środa, 23 września 2015

Rozdział czterdziesty piąty

________________________
Justin’s POV:

Poczułem, jak moja głowa pulsuje od razu po obudzeniu. Jęknąłem głośno i chwyciłem skronie z bólu. Musiałem wczoraj na mieście przesadzić z alkoholem. Oczywiście tego żałowałem, no i Brooke z pewnością jest na mnie wściekła. Właśnie, a propos Brooke. Wyciągnąłem rękę na drugą stronę łóżka, jednak napotkałem tylko zimną pościel. Szybko otwarłem oczy, jednak zaraz się rozluźniłem. Na pewno śpi ze złości na kanapie. Podniosłem się z łóżka; głowa zaczęła boleć mnie jeszcze bardziej przez tę zmianę pozycji. Nadal byłem w ubraniach z wczoraj, jednak nie miałem na razie ochoty się przebierać i zszedłem na dół. Poruszałem się, jak najciszej mogłem, gdyby Brooke nadal spała. Zajrzałem do salonu tylko po to, żeby zauważyć wielką, czarną kanapę całkiem pustą. Moje serce natychmiast przyspieszyło ze strachu, kiedy szybko wybiegłem z salonu, wracając na górę. Sprawdziłem wszystkie pomieszczenia w domu, jednak nigdzie nie było śladu po Brooke.
- Kurwa kurwa kurwa kurwa – mruczałem pod nosem, zbiegając po schodach. Wpadłem do kuchni i zauważyłem leżący na blacie kawałek kartki. Złapałem go trzęsącymi się dłońmi, omiatając spojrzeniem schludne pismo.
„Justin,
Cholera, jesteś taki głupi. Mam nadzieję, że świetnie się  bawiłeś, upijając się wczoraj. Wiem, że jesteś moim szefem i w ogóle ale zjebałeś. Brooke jest bezpieczna, ale ty, mój drogi, wjebałeś się w gówno. Nie pamiętałeś jej wczoraj i cholernie ją przestraszyłeś. Zadzwoń, jak się obudzisz.
Dave”
Poczułem gulę w gardle i ciężko przełknąłem ślinę, pozwalając kartce w mojej dłoni upaść na podłogę. Nie pamiętałem jej? Przestraszyłem ją? W mojej głowie od razu pojawiło się tysiąc różnych głupich rzeczy, które mogłem zrobić. Pobiegłem na górę, przeskakując po trzy stopnie. Pod koniec bolały mnie już nogi, ale miałem to gdzieś. Szybko wybrałem numer Dave’a i przycisnąłem komórkę do ucha. Podczas czekania, aż Dave odbierze, włączyłem laptopa z programem, który namierzał nadajnik Brooke. Wstukałem hasło i od razu na ekranie pojawiła się czerwona kropka; była w domu Dave’a.
- Halo?
- Dave? Jak ona się czuje? Co się stało? – zacząłem wyrzucać z siebie słowa. Biegiem założyłem buty i w pośpiechu prawie spadłem ze schodów.
- Ona jest… - Dave zatrzymał się, szukając odpowiedniego słowa. – załamana.
- Załamana? – powtórzyłem, zatrzaskując za sobą frontowe drzwi.
- Jest naprawdę smutna, no i wściekła na ciebie – wyjaśnił. – Jesteś już w drodze?
Fuknąłem, oburzony.
- Oczywiście, że tak.
- Tylko nie wiem, czy będzie chciała z tobą rozmawiać… - stwierdził niepewnie.
- Jest moją wybranką, znaną też jako miłość mojego życia. Myślisz, że zostanę w domu i pozwolę jej siedzieć, denerwować się i roztrząsać coś głupiego, co zrobiłem? – warknąłem, nie przejmując się zapinaniem pasów. I tak wszyscy mieliby w dupie, czy zginę. Nie wiem nawet, czy Brooke by się przejęła, nie winiłbym jej za to.
- Dobra, do zobaczenia – wymamrotał i odłożył słuchawkę. Zacisnąłem wargi w wąską linię, przyciskając mocniej pedał gazu. Jak mogłem zrobić coś tak głupiego?

