wtorek, 22 grudnia 2015

Rozdział pięćdziesiąty ósmy

Piosenki do rozdziału:
Diana – 1D
Go Round – Charlie Puth
Hold Me – Jannie and the Mixtape


Razem z Dr.Piekarskim weszliśmy do pokoju Brooke, psychiatra siedział naprzeciwko jej na małym krześle. Brooke natychmiast spojrzała w moim kierunku, a na jej policzkach ukazał się rumieniec. Mrugnąłem w jej stronę, na co Dr. Piekarski zakaszlał. Wywróciłem oczami i podszedłem do swojego słoneczka. Potrząsnąłem butelką wiśniowej coli na co się zaśmiała.
- Uwielbiam wiśniową colę! – jęknęła wyrywając butelkę z mojego uścisku.
- Wiem księżniczko – Pocałowałem ją w czoło, po czym zwróciłem się do tego psychiatry. – Wybacz.
- Nie ma za co – machnął ręką. – Więc muszę dać Brooke trochę witaminy E , folic i niacyny.  Są to bardzo ważne składniki, a zwłaszcza to ostatnie. To bardzo dobrze uzupełni jej braki w glukozie mózgu i ochroni naczynia krwionośne. 
Brooke przytaknęła. 
- Dziękuję, dr Florence.
Pożegnał się z nami i wyszedł z pokoju, zostawiając nas tylko z Dr Piekarskim. Stukałem stopą o podłogę, czekając, aż i on wyjdzie.
- Więc, zanim dobierzecie się do siebie, Dr. Scotch przyjdzie tu za jakieś pół godziny, nie róbcie mu tego, co zrobiliście mi – skarcił nas zanim wyszedł. 
Brooke siedziała cicho, biorąc małe łyki swojego picia. Dzięki zimnej butelce wody, mój problem erekcji zniknął i nic mi nie dokuczało.
Gapiłem się na Brooke, przez co pewnie czuła się niekomfortowo, ale nie obchodziło mnie to. Jej cudowne blond loki idealnie opadały na jej twarz. Jej zielone oczy były skupione na napoju, ostrożnie upewniając się by nie wylać ani kropli. Jej małe, delikatne ręce ściskały butelkę, a jej piersi lekko sterczały przez cienką, szpitalną narzutę, którą miała na sobie. Jej ciało było zabójcze, co mogę więcej powiedzieć ? I ten tyłek, cholera, chętnie bym go poczuł. 
- Justin? – potrząsnąłem głową, gdy Brooke wywołała moje imię.
- Tak, kotku? – mruknąłem, masując jej ramię jedną ręką. 
- Możesz mi o nas opowiedzieć? W sensie, jacy byliśmy zanim nie dostałam tej amnezji – szepnęła i dała znak bym położył się razem z nią.
Szybko przesunąłem się w jej stronę, pragnąłem by się we mnie wtuliła. Umieściłem ją między swoimi nogami, głaskając po głowie, którą położyła na mojej klatce piersiowej. Jedną ręką bawiłem się jej włosami – tak jak lubiła – podczas gdy drugą rysowałem kółka na jej udach. 
- Więc, na początku byliśmy jak Romeo i Julia – zaśmiałem się, co ona odwzajemniła. – Oczywiście przechodziłaś przez traumę przeze mnie. Za co cię nie winię, patrząc na to dziś. Jak wiesz, jestem bardzo zaborczy, jeśli chodzi o ciebie, kochanie. Jesteś moja i tylko moja. Uwielbiam posiadać każdy centymetr twojego ciała, sprawiać, że drżysz ze strachu oraz widzieć twoje szczęście gdy słyszysz moje imię. Jeśli zrobiłabyś coś źle, ukarałbym cię. I to nadal obowiązuje. – szepnąłem jej do ucha na co wypuściła długo wstrzymywany, nerwowy oddech. - Nienawidziłaś mnie… i to bardzo – przyznałem, kręcąc kosmykiem jej włosów wokół mojego palca. – Chciałem, byś mnie kochała albo chociaż lubiła.
Zastanawiałem się czy mówić jej, dlaczego ją w ogóle porwałem. Ale wiedziałem, że jeśli tego nie zrobię, a odzyska swoją pamięć, wkurzy się za okłamanie jej… po raz kolejny. Jednak pominąłem ten temat. 
- W końcu otworzyłaś się przede mną. Pojechaliśmy do Disney Worldu, byłaś wtedy bardzo szczęśliwa. Niestety musieliśmy wcześniej wrócić, przez głupie sprawy gangu, ale ten czas, który razem spędziliśmy był niesamowity. Był to też pierwszy dzień kiedy pozwoliłaś mi się swobodnie dotknąć -  lekko przygryzłem jej uszko, na co przygryzła dolną wargę. Próbowała się z tym ukryć, ale i tak widziałem. – Potem miałem małe problemy z brzuchem, ale to nic takiego. Wtedy poznaliśmy Dr. Piekarskiego. Ale to nie ważne. W nocy po tym jak już było ze mną wszystko dobrze, leżeliśmy na szpitalnym łóżku, tak jak teraz i powiedziałaś mi, że mnie kochasz.  To był najpiękniejszy dzień mojego życia, co więcej mówić? Osiągnąłem to, czego wcześniej nie mogłem, twoją miłość –  wypuściłem powietrze, które zalegało w moich płucach, a kilka łez zebrało się w moich oczach. – Po jakimś czasie odebrali mi cię i nie mogłem z tym nic zrobić. Rozumiem czemu nie chcesz być niewinna, bo wiesz, że nie zawsze będę przy tobie. Chciałbym, żebyś po prostu mogła żyć pod moim ramieniem, być moim małym cieniem. Ale nie możesz i zabrali mi ciebie. Jest tam po drodze parę szczegółów, ale podsumowując, doznałaś amnezji przez tego głupiego kretyna, który cię zabrał i wywołał tyle stresu – wziąłem głęboki oddech na samą myśl o tym. Szczegóły, takie jak nasza kłótnia przy obiedzie i jej ucieczka z Paulem, po prostu pominąłem.
