wtorek, 2 lutego 2016

Rozdział sześćdziesiąt trzy

Piosenki do rozdziału :

Spaces – One Direction
Love Me Harder – Ariana Grande
I Want It That Way – Backstreet Boys

Justin’s POV 
- Wciąż nie wierzę, że wzięłaś mój samochód. – zaśmiałem się.  Sama myśl o Brooke jeżdżącej po Nowym Jorku w moim Ferrari sprawia, że uśmiecham się jak lunatyk. 
-  Zaraz nas zatrzymają ! – Brooke marudziła.
Siedziała na moich kolanach, podczas gdy prowadziłem auto. Jej oczy ciągle błądziły po odbiciach w bocznych lusterkach podczas gdy ja siedziałem wyluzowany.
- To jest nielegalne.
- Tak i tak samo jest uciekanie z szpitala psychiatrycznego. – powiedziałem sarkastycznie. Pewnie, że to było niebezpieczne i nielegalne ale zgaduję,  że nawet jeśli zostalibyśmy zatrzymani przez policję to zajęli  by się tym, że od tak jeżdżę sobie po mieście a nie tym, że Brooke nie siedzi na swoim miejscu. 
- Justin to jest niebezpieczne. – Jej włosy gwałtownie spadły jej na oczy na co zachichotałem. Chwyciłem kosmyk jej włosów i odgarnąłem go z jej twarzy ukazując jej idealną cerę. 
- Cii kotku, po prostu relaksuj się siedzeniem na luksusowym miejscu. – puściłem jej oczko na co żartobliwie wywróciła oczami. W końcu oparła się o mnie, a ja owinąłem ją ramieniem podczas gdy drugą ręką wciąż trzymałem kierownicę.  – Może Ty pokierujesz, kochanie ? – chwyciłem jej dłoń delikatnie i położyłem na skórzanym materiale. 
Na początku się zawahała ale po chwili chwyciła za kółko i skupiła się na tym by jej oczy były  przyklejone do drogi. Mimo, że była dobrym kierowcą, to przyrzekam, że jeśli wrócę i zastanę zniszczony samochód to…
Tak czy siak, byliśmy w drodze do domu by spędził pół godziny, które mi zostało tuląc się na moim łóżku. Nie wiem czemu nigdy nie nazywam go naszym ale podoba mi się to, że Brooke ciągle jest związana z moimi rzeczami. Brooke w moich ubraniach, w moim domu, na moim łóżku. Cudownie to brzmi. 
Głos Brooke wybył mnie z moich marzeń. – Justin ! Przestań ! Tam jest znak stop ! – spojrzałem na drogę, była pusta więc nie miałem zamiaru ściągać stopy z pedału gazu i po prostu przejechaliśmy skrzyżowanie. 
- Kochanie, naprawdę zapomniałaś ? Nie zatrzymuję się na takich gównach. – zaśmiałem się.
Potrząsnęła głową. – A ja myślałam, że ten szpital zmieni coś na dobre.
- Myślę, że przejrzałaś na oczy gdy rzuciłem się z pięściami na tego palanta. – wywróciłem oczami myśląc o tym kutasie. 
- Nie mów tak Justin. – skarciła mnie.
Uśmiechnąłem się głupkowato, kładąc dłonie na jej udach i masując je lekko. – Czemu nie, księżniczko ? – pocałowałem jej szyję delikatnie, posuwając dłonie cal po calu.
- Po-ponieważ to niegrzeczne. – dyszała, odganiając moje ręce jedną dłonią a drugą wciąż mocno  trzymając  kierownice.
Zaśmiałem się, za długo byliśmy osobno.
Brooke’s POV 
Podjechaliśmy na wjazd. Justin od razu wyjął kluczyki ze stacyjki i obrócił mnie tak bym siedziała do niego przodem.  – Mój śliczny mały kotku, jesteś moją  cenną  własnością. 
- A Ty moją. – szepnęłam, trzymając jego twarz w moich dłoniach. Patrzenie na jego idealną twarz sprawiło, że byłam rozdarta. Nie mogłam uwierzyć, że był tuż obok. To było tak szalenie nierealne, że nigdy nie chciałam wydostawać się z jego uścisku. 
Chwycił mnie mocno za biodra, klepiąc po udach na znak bym owinęła je wokół jego talii. Zrobiłam jak chciał, zyskując pochwalne chrząknięcie gdy wychodził z samochodu. Cały czas mocno mnie trzymał. 
Weszliśmy po schodach, włożył klucz do dziurki i otworzył drzwi kopniakiem.  Ciepła bryza domu uderzyła nas na co Justin głośno westchnął. – Cholera stęskniłem się za tym miejscem. – Przycisnął mnie bliżej gdy weszliśmy do idealnego, nietkniętego salony. – Jak Ci się tu spało, skarbie ?
Zaśmiałam się. – Dobrze chyba. Trochę samotnie, chociaż wszystkie psy tu były.