Wjechałem na pojazd Dave'a, przeczesując dłonią włosy tak, aby choć trochę je ogarnąć. Wszedłem na ganek i zapukałem do drewnianych drzwi. Dave otworzył je ubrany w jasnoniebieskie jeansy i czarną koszulkę.
- Zanim wejdziesz, uspokój się i pamiętaj, że to ty masz błagać o przebaczenie, nie Brooke - przypomniał mi, odsuwając się na bok żebym mógł wejść do jego domu. - Sypialnia na górze. Pierwsze drzwi na prawo.
- Dzięki, że się nią zająłeś, stary - rzuciłem.
Machnął ręką tak, jakby to nie była wielka sprawa.
- Zadzwoniła do mnie, nie miałem zamiaru jej tam zostawić. Nie martw się, nie mam zamiaru niczego próbować.
Moje myśli powędrowały w kierunku Daniela i jego zdeterminowanego wyrazu twarzy. Co jeśli była też claim Dave'a? Najprawdopodobniej uciekłbym z nią do Peru, albo do kraju, w którym żyją same kobiety, o ile taki istnieje.
Wbiegłem po schodach na górę, starając się ułożyć sobie w głowie słowa, które załagodziłyby jakoś tę sytuację.
Nie powinienem był się upijać.
Powinienem zostać z tobą w domu.
Wiem, że zawsze mogę na ciebie liczyć.
To wydarzyło się pod wpływem chwili i naprawdę tego żałuję.
Tak, to brzmi nieźle, nie?
Lekko uchyliłem drzwi, delikatnie w nie pukając.
- Już ci mówiłam, że wszystko jest w porządku, Dave. Nie musisz co chwilę tego sprawdzać - jęknęła Brooke. Była odwrócona plecami do drzwi.
- Tym razem to ja to sprawdzam, kotku - wyszeptałem, opierając się bokiem o framugę drzwi. Widziałem jak jej ciało się spięło,gdy usłyszała mój głos i natychmiast odwróciła się w moją stronę.
- Popatrzcie, kto sobie w końcu o mnie przypomniał - Brooke rzuciła z ironią. - Jeśli przyszedłeś tylko po to,żeby zabrać mnie do domu to ci się to nie uda.
- Kochanie proszę, byłem pijany i bardzo zły - podszedłem do jej łóżka, siadając obok niej. Odsunęła się, nie chcąc być tak blisko mnie.
- Z tego co słyszałam, po pijaku z reguły mówi się prawdę - wyszeptała. W jej oczach zebrały się łzy. Nie mogę znieść widoku na płaczącej kobiety, a zwłaszcza Brooke. Przysunąłem się bliżej,żeby ją objąć i przyciągnąłem blisko do swojej klatki piersiowej.
- To największe gówno jakie kiedykolwiek słyszałem. Słowa, które mówisz po pijaku to myśli zupełnie innej osoby. Nie mam pojęcia co mówię, gdy jestem pijany, więc jakim cudem to może być prawdą?- pisnęła, próbując się ode mnie odsunąć, ale jej na to nie pozwoliłem.
- Justin, proszę, wypuść mnie - prosiła, a łzy spływały po jej policzkach. - Źle się zachowałeś i jest mi z tego powodu naprawdę przykro.
Pozwoliłem jej się od siebie odsunąć, ale nadal obejmowałem ją ramieniem. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy.
- Naprawdę mi przykro, kochanie - odezwałem się w końcu.
Mój telefon zawibrował w kieszeni, ale nie miałem zamiaru sprawdzać,o co chodziło, ale Brooke wyglądała na zaintrygowaną. - Daj mi swój telefon.
- Co? - zapytałem zmieszany. - Po co?
- Chcę tylko zobaczyć,kto do ciebie napisał - wzruszyła ramionami i wyciągnęła po niego rękę. Przełknąłem głośno ślinę,podając jej go. Moje tętno przyspieszyło. Nie wydaje mi się, że dawałem wczoraj swój numer jakimś dziewczynom, ale kurwa, nie pamiętałem,co się działo.
Spojrzała na mój telefon i gwałtownie wciągnęła powietrze. Gdy oddawała mi go, widziałem, że coraz więcej łez spływa po jej policzkach.
- Myślę, że powinieneś już iść.
-  Nie, nie księżniczko proszę – błagałem, klękając przed nią na kolana.
- Sprawdź swój telefon, dupku – „splunęła” mi w twarz, wstając i wybiegając z pokoju. Chwyciłem telefon z łóżka, sprawdzając najnowsze wiadomości.
„Hey seksiaku ;) fajnie było wczoraj w nocy…Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy ;) napisz do mnieeeee :**”
Serce prawie przebiło moją klatkę piersiową. Jak mogłem to zrobić? Spojrzałem na siebie z obrzydzeniem.
Wstałem z podłogi i pobiegłem za szlochem Brooke. Ona i Dave stali w kuchni wtuleni w siebie. Próbował ją uspokoić, ale nic nie pomagało.
- Kotku, proszę, nie wiedziałem, co robiłem – szepnąłem, przybliżając się do jej trzęsącej się sylwetki.
- Każ mu wyjść, proszę, proszę, każ mu wyjść – Brooke płakała, jej całe ciało drżało. Dave spojrzał na mnie ze smutkiem i żalem w oczach. Z powodu Brooke oczywiście, nie mojego. Pewnie brzydził się mną, cholera, ja sam się brzydzę.