Nigdy sobie nie wybaczę, że od tak pozwoliłem jej odejść. Gdybym zachowywał się jak zawsze – nadopiekuńczo i zaborczo, zmusiłbym ją do zostania i zabrał do domu. Oczywiście, byłaby, zła ale przeszlibyśmy przez to. Ale nie, bo zamiast tego pozwoliłem jej odejść, a ona bezmyślnie wsiadła do samochodu Paula i odjechała ode mnie, od swojego bezpieczeństwa i dostała się w pułapkę. 
- Byłem cholernie głupi tego dnia – szepnąłem. – Tak jak zawsze zresztą.
Brooke zaśmiała się i złapała mnie za rękę. 
- Nie jesteś głupi.
- Oh uwierz mi. Jeśli chodziło o ciebie, byłem idiotą. 
Złożyła słodki pocałunek na mojej dłoni, po czym odwróciła się tak, że siedziała na mnie. – Jeśli nie odzyskam pamięci… zostawisz mnie ?
Od razu chwyciłem ją za uda, obracając ją tak, by siedziała okrakiem. 
- Czy ty do reszty zwariowałaś ? – syknąłem może trochę za bardzo, ale byłam bardzo zaskoczony jej słowami. Brooke spuściła wzrok. 
- Zmęczysz się dziewczyną, która nie pamięta, że byliście razem. – Była bardzo smutna i załamana, mówiąc to. Ja też byłem, ale pocieszyło mnie, że martwi się, czy z nią będę. Chciała ze mną zostać.
- Słuchaj uważnie – powiedziałem surowo. – Zawsze, naprawdę zawsze będę przy tobie, Brooke. Tak, wkurzy mnie, jeśli ta cholerna terapia nic nie da. Ale Brooke, kocham cię. I nigdy nigdy nigdy cię nie zostawię. Jesteś moja, a ja cały twój.
- Czuje się przy tobie tak bezpiecznie – szepnęła, na co się uśmiechnąłem.
- Jestem twoim ochroniarzem. Jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebowała czegokolwiek, proszę, powiedz mi – mruknąłem i cmoknąłem ją w czoło. Była moja, cała moja i kochałem ją niezmiernie.
Czuła się przy mnie swobodnie, co powodowało topnienie mojego serca. Wiem, że tak naprawdę wciąż się mnie bała ale nie sądzę, że kiedyś przestanie.  Siedziała na moich kolanach, jej głowa spoczywała spokojnie na mojej klatce piersiowej, a ramionami owinęła się wokół mojego brzucha. 
Ta Brooke była inna, tak jak mówiłem, nigdy wcześniej nie była taka seksualna. Pewnie, że po tym jak powiedziała, że mnie kocha mieliśmy kilka intymnych momentów, ale nigdy nie uprawialiśmy seksu. Była nieśmiała jeśli chodzi o takie rzeczy. Zanim Dr. Piekarski nam przeszkodził, Brooke jęczała pod wpływem mojego dotyku. Nie narzekałem, to była muzyka dla moich uszu.
Delikatnie pocałowałem ją w obojczyk, lekko przygryzając jej mleczną skórę. Ssałem jej wrażliwą skórę, na co wygięła się. Położyłem ją na łóżku, kontynuując  swoje ruchy. Gdy byłem już pewny, zostawiłem po sobie ślad na jej ciele w postaci malinki, po czym zacząłem całować jej szyję, znajdując kolejny punkt przyjemności.
- Justin – jęknęła, wypełniając moje imię rozkoszą.
- Mój kotek, tak bardzo napalony – warknąłem, muskając swoimi czerwonymi ustami o jej. Mruknęła i przyłożyła swoje małe dłonie do mojej klatki. Położyłem swoje spragnione usta na jej, kochając to uczucie. Zmysłowo oddała pocałunek, ściskając moją koszulkę. – Co w ciebie wstąpiło? – odsunąłem się, zerkając na nią podejrzliwie.
- C-co? – zapytała zmieszana na moją reakcję. 
- Nigdy taka nie byłaś, stajesz się seksownym kotkiem – zaśmiałem się i mrugnąłem.
Zarumieniła się. 
- N-nie wiem. Przepraszam, pewnie nie podoba ci się to i –
- Nie podoba? – zaśmiałem się głośno. – Zwariowałaś? To najlepszy dzień w moim życiu. Ale zastanawiam się co siedzi w tej twojej małej główce.
- Te wspomnienia po prostu sprawiły, że … nie wiem. – mamrotała. 
- Się za mną stęskniłaś? – uśmiechnąłem się i przybliżyłem się do niej, pozwalając swojemu ciepłemu oddechowi rozgrzać jej twarz. 
- Tak – odwzajemniła uśmiech.
Po raz kolejny musnąłem jej usta, powoli nimi ruszając i zapamiętując każdy moment. Ona był idealna. 
- Kochanie, po tym wszystkim, nigdy mnie nie zawodzisz - zachichotała. 
- Ile byliśmy razem? Kiedy mamy rocznicę?
- Hmm porwałem cię 20 października, a 23 marca powiedziałaś, że mnie kochasz. 
Wstrzymała oddech. 
- Jak spędziliśmy święta? 
- Umm… - podrapałem się po karku. – Nie obchodziliśmy świąt. 
- Co? Oszalałeś? – znów zmieniła tępo oddychania. – Nie obchodziliśmy świąt?
- Wiesz, byliśmy zajęci i nie było między nami najlepiej. Święta nie były najlepszym okresem. – mruknąłem, relaksując się. – Przepraszam księżniczko, będziemy świętować w tym roku, okej?
- Za długo! Jest dopiero maj! – jęknęła.
- Twoje urodziny są 5 października, więc urządzimy ogromną imprezę. 
- Za długooo  - skrzywiła się. 
- Okej ale nie ma nic innego po drodze.
- A Twoje urodziny? – zapytała. 
- Były dawno temu. – mruknąłem.
- Co? Czemu nic nie powiedziałeś ? – oczy jej zabłyszczały.
- Po co ?
- Oh no nie wiem, żebym mogła ci złożyć życzenia  i coś CI kupić ? – powiedziała sarkastycznie, na co się zaśmiałem. 