- Zrozumiałe, Twoja ulubiona osoba na świecie nie była obok – zażartował ale tak naprawdę, to w stu procentach miał rację. 
Położyłam głowę na jego ramieniu a dłońmi bawiłam się jego puszystymi włosami na szyi. – Dlaczego nie możesz zostać dłużej ? – zapytałam ale to był bardziej jęk niż pytanie.
Justin westchnął. – Kotku, gdybym mógł, to bym został. Francesca urwała  by mi głowę, a tego nie chcę.
- Kim jest Francesca? – zmarszczyłam delikatnie brwi ale na szczęście tego nie zauważył.  Teraz wiem jak się czuł gdy zobaczył mnie z Hayden’em.
Zaśmiał się lekko. – Moją terapeutką, skarbie. W sumie, byłą.
Zdobył moją ciekawość. – Dlaczego byłą? – zapytałam, moje brwi wciąż były lekko zmarszczone. 
- Pozwoliła mi na dodatkowe telefony do Ciebie. Tak czy siak, szef się o tym dowiedział, zamienił mi terapeutki i odebrał możliwość dzwonienia na miesiąc.
Przygryzłam wargę. – Cholera.
Justin chwycił mnie mocniej. – A to mi przypomniało. – Przerzucił mnie na kanapie i zawisnął nade mną. – Ile razy przeklinałaś na mnie na NYU ?
Mocniej zagryzłam wargę. – Nie wiem, trzy ?
-O trzy za dużo. – warknął lekko, chwytając moje nadgarstki i przeniósł je za moją głowę. – Wiesz co się dzieje gdy łamiesz moje zasady, prawda?
Prychnęłam. – Chyba zapomniałam, Justin. – powiedziałam powoli, rozluźniając usta. – Chyba będziesz musiał mi przypomnieć. 
Jego oczy pociemniały gdy to powiedziałam. -  A może i pamiętam? Chodziło o zmywanie naczyń, prawda? – zapytałam głupkowatym tonem.
Dokuczanie Justinowi było zdecydowanie jedną z najzabawniejszych rzeczy na świecie. Bardzo łatwo można było go zirytować i bardzo łatwo podniecić. Widziałam jak przełkną śliną a jego klatka piersiowa lekko przyspieszyła. – Zła odpowiedź. 
- Czy to… - wyrwałam nadgarstki z jego uścisku i założyłam ręce za jego szyję. – sprzątanie?
- Nope. – chciał brzmieć poważnie ale wyszedł z tego pomruk.
- To chyba będziesz musiał mi przypomnieć. – szepnęłam i owinęłam swoje nogi wokół jego tali. Moje ręce znalazły się pod jego bluzą, prawie jęknęłam dotykając jego nabitych mięsni brzucha.
- Mówiłem Ci, skarbie. – zaśmiał się gdy zobaczył moją minę. – Teraz, kiedy nie mogę się kontrolować, nie możemy tego zrobić. 
Automatycznie zmarszczyłam brwi – Co ?
Westchnął, siadając i przeczesał swoje włosy w kolorze kawy. – Wiem, że powinienem być jakimś twardzielem który pieprzy się  tylko ma okazje, ale mówiłem poważnie Brooke. Kiedy stałaś się – znaczy kiedy Cię zabrałem, zmieniłem się. Wiem, że brzmię jak jakaś cipa ale naprawdę chcę by nasz pierwszy raz był wyjątkowy. 
Podparłam się – Ale.. – Nigdy nie wyobrażałam sobie siebie jako tej, która będzie przekonywać Justina do seksu. Chciałam być blisko niego, połączona w jakiś sposób, którego nie czułam wcześniej. Czułam się lekko zawstydzona faktem, że on nie chciał.  To było oczywiste, że Justin miał w tej kategorii wielkie doświadczenie.,  czy on myślał ze nie byłam gotowa albo wystarczająco dobra?
- Kotku, kocham Cię. Wiesz o tym prawda? – pokiwał mi bym usiadła na jego kolanach ale zostałam na swoim miejscu.
- Wiem dlatego zastanawiam się dlaczego tego nie chcesz. – nie chciałam brzmieć na desperatkę ale  nie będę kłamać i mówić, że nie zastanawiają mnie jego motywy.
- Naprawdę chcę by to było coś wyjątkowego i niezwykłego, ale to jakby tajemnica. – starał się ukryć swój rosnący uśmiech co sprawiło, że byłam jeszcze bardziej zaciekawiona.  Nim mogłam otworzyć swoje usta, Justin zarzucił swoje ramiona wokół mnie i przyciągnął na swoje kolana.  Jego głowa znalazła się w zagięciu mojej szyi. Jego język poszybował od spodu mojej szyi po szczękę. – ale to nie znaczy, że nie możemy się zabawić.
- Nie rozpraszaj mnie. – jęknęłam i chwyciłem go za głowę by odciągnąć od siebie. Chciałam poznać tą ‘’tajemnice’’