- Rozmawiałaś z nim? – mruknął.
- Nie chcę – pisnęła, chowając twarz głębiej w jego bluzę.
- Dobrze, słońce. Może wrócisz na górę, a ja z nim pogadam?  - Dave pogłaskał ją po głowie, po czym lekko ją popchnął w stronę schodów. Szybko pobiegła w tamtą stronę, nawet przez sekundę na mnie nie patrząc.
- Czuję się jak gówno – jęknąłem, chowając głowę w dłonie.  Czułem… pustkę. Nikt mnie teraz nie chce. Nikt mnie teraz nie kocha.
- Idź się z nią pożegnaj i wróć jutro – zasugerował. – Minął tylko jeden dzień, daj jej trochę czasu.
 - Dzięki, Dave – przytaknąłem.
Poszedłem na górę, prosto do pokoju, z którego było słychać cichy szloch Brooke.
- Bardzo przepraszam, kotku. Wiem, że na to nie zasługujesz – mruknąłem. Leżała na łóżku wtulona w koc. Powoli spojrzałem na swój zegarek i zdziwiłem się, widząc, że jest już piąta. Zazwyczaj śpię, gdy mam kaca.
Nie odpowiedziała mi, więc delikatnie położyłem się na łóżku. Nie ruszyła się ani nie kazała mi iść, więc powoli zbliżałem się do niej. Wślizgnąłem się pod koc i przytuliłem się do niej.
- Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś. Zdradziłeś mnie, Justin – jej głos wywołał ciarki na moim ciele, był spokojny i chłodny.
- To był błąd. Gdybym był trzeźwy nigdy bym tego nie zrobił – powiedziałem, delikatnie szturchając jej szyję nosem. Spięła się, obracając się i odrzucając moje ramię.
- Justin, zdaję sobie sprawę, że gdybyś był trzeźwy to by do tego nie doszło. Ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że nie potrafię ci zaufać. Po pierwsze, nie powinieneś się upić. Po drugie, uprawiałeś seks z inną dziewczyną. A po wszystkim wróciłeś do domu i nie pamiętałeś tak zwanej „miłości swojego życia” –  Z jej spojrzenia mogłem wyczytać cierpienie i irytację. – Rozczarowałeś mnie, zraniłeś i czuję się zdradzona.
- Kotku… - mruknąłem, chwytając jej dłoń. Potrząsnęła głową, wyślizgując dłoń z uścisku.
- Sądzę, że powinieneś już iść.
Moje serce stanęło i poczułem się zawiedziony.  Zjebałem i to porządnie. Tym razem przeprosiny i buziak nie starczą.
To pewnie byłoby łatwiejsze, gdyby nie dowiedziała się, że z kimś spałem. Jak ja mogłem?! To mnie naprawdę obrzydza, teraz gdy mam dziewczynę i to niesamowitą. Nienawidzę siebie.
- Kochanie, proszę. Po prostu wróćmy do domu. Nie musisz mnie dotykać, ani patrzeć na mnie, ani nawet ze mną rozmawiać. Potrzebuję wiedzieć, że jesteś bezpieczna. – Nie wiem, czy będę w stanie przeżyć noc bez niej. Nie zdawałem sobie z tego sprawy wczoraj, bo byłem pijany. Teraz gdy jestem trzeźwy, to będzie piekło.
- Chcę być z kimś, z kim porozmawiam w nocy – zaargumentowała, unikając kontaktu wzrokowego.
Była taka zła, a to mnie raniło. Szczerze, moje życie jest jednym wielkim gównem. Jak się czuję? Jak pieprzone gówno.
- Proszę – zakrztusiłem się. Miałem ochotę się tylko popłakać.
- Nie, Justin. Rozumiem, że to wszystko jest dla ciebie nowe, ale to jest twój czas na wyciągnięcie wniosków – jej słowa były takie głębokie, była taka mądra i sprytna. Po prostu ją mocno kochałem.
- Kocham cię – dostałem czkawki, a po mojej twarzy spływały litry łez. Czułem się, jakbym ją tracił i kurewsko nienawidziłem tego.
- Nie mam ci nic więcej do powiedzenia, a ty dalej tu siedzisz i błagasz o wybaczenie. Widocznie moje uczucia nie były wystarczająco silne, bo postanowiłeś wyrzucić je prosto do kosza.
- Nie, nie wiesz, ile dla mnie znaczysz – powiedziałem jej stanowczo.
- Tak, pewnie.
- Przepraszam? – Jestem zszokowany, czy ona serio myśli, że nie obchodzą mnie jej uczucia? To był najlepszy moment w moim życiu, gdy wypowiedziała te trzy magiczne słowa.
Wstałem z łóżka, nie odwracając od niej wzroku.
- Idę, ale tylko dlatego, że tego chcesz. Wrócę jutro wcześnie rano, więc możesz się mnie spodziewać – przybliżyłem się do niej, całując ją w policzek. – Kocham cię, bardzo. Wiedz, że cię kocham i tylko ciebie. – Pocałowałem jeszcze jej czoło, zanim wyszedłem.