- Nie lubię urodzin, po co mam świętować  starzenie się  i zbliżanie się do śmierci? 
Urodziny to nic wielkiego. Starzenie się to nie powód do szczęścia, chciałbym znów mieć 17 lat.
- Chwila… masz 24 czy 25 lat ? – zapytała marszcząc brwi.
Zacisnąłem usta. 
- Nie twój biznes. – Nienawidziłem tego, że byłem stary, wstydziło mnie mówienie o tym.
- Nie chcesz mi powiedzieć ile masz lat? Serio? Jak byliśmy w sklepie, miałeś 25 lat?
Milczałem, przez co zarobiłem cios w klatkę. 
- Justin!
- Dobrze, dobrze – podniosłem dłonie na znak poddania się. – W tym roku, a dokładniej 1 marca skończyłem 25 lat, zadowolona? – mruknąłem, schodząc z łóżka i zakładając buty.
- Gdzie idziesz? - wymamrotała, również wstając.
- Na spacer, duszno tu – powiedziałem przez zęby, kierując się do drzwi, ale jej ciało ukazało się przede mną. 
- Proszę, nie zostawiaj mnie – szepnęła. Mała ilość wody zebrała się w jej oczach.  Zakuło mnie w sercu, biedna dziecina. Była taka emocjonalna, delikatna jak małe dziecko.
- Shhh, księżniczko. Jest okej – uciszyłem ją, chwytając jej głowę i przyciskając do siebie. – Przepraszam, po prostu nie lubię się starzeć, to nie twoja wina.
- Przepraszam, że pytałam.
Byłem idiotą. Jak mogłem wstydzić się swojego wieku przed nią? Przecież to mój mały skarb, czemu miałaby mnie oceniać?
- Nie, skarbie. Nie przepraszaj, to ja przepraszam, że tak zareagowałem – Trzymała swoje dłonie na mojej klatce, ciesząc się z przyjemnego uczucia.
- Jeśli ci to pomoże, to im starszy jesteś tym czuję się bardziej bezpiecznie. – mruknęła cicho.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie to pocieszyło, dziękuję kochana – pocałowałem ją w czoło.
- Więc jest między nami 6 lat różnicy – przyznała, patrząc na mnie z ciekawością.
- Nope, wciąż 5. Gdy ja mam 25, ty 20 – potargałem jej włosy. – 5 lat to nie tak źle, co?
Potrząsnęła głową, zamykając oczy. Podniosłem ją, nogami od razu owinęła się wokół mojej talii. Odwróciłem ją, podtrzymując nogą tak, bym mógł nieść nią niczym małe dziecko. Wyszedłem z pokoju i wpadłem na Dr. Scotcha.
- Gdzie wasza dwójka się wybiera? – zapytał unosząc jedną brew.
- Zastanawiałem się, czy mógłbym ją gdzieś zabrać? Odprowadzę ją z powrotem obiecuję. – Zrobiłbym to, wierzyłem w tę terapię odkąd Brooke przypomniała sobie jeden moment z naszego życia.
Dr. Scotch zmierzył nas spojrzenie, zwracając szczególną uwagę na zrelaksowaną minę Brooke. 
- Dobra. Ale żadnego seksu. To może wszystko pogorszyć i – 
- Dlaczego każdy uważa, że się pieprzymy? – wybuchnąłem, na co Brooke nieśmiale schowała głowę w zagięcie mojej szyi. Uśmiechnąłem się i cmoknąłem ją w czoło. Doktor się zaśmiał i potrząsnął głową. 
- Wróćcie przed połnocą.
Odszedł bez żadnego więcej głupiego tekstu, na co wielki uśmiech pojawił się na mojej twarzy. 
- Gdzie idziemy? – Brooke szepnęła, lecz nie odpowiedziałem aż do wyjścia.
- Zobaczysz, prześpij się kochanie. Wkrótce cię obudzę – Mruknąłem wychodząc na świeże powietrze. Zastosowała się do mojego polecenia, układając głowę na moim torsie.
Wsadziłem ją do mojego Range Rovera, zapinając pas bezpieczeństwa. Przeszedłem na moją stronę, wskoczyłem do auta, włączyłem cicho radio tak by jej nie obudzić.  Chciałem zabrać ją w dwa miejsca, najpierw do domu byśmy mogli się przebrać i zrelaksować. 
Droga do domu minęła szybko, mimo że się nie spieszyłem. Szczerze? Nie wiem czemu. Pewnie dlatego, że nie chciałem by Brooke zobaczyła mnie jako szalonego kierowce chociaż wiedziałem, że spała. Minęliśmy las, przełknąłem ślinę. Ten jebany las.
Podjechaliśmy na długi i elegancki podjazd prowadzący do mojej nowoczesnej rezydencji.  Sam ją zaprojektowałem i cholernie mi się podobało. Wyjałem kluczyki ze stacyjki i obszedłem samochód, by wyjąć z niego Brooke. Umieściłem ją na swoim udzie po czym zamknąłem drzwi. Podszedłem do schodów i otworzyłem drzwi do domu. Brooke mruknęła, trzepocząc rzęsami 
- Csiii skarbie, jesteśmy w domu – szepnąłem.
Podniosła głowę i przyglądała się swojemu otoczeniu, po czym uśmiechnęła się do mnie. Odwzajemniłem gest, idąc w stronę długich, spiralnych schodów prowadzących do naszego pokoju. Położyłem ją powoli na łóżku. Odruchowo zatopiła się w delikatnej brazylijskiej pościeli. 
Pozwoliłem jej się zrelaksować i udałem się w stronę garderoby, by wybrać wygodny ale stylowy strój. Zdecydowałem się na parę czarnych jeansów, klasyczną białą koszulkę i czarną marynarkę oraz czarne conversy po cxym udalem się do łazienki. Moje włosy były w lekkim nieładzie, więc zacząłem je układać z użyciem żelu. Patrzyłem na tubkę żelu, ah te wspomnienia. Śmiejąc się, podszedłem do drugiej strony szafy, która należała do Brooke. Wybrałem dla niej jedną z moich ulubionych sukienek.  Była przylegająca, tam gdzie powinna czyli w zasadzie wszędzie. Wyglądała w niej oszałamiająco. Chwyciłem również za parę czarnych szpilek, lecz nie za wysokich. Zawsze narzekała na obcasy, ale te akurat lubiła, więc dlatego je wybrałem.