Zachichotał – Nie bez powodu mówi się na to tajemnica, moja piękna. 
Wstał z moimi nogami owiniętymi wokół jego talii. – Wiesz, że nigdy Cię nie zawiodę, kotku. – Znów się zaśmiał i zabrał nas do góry.
**
Justin wyszedł spod prysznica jako pierwszy, owinął biały bawełniany ręcznik wokół bioder, a drugi trzymał w dłoni. Wyciągnął mnie z kabiny gwałtownie, moje nagie ciało było przyciśnięte do jego gdy mały uśmiech formował się na jego ustach. – Zawsze wiedziałem, że lubiłaś to tatusiowanie. 
Zachichotałam gdy owijał ręcznik wokół mojego ciała. –  Chyba tak. 
- I kogo tak nazywasz? I tylko kogo? – mruknął cicho.
Zarzuciłem ręce za jego szyję i przysunęłam jego ucho do swoich ust – Ciebie i tylko Ciebie.
Jego klatka piersiowa zadrżała gdy wypuścił dużą ilość powietrza. - Bardzo Cię kocham, kotku.  
Ułożyłam głowę na jego ramieniu  i lekko się uśmiechnęłam. – Ja Ciebie tez.
Chwilę tak staliśmy, ciesząc się tą bliskością naszych ciał. Mój oddech uderzył o jego szyję, cmoknął mnie w czoło. Nasze ciała idealnie do siebie pasowały, jakby były dla siebie stworzone.  To uczucie gdy jego serce uderzało o jego klatkę piersiową, zabijało wszystkie moje zmartwienia jakie kiedykolwiek miałam.
Jego ramiona nisko zwisały wokół mojej tali. Były spięte ale dla niego chyba wręcz przeciwnie. – Chodźmy się przebrać, okay skarbie? – szepnął a ja przytaknęłam na znak zgody. Chwycił mnie lekko za dłoń i pociągnął w stronę garderoby. Zrzucił swój ręcznik na co się uśmiechnęłam i lekko przygryzłam swoje usta. Jego napięte mięśnie ociekały wodą,  jego biceps napinał się gdy sięgał po parę czarnych bokserek. Nie powiem już, jak pięknie prezentował się jego członek. 
Wciągnął bokserki przez nogi. -  Koniec zabawy, mała – zaśmiał się na co żartobliwie wywróciłam oczami.
- Ale cieszyłbyś się z kolejnego, prawda? – droczyłam się. To jest gra dla dwojga. Moje ręce się rozszerzyły przez co miękki ręcznik opadł na podłogę. Justin oblizał usta i ani na sekundę nie spuścił wzroku z mojego nagiego ciała. Sięgnęłam po parę majtek i stanik, ale Justin szybko znalazł się u mojego boku.
- Nie, żadnych majtek ani stanika. – wręczył mi jedną ze swoich koszulek. 
- Jesteś pewny ? – znów się z nim droczyłam, kładąc dłonie na biodrach na co Justin miękko jęknął.
- Uwierz mi skarbie, jestem. – zachichotałam delikatnie na jego słowa i przełożyłam koszulkę przez głowę, po czym pozwoliłam jej opaść aż po mój tyłek. Oczywiście Justin wybrał jedną ze swoich mniejszych koszulek. Patrzył się na mnie rozmarzonym spojrzeniem po czym owinął swoje ramiona wokół mnie. – Zrobię nam coś do jedzenia, za-a-a-araz wracam –zaśmiał się po czym wyszedł z garderoby i poszedł na dół.
Uśmiechnęłam się gdy wciąż czułam jego ramiona wokół mnie. To cudowne uczucie, którego nigdy nie chcesz się pozbyć. 
Nie przestając się uśmiechać wczołgałam się na łóżko i przykryłam się ciemnymi pościelami. Spojrzałam na zegarek na szafce obok łóżka przez co poczułam rosnącą gulę w gardle.  Zostało nam jakieś dziesięć minut, jeśli Justin naprawdę mógł zostać tylko na godzinę. Przykryłam część twarzy kocem, gdy zauważyłam, że wrócił do pokoju i dwoma miskami w rękach.
- Twoje ulubione – szepnął słodko i cmoknął mnie w czoło, podchodząc do łóżka.
Zignorowałam to.  – niedługo wracasz?
Westchnął i umieścił miski na stoliku. – Nie chcę, księżniczko. 
________________________
Tłumacz: @brooksybiebs 
Podoba Wam się? Czekamy na Wasze komentarze!
Do następnego wtorku :D 

3 komentarze:

  1. jeeeeeeeeeeeeeejuuuuuuuuuuu @arianatorka

    OdpowiedzUsuń
  2. aww oni są tacy cudowni sfdfgsg ciekawe czy ktoś zauważył że Justin zniknął

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacyjny *.* mam nadzieję, że nikt się nie zorientuje ze Justin uciekł ! Uwielbiam to <3

    OdpowiedzUsuń