Czułem, że popełniam błąd, zostawiając ją. Czułem się tak strasznie, że postanowiłem wrócić. Zatrzymałem się na schodach, biorąc głęboki oddech. Odwróciłem się i wkroczyłem do jej pokoju. Brooke spojrzała na mnie zdziwiona. Podszedłem do niej, chwytając jej brodę dwoma palcami i całując. Próbowała się odsunąć, ale nie pozwoliłem jej.
- Kocham cię i nie chcę cię tu zostawiać – mruknąłem prosto w jej mokre i lekko wydęte usta.
- Do zobaczenia jutro – powiedziała cicho, przygryzając usta. Dziewczyna nieśmiało spojrzała mi w oczy.
- Mogę zadzwonić przed pójściem spać? – zapytałem cicho. Przytaknęła, przez co moje serce zmiękło. Po raz kolejny dziobnąłem jej policzek.
- Kocham cię, kocie. Nie zapominaj o tym – zabawnie szturchnąłem jej nosek, zanim wyszedłem. Tym razem nie wrócę. Dam jej czas, bo tego właśnie potrzebuje.
Przekląłem, kiedy skradałem się po schodach Dave'a, myśląc o wszystkich błędach jakie zrobiłem.
Uderzenie jej było wyraźnie strajkiem jeden.
Ignorowanie jej z Kat było prawdopodobnie strajkiem dwa.
Więc to mógłby być strajk trzy? Czy to znaczy, że już jestem na straconej pozycji? Czy może dostanę jeszcze jedną szansę?
- Hej, idziesz do domu? - Dave wyciągnął mnie z myśli. Odwróciłem głowę w stronę głosu.
- Oh – odchrząknąłem. - Będę jutro rano.
- Chcesz, abym porozmawiał z nią o czymkolwiek? - zapytał Dave. Byłem ekstremalnie wdzięczny za Dave'a, wiedziałem, że zawsze będzie przy Brooke, ale z drugiej strony zawsze trzymał moją stronę.
- Po prostu upewnij się, że jest skłonna mi wybaczyć oraz czy wie, że ją kocham - poklepałem plecy Dave'a, na co on uśmiechnął się. Oboje byliśmy podobnego wzrostu, około 185 cm. Brooke również była wysoka, miała jakieś 167 cm, plus wysokie dziewczyny są seksowne. Ale nie za wysokie. To byłoby żenujące, mieć większą dziewczynę od siebie.
Widzisz co mam na myśli? Wszystko co jest z nią związane, jest po prostu perfekcyjne. Od jej wzrostu, po osobowość.
- Dobra stary, widzimy się jutro - zrobiliśmy mały uścisk dłoni, zanim wyszedłem.
Czułem się pusty, kiedy wychodziłem sam. Oczekiwałem, że zabiorę ją z powrotem do domu, ale przypuszczam, że nie zawsze dostajemy to czego chcemy, prawda?
Dotarłem do domu o 7:00, moje ciało było zmęczone i senne. Pierwsze co przyszło mi na myśl, to złapanie za szkocką, ale to jest to, co zawsze doprowadza mnie do pieprzonego bałaganu, więc nie powinienem.
Zaciągnąłem się po schodach z twardego drewna, popychając drzwi do sypialni. Wciąż było czuć słaby zapach cynamonu, wiśni po cukierkach i solach do kąpieli, które zostawiła dla mnie Brooke. Tak bym chciał, abyśmy wciąż cieszyli się naszymi dniami spa.
Mój telefon miał nową wiadomość, leniwie odblokowałem go i sprawdziłem ją.
Od: Gówniany Bieber
Witaj synu. Piszę do ciebie, bo wszystko, co się wydarzyło jest już za mną. Wiem, że pewnie nie czujesz tego samego, ale oferta o dołączeniu do gangu jest wciąż wyłożona na stół. Mam nadzieję, że świetnie się bawiłeś, spotykając Kat. Twoja mama jest na pewno dobra w trzymaniu sekretów. W każdym bądź razie, zadzwoń, kiedy będziesz mógł. - Jeremy Bieber
Zaszydziłem, położyłem telefon na stoliku obok dużego łóżka. Nie spałem z Brooke w moim łóżku przed długi, długi czas, nie mam pojęcia, jak ta noc przebiegnie.
Prawdopodobnie jak piekło, jak zawsze.
Ale zasłużyłem na to, prawda? Schrzaniłem i to jest właśnie to, na co zasłużyłem. To moja wina.
Kocham ją, ale moja miłość teraz nie wystarczy, by sprowadzić ją znów do domu. Muszę pomyśleć o czymś dużym i to jak najszybciej.
Rozebrałem się z wszystkich ubrań, pozostając tylko w bokserkach, skradając się do łóżka. Pościel była zimna i tak cholernie samotna. Chciałem Brooke, chciałem jej zawiniętej na moich kolanach i jej głowy na klatce piersiowej. Chciałem jej miękkiego oddechu, kiedy zasypiała. Chciałem jej delikatnych, gładkich, blond włosów pomiędzy moimi palcami. Chciałem widzieć jej uśmiech przed snem. Chciałem jej tak blisko, jak to tylko możliwe.
Ale tak jak powiedziałem wcześniej, nie zawsze dostajemy tego, czego chcemy.
_________________________
Tłumaczenie: mix
Jak podoba Wam się rozdział? Wybaczyłybyście Justinowi czy nie? :D
Do następnej! 
PS: Nie miałyśmy wpływu na opóźnienie rozdziału, ale zawsze staramy się dodaj jak najszybciej. Przepraszamy. 