Gdy wróciłem do pokoju, Brooke leżała z głową opartą o zagłówek, a jej oczy krążyły po całym pokoju, przyglądając się nowoczesnym meblom, które sam wybierałem. 
- Podoba się? – zapytałem, na co od razu spojrzała na mnie spotykając moje spojrzenie.
-Tak, ten dom jest cudny – wzięła głębszy oddech i uśmiechnęła się.
- Wiem, projektowałem go – puściłem jej oczko, na co żartobliwie wywróciła oczami. Kiwnąłem palcem, by podeszła do mnie, co od razu wykonała. – Tak bardzo posłuszna – szepnąłem lekko stukając palcem w jej podbródek. Zamknęła oczy, gdy przyłożyłem delikatnie swoje usta do jej.
Zaprowadziłem ją do garderoby, nakazując by się rozebrała z jej gładkiej koszulki i spodni, które miała ze szpitala. Przygryzła wargi, nie wykonując żadnego ruchu. 
- Dalej księżniczko, nie bądź nieśmiała. – mruknąłem.
Powoli zdjęła spodnie, pozwalając miękkiemu materiałowi opaść na podłogę, jej czarne koronkowe stringi sprawiły,że przygryzłem dolną wargę. Wolno zdjęła swój t-shirt, ukazując swój pasujący stanik z lekkim push-up’em. Wyglądała przepysznie. 
Wykonałem trzy małe kroki w jej stronę, kładąc swoje wielkie dłonie na jej małych biodrach. 
- Olśniewająca – szepnąłem, składając pocałunek na jej piersiach. Jej oddech stał się cięższy, palce wplotła w moje włosy, lekko ciągnęła za końcówki. Jęknąłem i popchnąłem nas na drzwi szafy, zamykając je. Nasze ciała zderzyły się, podczas gdy ona cicho pisnęła, gdy przycisnąłem swoje łapczywe usta do jej. 
Nasze ruchy były szybkie i gorące, gdy moja marynarka znalazła się na podłodze, a zaraz za nią moja koszula. Wyślizgnąłem się ze swoich butów, odpiąłem pasek i zdjąłem jeansy. Obydwoje zostaliśmy w bieliźnie. Ciało Brooke zadrżało pod moim dotykiem. 
 - Mmmm, jaka mokra. – szepnąłem, przejeżdżając palcami po jej intymnej części ciała. Nie miałem pojęcia, co właśnie się działo w jej umyśle, ale nie obchodziło mnie to. Była moja i miałem zamiar przejąć każdy jej centymetr. 
Jęknęła miękko, gdy mój kciuk wykonywał kółka wokół jej łechtaczki, a moje usta delikatnie atakowały jej szyję. Odsunąłem niepotrzebny materiał na bok, wkładając palec wskazujący do jej mokrej dziurki.
- Gdybym wiedział, że jesteś taka napalona –  mruknąłem, wkładając mój palec do swoich ust, zlizując płyn. – Niebo – szepnąłem, na co się zarumieniła. 
Dłońmi musnęła moją klatkę piersiową i brzuch. Jej palce przesunęły się po mojej linii V, aż pod gumkę od moich bokserek Calvina Kleina. Przygryzłem wargę, lecz ona zabrała dłonie i umieściła je na moich plecach. 
- Pieprzona gra – warknąłem, chwytając jej dłonie do mojego krocza.
Jęknąłem głośno gdy ujęła je zmysłowo, lekko przygryzając jej ramię. Szybko ją podniosłem, otworzyłem drzwi od garderoby po czym przeszedłem do pokoju i rzuciłem ją na łóżko.  Moje oczy bez wątpienia były przepełnione pożądaniem gdy zlustrowałem jej piękne ciało leżące na moim kremowych pościelach.
- Tyle rzeczy bym Ci zrobił. – mruknąłem, przysuwając się do niej powoli. – Pieprzyłbym cię tak bardzo, że zaczęłabyś się trząść.  Sprawiłbym, że krzyczałabyś tak głośno, że wszyscy mieszkańcy tego miasta poznaliby moje imię.  Twoje nogi trzęsłyby się za każdym razem, gdy wchodziłbym w ciebie, rozumiesz mnie?
Nie odpowiedziała, a jedynie przyglądała się moim ruchom.  Chwyciłem ją za nadgarstki i umieściłem je za jej głową. 
- Pytałem, czy mnie rozumiesz?
- T- tak, Justin – zadrżał jej głos i wygięła swoje plecy. 
- Ale wiesz, że nie mogę tego zrobić, muszę cię bronić – mruknąłem, składając bardzo delikatne gorące pocałunki na jej policzkach. – Ale to nie znaczy, że nie mogę sprawić, byś poczuła się dobrze.
Przeniosłem Brooke tak, że teraz to ona była na górze lekko dysząc. – Będziesz krzyczeć moje imię, głośno. – szepnąłem, poruszając swoim twardym członkiem. – Gdybym tylko mógł go w ciebie włożyć… podobałoby Ci się to, prawda?
Przygryzła wargę, jęcząc gdy nasze miejsca intymne mocno się o siebie otarły. Zdarłem z niej majtki płynnym ruchem, jednocześnie łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.  Moje dłonie ześlizgnęły się wzdłuż jej ciała. Znów powoli wkładałem w nią swój palec, nie do końca, drażniąc się z nią. Po  chwili dodałem kolejny, ruszając co raz szybciej, a jej jęki były co raz głośniejsze. Zniżałem się, całując ją w dół jej umięśnionego brzucha. Pocałowałem wewnętrzną stronę jej lewego uda po czym przejechałem językiem po jej najbardziej wrażliwym miejscu. Jęknęła, dłońmi mocno pociągnęła mnie za włosy.
Moje palce były już głęboko w niej, gdy język pracował nad swoją magią,  przywołując ją o mieszaninę jęków.  Zamknąłem oczy, słuchając jej ciężkiego oddechu. 
- Powiedz moje imię, mała. – szepnąłem.
- Justin – zapłakała, wypychając swoje biodra w górę. Przytrzymałem je, machając palcem.
- Nuh uh, ty nieposłuszna dziewczynko, zrelaksuj się – mruknąłem, przyspieszając tępo, w którym moje palce w nią wchodziły.
- Justin! – krzyknęła, znów podnosząc swoje plecy. Pchnąłem ją z powrotem, warcząc na nią. 
Lizałem co raz szybciej i owijałem usta wokół jej łechtaczki, wiedząc, że zaraz dojdzie. Jej nogi się trzęsły wywołując u mnie uśmiech. Mój penis aż prosił się o wejście. Ale wiedziałem, że nie mogłem mu na to pozwolić.
- Z-zaraz – 
- Wiem kochanie, dojdź dla mnie – szepnąłem, wpychając palce tak głęboko jak mogłem. 
Doznała orgazmu, jęcząc moje imię. Mogłem to nagrać.  Wylizałem każdy jej centymetr po czym zrobiłem to samo ze swoimi palcami. Założyła swoje majteczki po czym spojrzała na mnie z niewinnością w oczach.  Przyturlała się do mnie, popychając mnie lekko. Teraz ja leżałem na łóżku a ona siedziała na mnie, sygnalizując, że chce się odwdzięczyć. 
Uśmiechnąłem się, podnosząc nas tak że staliśmy tuż obok łóżka. 
- Na kolana. – rozkazałem, patrząc jak jej nieziemskie ciało poddaje się mnie, jej wciąż trzęsące nogi dotknęły podłogi. –  Właśnie tak, kochanie. Weźmiesz w swoje usta każdy centymetr.  – powiedziałem seksualnie, gdy jej ręce przebiegły po moich udach do mojej bielizny, którą ściągnęła uwalniając mojego nabrzmiałego członka.  Poczułem na nim jej gorący oddech, co od razu mnie nakręciło.  Warknąłem, chwytając ją za włosy i popychając lekko w jego stronę, wpychając w jej usta.
Szybko zareagowała, jej głowa unosiła się w górę i w dół bardzo powoli. Przygryzłem wargę, głośno jęcząc. To było cholernie cudowne uczucie, nigdy wcześniej nie czułem jej ust w tym miejscu i nie żałowałem, że nie zrobiliśmy tego wcześniej.  Jej rozgrzany język ruszał się w kółko po główce, a jej usta lekko ją przygryzły na co syknąłem. – Nie igraj ze mną tylko bierz mnie.  – Ostrzegłem, pchając bliżej siebie. Prawie cały znajdował się w jej ustach bo oczywiście był dla niej za duży. Ręką poruszała po części, której nie mogła zadowolić  ustami.
Chwyciłem jej dłoń i naprowadziłem na swoje jądra. Prawie upadłem na podłogę, gdy zaczęła je delikatnie masować. 
- O kurwa – szepnąłem gdy przyspieszyła ruchy głową.  Poczułem jak krople potu spływają po mojej twarzy. Mocniej chwyciłem jej włosy, spojrzała na mnie swoimi błyszczącymi, zielonymi oczami. -  Jesteś taka seksowna.
Nie przerywała naszego kontaktu wzorkowego.  Jej język wirował, dotknąłem tyłu jej miękkiego gardła. Nie mogłem tego wytrzymać, więc wepchnąłem go głębiej, na co wydała duszący dźwięk. Syknąłem przekleństwo, gdy moja sperma rozlała się na jej gardle, nie dając jej szans na przełknięcie. Powoli się odsunąłem, ale Brooke dalej trzymała mnie w swoich ustach, aż stał się miękki, co wywołało u mnie ciężki oddech. 
Wstała z równie ciężkim oddechem. Powoli podciągnąłem swoje bokserki. Byłem wyczerpany. Żadna inna, z którą wcześniej doświadczałem takich rzeczy, nie zrobiła tego tak dobrze jak ona, kobieta, którą kocham.
Brooke stała w ciszy, więc podszedłem do niej i chwyciłem jej twarz w swoje dłonie. – Nie wiem co w ciebie wstąpiło, ale jasna cholera, to było niesamowite – pocałowałem ją z uśmiechem na ustach, który odwzajemniła. 
- Po prostu chciałam, byś był szczęśliwy – szepnęła, na co zmarszczyłem brwi i poprowadziłem w stronę łóżka. Wtuliła się w moją klatkę piersiową. 
- Nie musisz  mnie uszczęśliwiać przez bycie seks kotkiem – zaśmiała się na kolejną ksywkę.  – Nie zrozum mnie źle, podobało mi się, ale to nie jest główny powód mojego szczęścia. Kocham cię, nieważne co się stanie, rozumiesz?
- Rozumiem – mruknęła. 
- Dobra dziewczynka – nagrodziłem ją, całując jej czoło. – Bardzo dobra. 
Naprawdę taka była, zero kłótni, problemów, zero czegokolwiek.  Nawet gdyby, to i tak bym ją kochał, ale to tylko wzmaga to uczucie. 
- Nie jestem psem – syknęła żartobliwie, na co się zaśmiałem. Cała Brooke.
- Sh skarbie, nie kłóć się – uciszyłem ją, mocno przytulając. – Może wskoczysz pod prysznic,  a ja zrobię dla nas coś do jedzenia? – mruknąłem jej do ucha, podnosząc ją z łożka.  Przytaknęła, kierując się do łazienki. Jej tyłek się trząsł, gdy poruszała nogami. Boże, kocham ten tyłek. Szybko podbiegłem i dałem jej klapsa, po czym zbiegłem na dół.
- Justin! – krzyknęła, na co głośno się zaśmiałem.
Nie gotowałem jakoś super dobrze, ale to nie może być przecież takie trudne. Wiedziałem, że Brooke kochała spaghetti, a to chyba proste, nie? Patrząc na ilość produktów, które miałem do dyspozycji stwierdziłem, że będzie lepiej jak pójdziemy do restauracji. Nie lubiłem dużo robić, jeśli wiedziałem, że ktoś może to zrobić za mnie. Wbiegłem na górę i zapukałem do łazienkowych drzwi. 