9 komentarzy:

  1. OMG ona musi mu wybaczyć!
    Bieber spieprzyłeś!
    @arianatorka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ona musi mu wybaczyć :( ! A Justin powinien jej to porządnie wynagrodzić ! @JuliaLyssowska

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje,że mu wybaczy chociaż trochę zawalił..no nic czekam na następny rozdział :)
    @SwaglandJB

    OdpowiedzUsuń
  4. mam nadzieję, że szybko mu wybaczy..świetny, jak zawsze:)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze chyba bym tego nie wybaczyła :// Justin to dupek! Nie wiem jak to się teraz potoczy ale coś w stylu: po rozdziale wszystko wraca do normy mnie nie przekonuje ://
    Do następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Co on narobił? Jak mógł ?! :/ nwm co bym zrobiła na jej miejscu, ale chce żeby byli razem więc oby mu wybaczyla, ale oczywiście nie tak odrazu.. najpierw to on musi ją pożądnie przeprosić, i to tak na maxa pożądnie. . Co za dupek.. :/
    Nie mogę się doczekać nexta < 3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! Jest możliwość, że kolejny pojawi się w tym tygodniu? :D

    OdpowiedzUsuń
  8. tym smsem juz totalnie spieprzyłeś sprawe Bieber

    OdpowiedzUsuń
  9. A mi sie coś wydaje, ze ten SMS to moze byc takie fake, bo kurde co jak co, ale aż tak? Mhm. Nie wiem. Zobaczymy co bedzie dalej. Do następnego! 😘

    OdpowiedzUsuń