- Zmiana planów! Wychodzimy na miasto, by zjeść, a potem gdzieś cię zabiorę. – poinformowałem Brooke.
- Zabiję cię! – krzyknęła. 
- Dobrze, możemy zostać jeśli chcesz… - mruknąłem.
Drzwi się otworzyły ukazując wkurzoną Brooke owiniętą w ręcznik. 
- Co? – zapytałem.
- Jaja sobie robisz? – pokazała palcem na fioletowo niebieskie ślady idące od jej obojczyka aż po szyję. Zaśmiałem się. 
- No co? Oznaczyłem cię.
- Wszyscy je zobaczą! Wiesz, że w szpitalu muszę się przebierać przy innych! Wszyscy zobaczą te malinki! – narzekała, mijając mnie, by wybrać ubrania. Wciąż byłem tylko w swoich bokserkach i nie przeszkadzało mi to.
- I dobrze. Muszę wiedzieć do kogo należysz – mówiłem dumnie. – I zmień ton głosu. 
Zmierzyła mnie wzorkiem. 
- Debil – powiedziała pod nosem.
- Co proszę? – mruknąłem, zmniejszając dystans między nami. – Zechciałabyś to powtórzyć ? 
- Nie – szepnęła, wywracając oczami i krzyżując ręce na piersiach. Cmoknąłem ją w czoło, po czym wyszedłem z pokoju. Wskoczyłem pod prysznic, zostawiając drzwi do łazienki szeroko otwarte.
- Hej, skarbie! Ubierz to co ci wybrałem! – krzyknąłem z kabiny, szybko czyszcząc swoje spocone ciało. Usłyszałem ciche ‘okej’ gdy kończyłem szorowanie włosów. Wyszedłem, owijając ręcznik wokół talii. 
Gdy zobaczyłem Brooke, uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy 
- Wyglądasz nieziemsko.
Jej włosy wciąż były lekko zmoczone i opadały na jej blado różową sukienkę, która była idealnie dopasowana do jej ciała. Szpilki dodawały jej klasy i seksapilu. Wyglądała nieskazitelnie. 
- Dzięki – mruknęła. – Mam dużo ubrań – zaśmiała się.
- Kupowałem ci co tylko chciałaś. – mruknąłem. – Niektóre online, gdy byłem w biurze, a gdy przychodziły piszczałaś ze szczęścia – zaśmiałem się na to wspomnienie gdy kupowałem jej coś za bycie tak dobrą, chociaż w sumie po prostu za samo istnienie.
- Masz dobry gust – zachichotała. Przebiegając dłońmi po swoich włosach. 
Zgodziłem się z nią, po czym po raz kolejny ubrałem się w swój już wcześniej wybrany strój. 
- Włoskie? – zapytałem, poprawiając włosy, podczas gdy ona nakładała makijaż. Obojętnie wzruszyła ramionami. Wywróciłem oczami i podszedłem do niej od tyłu. – Długo ci to zajmuje? Już jest szósta. Nie chce się spieszyć, ale przed północą muszę cię odwieźć do szpitala. 
- No przepraszam, – jęknęła sarkastycznie – że chce dobrze wyglądać. 
- Już wyglądasz dobrze, księżniczko. Dalej chodź, idziemy – Posłuchała, ale wcześniej dołożyła kolejną warstwę maskary.
Wyszliśmy z domu, który zamknąłem na klucz. Brooke poszła przede mną, czekała aż odblokuję samochód. Podszedłem do niej, otworzyłem drzwi i pomogłem jej wsiąść do olbrzymiego samochodu. Pochyliłem się by zapiąć jej pas bezpieczeństwa. Wiedziałem, że walczy z sobą by nie wywrócić oczami więc cmoknąłem ją w policzek.
- Odkąd masz problemy z podejmowaniem decyzji, sam wybrałem restaurację – powiedziałem jak wyjechaliśmy z podjazdu. 
- Nie mam z tym problemu – broniła się. – Powiedziałam po prostu, że jest mi obojętne, gdzie zjemy. 
Zignorowałem ją, jadąc szybko w stronę miasta. Ten wieczór miał być idealny. Podjechałem pod ulubioną restaurację Brooke, mówiła, że jej tata często ją tu zabierał. Teraz potowarzyszy jej tatuś Bieber. Parkując samochód, Brooke spojrzała na restaurację, a jej oczy zabłyszczały. 
- Z-znam to miejsce.
- I dobrze – chwyciłem jej dłoń. – To była twoja ulubiona restauracja, gdy byłaś dzieckiem, a przynajmniej tak mówiłaś. 
- Tak! Tak, przychodziłam tu z tatą – pstryknęła palcami z uśmiechem na twarzy. Przytaknąłem. Była przesłodka. 
- Kolejne wspomnienie, jestem z ciebie dumny, słoneczko – przyciągnąłem ją do siebie, gdy weszliśmy do restauracji. Pewni siebie podeszliśmy do kelnera. – Jason McCann – przytaknął, nie był w stanie nic powiedzieć. – Chodź skarbie, przedstawię cię szefowi kuchni. – kazałem jej iść za mną co od razu zrobiła.
- Co? Znasz go?
- Oczywiście, że tak – zaśmiałem się, otwierając drzwi do kuchni. Jacyś kucharze spojrzeli na nas a inny byli zajęci tworzeniem swoich dzieł sztuki.  Wymieniłem uścisk dłoni z kilkoma szefami niższej rangi po czym podszedłem do Richarda. 
- Wygląda nieźle – zażartowałem, gdy kładł mały kawałek ryby na rybie. Podniósł głowę i gdy zorientował się, z kim ma do czynienia od razu się uśmiechnął.
- Bieber! – krzyknął głośno i od razu zakrył usta dłonią. – Przepraszam, chodziło mi o Jasona. 
Zaśmiałem się. 
- Nie ma sprawy, nikt nie słyszał.
- A któż to taki – spojrzał za moje ramie i miękko uśmiechnął się do Brooke. – Kim jest ta piękna młoda dama? - Zarumieniła się. – To jest Brooke – przedstawiłem ją z uśmiechem.
- Ah to ta sławna Brooklyn, przez którą jego serce zmiękło. – zaśmiał się.
- Po prostu Brooke – zaśmiała się. Wciąż stała lekko schowana za moim ramieniem. Przysunąłem ją lekko do przodu, ale wciąż trzymałem mocno przy sobie. 
- Wybacz, miło was tu gościć – znów się uśmiechnął. Zawołał kelnera, którego znałem. – Zabierz ich do stolika blisko tyłu – puścił mi oczko mówiąc to, na co się uśmiechnąłem.
Co mogę powiedzieć ? Dobrze mnie znał. Kelner zaprowadził nas to stolika i życzył nam miłego wieczoru oraz poinformował, że niedługo wróci.
- Więc? Co sądzisz? – zapytałem. Machała nogami pod stołem. 
- To miejsce wiele przypomina mi o ojcu – powiedziała z uśmiechem. – Skąd znasz szefa kuchni?
- Mnie znają wszyscy, kochanie – uśmiechnąłem się, otwierając czerwone wino zostawione przez kelnera. Podniosłem swój kieliszek i go napełniłem, po czym lekko podniosłem go w jej stronę. – Zdrowie. 
Uniosła swój kieliszek i lekko stuknęła nim o mój a po chwili biorąc małego łyka płynu. – Nie mam 21 lat, jak przekonałeś ich by dali mi alkohol? -  zaśmiała się.
- Jeśli jesteś ze mną, możesz dostać alkohol kiedy i gdzie tylko chcesz –  Nie sądzę, że zrozumiała o co mi chodziło, ludzie całowali ziemię, po której chodziłem. Nikt nie odmówił prośby samego Justina Biebera. Albo Jasona McCanna, jak kto woli. Potrząsnęła głową z uśmiechem. 
- Jesteś kimś wielkim - chwyciłem ją za kolano. 
- Wiesz o tym.
- Zamówisz za mnie? – zapytała cicho. Spojrzałem na nią ze zdziwieniem.
- No mogę to dla ciebie zrobić. – spojrzałem na menu. Kelner wrócił do stolika. 
- Mogę przyjąć zamówienie na przystawki? 
- Ostrygi z cytryną – zamówiłem.
- A główne danie ?
- To będzie filet, a dla damy spaghetti z kurczakiem w sosie pomidorowym –  kiwnąłem palcem, by się zniżył po czym szepnąłem mu do ucha. – Sos pomidorowy zróbcie na bazie mleka migdałowego.
Przytaknął i szybko odszedł do kuchni, by zrealizować zamówienie. Brooke zwęziła oczy. 
- Co mu powiedziałeś? By zatruć moje jedzenie?
- Może – zaśmiałem się. 
Rozmawialiśmy o nas i od razu powiedziała, bym nie traktował jej jak małej dziewczynki. Wywróciłem oczami. 
- Proszę cię, jesteś małą dziewczynką.
 - Właśnie, że nie. Jestem bardziej dojrzała od ciebie, zapytaj kogo chcesz – skrzyżowała ręce, rzucając mi wyzwanie.
- Chciałabyś. 
- Czy to ja zamówiłam taki typ jedzenia, który sprawia, że człowiek staje się napalony? – uniosła brew ku górze. Kurwa, nakryła mnie. 
- Daj spokój, czy chłopak nie może się już trochę zabawić? – puściłem jej oczko i chwyciłem za dłoń. 
- Zgaduję, że powiedziałeś kelnerowi by dołożył do mojego spaghetti jakiś podniecający składnik, prawda? – zgadła. 
- Nie! Jak śmiesz mnie oskarżać o coś takiego! – próbowałem powstrzymać rosnący uśmiech. 
- Mam alergię na morskie jedzenie – mruknęła. 
- Wcale, że nie masz. – wybuchnąłem śmiechem.
Unikała mojego spojrzenia. 
- To ty prosiłaś bym dla ciebie zamówił – wzruszyłem ramionami.
Po raz kolejny mnie zignorowała, na co wziąłem głębszy oddech. Dobra robota, Justin.
Kelner przyniósł nam nasze ostrygi i prawie wywróciłem oczami jak je nam podał. Nawet ich nie lubię. 
Ale ku mojemu zaskoczeniu Brooke chwyciła jedną, przyłożyła do ust, odchyliła kawałek muszelki i wypiła zawartość ostrygi – cały czas na mnie patrząc. Odłożyła resztki na talerz, patrząc na mnie z niewinnością w oczach. I znowu mój nie-niewinny- seks- kotek.
- To ty, Brooke jesteś kimś – mruknąłem, biorąc jedną z ostryg.
Po jakiś 15 minutach śmiechu i zajadania się tymi głupimi ostrygami, kelner podszedł z posiłkami. 
- Filet  dla pana i spaghetti z kurczakiem i sosem pomidorowym na bazie –
- Dziękujemy – przerwałem mu, na co od razu się zamknął. – Tyle wystarczy. 
- Niech zgadnę, migdały? – żartobliwie wywróciła oczami.
- Migdałowe mleko  – poprawiłem ją, wpychając do ust pyszny kawałek ryby. Śmialiśmy się, rozkoszując się pysznym jedzeniem i swoim towarzystwem. Była zachwycająca.
Po chwili skończyliśmy swoje posiłki. 
- Jak ci smakowało, skarbie? – zapytałem. 
- Było idealne. 
- Tak jak ty – chwyciłem jej dłoń i uniosłem do swoich ust, po czym złożyłem na niej mokry pocałunek. - Nie traćmy więcej czasu. Już jest ósma – wyjąłem z portfela 500 dolarów i zostawiłem na stoliku. Brooke spojrzała na te pieniądze z szeroko otwartymi oczyma, po czym na mnie. Owinąłem ją ramieniem i poprowadziłem do wyjścia. – Nic nie mów. 
Otworzyłem jej drzwi do auta i pomogłem wsiąść. Ten samochód był ogromny i ciężko było  wsiąść dziewczynie w tak obcisłej sukience. Usiadłem za kierownicą  i odjechałem z parkingu restauracji kierując się w stronę naszego następnego przystanku. 
- Gdzie jedziemy? – zapytała. 
- Shh – uciszyłem ją. 
- Za często mnie uciszasz – zauważyła, kręcąc głową. 
- Bo muszę cię uciszać – mruknąłem. – Nie ufasz mi ?
- Nie wiem, czy powinnam – powiedziała cicho.
- Oh, proszę cię. – wywróciłem oczami. - Beze mnie już dawno byłabyś martwa. 
 Zaśmiała się i obróciła tak by na mnie spojrzeć.  – Naprawdę w to wierzysz?
-Nie, a teraz usiądź tak jak trzeba. 
Siedziała cicho i gapiła się przez okno, starając się odgadnąć dokąd jedziemy. Wjechałem na mały parking, naprzeciwko sklepu. Brooke nabrała sporą ilość powietrza. 
- Aw 
Wysiadłem  z samochodu i chwyciłem ją za dłoń. Zablokowałem auto i poprowadziłem ją do tego samego miejsca, gdzie byliśmy w jej niedawno odzyskanym wspomnieniu. – Podoba Ci się? – zapytałem i lekko ścisnąłem jej dłoń.
- Tak – szepnęła, rozglądając się z szeroko otwartymi oczyma.
Punkt numer dwa dla pana Biebera.
- Przyprowadziłem cię tu, by przypomnieć ci jak szczęśliwi razem byliśmy w twoim wspomnieniu. Byliśmy świetni razem – mruknąłem. – Ale szczerze, nawet gdyby lekarze pozwoliliby nam uprawiać seks, nie zrobiłbym tego. Nie chcę, by nasz pierwszy raz tak wyglądał. Wciąż jesteś niepewna co do wszystkiego.
- A co jeśli nie odzyskam pamięci? - szepnęła. 
- To będziemy chodzić na randki i się znów poznamy. Ale nie myśl tak kotku. Wierzę w tę terapię i ty też powinnaś – cmoknąłem ją w czoło. 
Gdy spacerowaliśmy, cały czas czułem na sobie jej spojrzenie. Na początku mi to nie przeszkadzało, ale po chwili jej zielone oczy promieniowały niczym lasery, wypalające w moim policzku dziurę. Spojrzałem na nią. 
- Czemu się na mnie gapisz? - zmrużyła oczy. 
- Nie na ciebie. Za ciebie – śledziłem jej spojrzenie aż ujrzałem cztery samochody policyjne na drugiej stronie drogi.
- Hmm, może był tu jakiś wypadek – mruknąłem, ale Brooke dalej się na nich gapiła. Chwyciłem jej twarz w swoje dłonie. – Nie bój się, jestem tu. 
Moje uspokajające słowa nie pomogły. Stałem na środku drogi i patrzyłem na jej zaniepokojoną minę. – Co cię tak martwi?
- Cały czas się tu gapią – Brooke mruknęła i znów  na nich spojrzała. Jeden glina patrzył prosto na mnie, gdy spojrzałem w jego stronę i złapałem kontakt wzrokowy. Reszta policjantów też na mnie patrzyła ze skupionym spojrzeniem.
- Wracamy – powiedziałem i chwyciłem jej dłoń. Poszliśmy bliżej lasu, a gliniarze zaczęli za nami biec i krzyczeć. 
Kurwa.
Brooke bardzo panikowała. Desperacko chciałem ją uspokoić, ale również byłem w szoku. Czemu za nami biegli?
- Zatrzymajcie się! Ręce do góry! – ich okrzyki nie pomogły, bo biegliśmy dalej. Upewniałem się, by być za Brooke bo w razie gdyby mieli strzelać trafią we mnie. 
Brooke obróciła lekko głowę, by na mnie spojrzeć. Oczy jej się błyszczały od łez przerażenia. 
- Stójcie! Albo będziemy zmuszeni strzelać! – na te słowa zwolniłem.
- Brooke, biegnij dalej i nie zatrzymuj się - powiedziałem, na co potrząsnęła głową i również zwolniła.
- Bez ciebie nigdzie nie idę – zapłakała, na co spojrzałem na nią gniewnie.
- Biegnij! – wrzasnąłem, ale jej pięści zacisnęły się na mojej koszulce. Próbowałem ją odciągnąć, ale jej łzy mnie osłabiły i złamały.
Policja dogoniła nas. Podniosłem ręce ku górze. Brooke schowała twarz w zagięciu mojej szyii. 
- Brooke Santilli! – krzyknął oficer, na co moje serce pękło. Nie, nie, nie.
Policjant zabrał ją ode mnie, więc ruszyłem na niego, na co inny jego kolega podszedł do mnie i obalił mnie na ziemię z zaskoczenia. Szybko się podniosłem i teraz on leżał na ziemi.  Wyciągnąłem rękę w stronę Brooke, ale poczułem pistolet przy swojej skroni. 
- Zostaw ją! – rozkazali.
- Jestem pieprzonym Justinem Bieberem, robię co chcę – krzyknąłem i znów sięgnąłem w jej stronę. 
- Kod czerwony! Kod 1-4-6, rozpoznanie Justina Biebera – oficer powiedział do swojego interkomu na ramieniu co sprawiło, że zrozumiałem co właśnie powiedziałem.
_____________________
Tłumaczenie: @brooksybiebs 
Myślicie, że Justin się jakoś z tego wykręci? Co będzie dalej? Piszcie w komentarzach, to bardzo motywuje.

ŻYCZYMY WAM  WSZYSTKIM WESOŁYCH ŚWIĄT!
Do następnego wtorku! 

4 komentarze:

  1. nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie
    to nie może się tak skończyć @arianatorka

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu,cudo jak zawsze! Oby wszystko się ułożyło

    OdpowiedzUsuń
  3. Co sie tam właśnie stało??!?!?!

    OdpowiedzUsuń
  4. o fuck..co się stało ? jak on mógł ? Boże...
    z niecierpliwością czekam na nowy !!
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń