wtorek, 15 września 2015

Rozdział czterdziesty czwarty

Piosenki do rozdziału:
Stuck In The Moment – Justin Bieber
Lost – Michael Buble

_____________________

Justin’s POV:

- Więc. Czego chcesz? – zapytała Brooke w momencie, kiedy przekroczyliśmy próg domu. Zaśmiałem się, stukając palcem o policzek.
- Hmmmm… czego chcę? – żartobliwie zapytałem sam siebie, chodząc dookoła pokoju. Brooke przewróciła swoimi niebieskimi oczami, a jej dolna warga znalazła się między jej zębami.
- Kiedy ty będziesz decydował, ja pójdę coś zjeść. Umieram z głodu – powiedziała i poszła do kuchni. Poszedłem za nią, jak zagubiony szczeniaczek, obserwując, jak jej biodra kołyszą się na boki.
- Zrób coś też dla mnie – uśmiechnąłem się i oblizałem wargi. Zabrała się do pracy; wyjęła chleb i wielki kawał sera.
- Grillowany ser? – zapytała, a ja przytaknąłem. Kocham grillowany ser, moja mama przyrządzała mi go, kiedy byłem mały. Wyszedłem z kuchni i usiadłem na kanapie. Czego chciałem od Brooke? Chciałem tak wielu rzeczy, ale nie mogę być chciwy. Może dzień spa...Brooke zajmowałaby się mną cały dzień. Ciepła kąpiel, masaż pleców, mogłaby też pobawić się moimi włosami. Wow, brzmi świetnie.
- Koooooootku! – przeciągnąłem specjalnie jej przezwisko.
- Tak, Wasza Wysokość? – odkrzyknęła z kuchni. Zaśmiałem się. Coraz bardziej zaczyna mi się to podobać.
- Powinniśmy to robić codziennie – zachichotałem. Usłyszałem, jak stopy Brooke lekko uderzają o ziemię i po chwili jej figura pojawiła się w salonie. Ponownie przewróciła oczami i podała mi talerz z idealnie grillowanym tostem z serem. – Dziękuję, księżniczko.
- Zadecydowałeś już? – zapytała Brooke, siadając obok mnie. Wziąłem kęs, delektując się przyjemnym uczuciem ciepła w gardle.
- Cholera, moje leki – już prawie wstałem, jednak Brooke mnie powstrzymała.
- Włożyłam tabletki do kanapki, w ten sposób łatwiej je połknąć – wzruszyła ramionami. Awww moja kicia jest taka wspaniała. Podziękowałem jej i przerzuciłem nogi przez oparcie. 
- Oh i co do przysługi – postukałem się palcem w policzek. – Chyba chciałbym dzień spa. 
- Dzień spa?
- Tak, ciepłe kąpiele, masaże, same dobre rzeczy – potarłem ręce. Po prostu chciałem się zrelaksować, a cały dzień zaplanowany przez Brooke nadawał się do tego idealnie.
- W porządku, ty się połóż, a ja wszystko przygotuję – pocałowała mnie w czoło i poszła na górę. Ułożyłem się wygodniej na kanapie i zamknąłem oczy. O tak, to będzie dobre.

Brooke’s POV:

Pobiegłam na górę i weszłam do łazienki. Moja mama często zabierała mnie do spa, więc wiem doskonale, jak to wygląda i które zabiegi są najbardziej relaksujące. Odkręciłam do wanny ciepłą wodę i dodałam sole do kąpieli i płyn. Przeszłam do sypialni i zdjęłam z łóżka ciężką narzutę. Dołożyłam dodatkowe prześcieradło i ułożyłam poduszkę tak, żeby Justin mógł jej użyć podczas masażu. Następnie wróciłam do łazienki, zgasiłam światło i zapaliłam tak dużo zapachowych świec, ile tylko mogłam. Ich słodki zapach natychmiast wypełnił pomieszczenie. Nie mogłam myśleć o niczym więcej, co mogłabym jeszcze zrobić, więc zeszłam na dół.
- Panie Bieber – zawołałam, owijając kosmyk włosów wokół palca. – Pana sesja zaczyna się właśnie teraz.
Justin wstał z kanapy; jego oczy były ciemniejsze niż zwykle. Przesunął językiem po wargach, które wygięły się w uśmiechu.
- Dziękuję, panno Santilli.
Poprowadziłam go do łazienki, specjalnie kołysząc biodrami.
- Pańska kąpiel, panie Bieber.
- Proszę – owinął swoje ramiona wokół mnie i przyciągnął do swojej klatki piersiowej. Przysunął usta do mojego ucha, czułam jego gorący oddech. – Mów mi Justin.
Zachichotałam, kładąc dłoń na jego torsie.
- Jak sobie życzysz, Justin.
Zabrałam się do wyjścia, kiedy Justin złapał mnie za nadgarstek.
- Dokądś się wybierasz?
- Do sypialni, zawołaj, kiedy będzie gotowy.
- Nie, nie. Ty masz mnie kąpać – z uśmiechem założył ręce na piersi. Kąpać go? Czy on jest poważny?
- Słucham? – prychnęłam.
- Słyszałaś – powiedział. Zdjął swoją białą koszulkę, ukazując umięśniony brzuch i klatkę.
Kąpać go? Przecież to będzie takie niezręczne. Nie mam zamiaru być tutaj i go myć, kiedy on z gołym tyłkiem siedzi w wannie!
- Sam się umyj – kłóciłam się. Justin potrząsnął głową, odpinając pasek. Jego czarne rurki upadły na podłogę, zostawiając go jedynie w bokserkach.
- Nie.
- Justin, to jest śmieszne! Będę skrępowana – owinęłam ramiona wokół siebie, odwracając wzrok. Jestem pewna, że moje policzki były bardzo czerwone, pokazując, jak bardzo byłam zażenowana całą tą sytuacją.
- Oh, proszę cię. To nie jest nic, czego byś nie widziała już wcześniej – Justin przewrócił oczami i specjalnie wsadził kciuki za gumkę od bokserek, bawiąc się nią. Zakryłam oczy i odwróciłam się. Usłyszałam plusk wody i kilka odgłosów poruszającej się wody. Justin odezwał się ponownie.
- Jestem już w wodzie, więc nic już nie zobaczysz. Przynajmniej umyj mi włosy.
Westchnęłam z rezygnacją. Odwróciłam się z powrotem i zobaczyłam Justina opierającego się o brzeg wanny. Jego brązowe włosy zmokły, przez co stały się prawie czarne.  Idealnie opadały na jego czoło, częściej powinien je tak zostawiać. Wyglądał o wiele młodziej; albo po prostu na tyle młodo, na ile powinien wyglądać dwudziestoczterolatek. Sięgnęłam po szampon i wycisnęłam trochę na dłoń.
- Zamknij oczy – szepnęłam. Justin przytaknął, zamknął oczy i przysunął głowę bliżej mnie. Wsunęłam dłonie w jego włosy, masując delikatnie skórę głowy. Jęknął cicho, a na jego usta wpłynął niebiański uśmiech. Jeszcze chwilę przesuwałam palcami między jego włosami. Spłukałam szampon strumieniem ciepłej wody, kończąc pracę.
- Jeszcze nie skończyłaś, księżniczko – uśmiechnął się. – Odżywka też, moje włosy potrzebują specjalnego traktowania.
Westchnęłam cicho, przeczesując szafki w poszukiwaniu odżywki. Kiedy w końcu znalazłam, powtórzyłam wcześniejsze czynności na jego głowie.
- Dziękuję, kotku – uśmiechnął się do mnie.
- Nie ma za co – pocałowałam go w policzek, wstając z podłogi. – Kontynuuj swoją kąpiel, a ja będę czekać na ciebie w sypialni. 
Rzuciłam się na łóżko. Jęknęłam i przetoczyłam się na bok. Zamknęłam oczy na dosłownie dwie sekundy, kiedy z dołu usłyszałam pukanie do drzwi.
- Jaja sobie robicie – jęknęłam, wracając do łazienki. - Justin, ktoś jest na dole. 
- Powiedz im, że mają się odjebać.
- Serio, co mam powiedzieć?
- Zobacz, kto to – rozkazał Justin. Przytaknęłam i zbiegłam na dół. Podejrzliwie popatrzyłam przez dziurkę – roztrzepane brązowe włosy, zwykła niebieska koszula i jasne jeansy. Szeroko otwarłam drzwi z uśmiechem.
- Daniel!
- Cześć, Brooke! – przyciągnął mnie do ciasnego uściku, po czym wszedł do środka.
- Co tu robisz? – zapytałam, kiedy nadal trzymał dłonie na moich plecach, przez co zostawałam blisko niego. Zaczęłam się lekko wycofywać, ponieważ to było już dla mnie za blisko.
- Po prostu chciałem cię zobaczyć, dawno nie rozmawialiśmy – jego oczy omiotły pomieszczenie. – Justin w domu?
- Tak, jest na górze – ramiona Daniela zaraz opadły z rozczarowanie. To było dziwne, cóż, może po prostu chciał ze mną spędzić więcej czasu, jako przyjaciel.
- Kotku! – głęboki głos Justina dotarł na dół. Oczy Daniela wypełniły się strachem i automatycznie zwiększył odległość między nami.
- Zaraz wrócę – uśmiechnęłam się do niego i pobiegłam na górę. Tęskniłam za Danielem, zawsze był świetnym przyjacielem. Ostatnio zaczął coraz częściej mnie dotykać i inaczej się zachowywać w mojej obecności. Może to po prostu taki okres, w końcu to tylko nastolatek. Nie wiem dlaczego, ale ostatnio naprawdę nie jest sobą. Weszłam do sypialni i zobaczyłam Justina, ubranego już w czarny podkoszulek i bokserki, z założonymi rękami. Na jego twarzy widoczna była dezorientacja.
- Kto to był?
- Daniel, jest na dole.
Oczy Justina natychmiast wypełniły się gniewem, zmarszczył brwi i głębokie niezadowolenie pojawiło się na twarzy. Szybko ubrał spodnie i ruszył na dół. Natychmiast ruszyłam za nim, próbując złapać go za ramię. Dlaczego był taki zły? Wiem, że pokłócili się ostatnio o coś (o czym nadal nie chce mi powiedzieć) i teraz boję się o ich obydwóch.
- Co ty tu kurwa robisz? – warknął Justin w momencie, kiedy znalazł się na dole. W oczach Daniela widać było czyste przerażenie, jednak połączone z dużą determinacją.
- Wiesz, dlaczego tutaj jestem – mruknął Daniel.
- Najwidoczniej nie wiem. Milion razy powtarzałem, że masz się odjebać i to naprawdę jest jedno z najłatwiejszych zadań – warknął Justin i podszedł do niego bliżej.
- To nie jest takie proste! Tak bardzo jej chcę, potrzebuję jej! – Daniel podniósł głos i dało się wyczuć w nim złość. Jednak z jego oczu zniknął strach, zastąpiony przez gniew i zazdrość.
- Ona jest moja, idioto! Znajdź sobie inną! – krzyknął Justin i popchnął Daniela w tył.
- Nie chcę! Musisz nauczyć się, że to ma być uczciwa gra! Wszyscy mamy szansę zakochać się w kimś i tak samo można zakochać się w niej! – twarz Daniela przybrała czerwony kolor i w tym momencie wyglądał prawie tak samo przerażający, jak Justin.
- Ja już się zakochałem i ona tak samo, więc gra skończona, Ferona – Justin zawołał z triumfem. 
- Bo nigdy nie miała szansy zakochać się we mnie! Zawsze zabierałeś ją tylko dla siebie, ukrywałeś! Mam tego dość! – krzyknął Daniel, jego oczy spotkały się z moimi. – Chcę mieć szansę cię kochać, Brooke.
Przez całą rozmowę zdążyłam poskładać wszystko razem i uświadomiłam sobie, że Daniel również się we mnie zakochał. To było naprawdę szokujące, w końcu Daniel był tak blisko z Justinem. Wiem, że Daniel nie mógł wybrać, w kim się zakocha, ale mimo wszystko ta cała sytuacja jest dziwna.
- Brooke kocha mnie, a ja kocham Brooke. Masz się wynieść z jej życia. Jesteś pierdolonym szczęściarzem, że jeszcze nie wyrzuciłem cię z gangu – zagroził mu Justin i popchnął kolejny raz.
- Mówię ci, że się nie poddam – zrzucił ręce Justina z ramion. Stanął przede mną z nadzieją w oczach. – Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy, Brooke – szybko pocałował mnie w policzek i wybiegł z domu. Stałam jak zamurowana, nie wydając z siebie dźwięku. Głównie dlatego, że nie miałam pojęcia, co powiedzieć. Ślad ust Daniela nadal łaskotał na moim policzku, więc podniosłam dłoń i przetarłam to miejsce.
- Nienawidzę go! – krzyknął Justin. Podniósł pięść i wybił głęboką dziurę w ścianie. – Chcę go zabić.
- Ćśśś Justin, wszystko w porządku – uspokajałam go, rysując kółka na jego plecach.
- Nie! Nie jest w porządku! Moje życie jest takie pojebane, zawsze, kiedy spotyka mnie coś dobrego przychodzi ktoś i to rozpierdala – wrzeszczał Justin. – Powiedziałaś mi, że mnie kochasz, a teraz kolejny facet ugania się za tobą!
- Ale kogo ja kocham? – zapytałam cicho.
- To nie ma znaczenia! – odwrócił się szybko.
- Jak to nie ma znaczenia? Ma znaczenie, bo nie musisz się nim przejmować! Kocham ciebie i tylko ciebie! – założyłam ramiona na klatce. Czy to nie powinno go upewnić? Nigdy go nie zostawię dla Daniela, kocham go.
- To wcale nie oznacza, że nigdy się w nim nie zakochasz! – warknął i zgarnął kluczyki do auta.
- Dokąd idziesz? – zapytałam, czując łzy w oczach.
- Gdzieś, muszę zostać sam – westchnął, idąc w stronę drzwi. Ucieka od swoich problemów, kiedy jestem tutaj i mogę mu pomóc. Usiadłam na kanapie i ukryłam twarz w dłoniach, kto wie, co zrobi ze złości. Nie mogłam go szukać, przecież nie miałam samochodu. Próbowałam do niego dzwonić, ale kierowało mnie prosto do skrzynki. Po szesnastym razie po prostu się poddałam.

***

Leżałam zwinięta na kanapie, próbując skupić się na telewizji. Justina nie było od pięciu godzin. Dochodziła północ i, choć zabrzmi to żałośnie, o tej porze zazwyczaj już spaliśmy. Prosiłam już Shauna o sprawdzenie okolicznych barów i klubów, jednak niczego nie znalazł. Wszystko w oglądanym przeze mnie serialu przypominało mi o Justinie i sprawiało, że moje serce bolało jeszcze bardziej. Nagle mój telefon zadzwonił. 
- Halo?
- Cześć, tu Shaun – szczerze, byłam cholernie zawiedziona, że nie usłyszałam po drugiej stronie spokojnego, głębokiego głosu Justina.
- Oh, cześć – westchnęłam.
- Dostałem właśnie wiadomość od jednego z członków gangu. Justin był w klubie w centrum – szybko wyjaśnił. – Na szczęście już wraca do domu.
Westchnęłam z ulgą.
- To świetnie, dziękuję Shaun.
- Nie dziękuj mi jeszcze, jazda po pijaku to najniebezpieczniejsza rzecz, jakiej może się teraz dopuścić – mruknął Shaun. Cóż, mój nastrój opadł ponownie.
- Racja – szepnęłam.
- To nie tak, że robi to pierwszy raz – zaśmiał się. – Myślę, że to czas, abym się zamknął.
- Na razie, Shaun.
Dziesięć minut później trzasnęły drzwi wejściowe. Przygryzłam wargę z mieszaniną szczęścia, strachu i niewielkiej domieszki złości. Cieszyłam się, że wrócił do domu. Bałam się, bo nie miałam pojęcia, jaki jest pod wpływem alkoholu. Byłam zła, bo to było głupie, wyjść na pięć godzin cholera wie dokąd.
- J-Justin? – zapytałam nieśmiało, wstając z kanapy. Usłyszałam stukot butów i jakiś mamrot.
- Kto tam? Czyżby moja mała zakładniczka? – zawołał Justin, wchodząc do salonu.
- Wszystko w porządku? – uśmiechnął się do mnie
- Oczywiście, dlaczego nie miałoby być - zamknął mnie w ciasnym uścisku. Przysunęliśmy się do ściany. Justin wtulił twarz w moją szyję i zaczął znaczyć ją lekkim pocałunkami.
- Mmmmm jesteś taka seksowna – jęknął Justin, pocierając własnymi biodrami o moje.
- J-Justin przestań – próbowałam go odepchnąć, jednak bezskutecznie.
- Oh no dalej, ile chcesz? Pięćset? Chętnie zapłacę za tak gorące ciałko – mrugnął do mnie i ponownie potarł o swoim kroczem o moje. Łzy napłynęły mi do oczu. On nawet mnie nie pamięta.
- Justin, to ja, Brooke! Nie jestem prostytutką – krzyknęłam, ponownie próbując się wyrwać. Odsunął się, w jego oczach widać było pożądanie i gniew.
- Mam to w dupie, głupia suko! Będę cię pieprzył, czy tobie się to spodoba czy nie! – próbował złapać mnie znowu, jednak zdążyłam uciec na górę. - Wracaj tu niewdzięczna dziwko! – krzyczał, biegnąc za mną. 
Moje serce rozsypywało się na kawałeczki. Był tak pijany, że nawet mnie nie pamiętał. Dla niego byłam tylko jakąś bezwartościową dziwką. Może myśli tak również wtedy, kiedy jest trzeźwy. Wpadłam do łazienki. Z moich oczu płynęło już morze słonych łez, kiedy wybierałam numer Shauna, jednak nikt nie odebrał. Następnie nacisnęłam numer Dave’a, dziękując niebiosom, że Justin wpisał tutaj ten numer tydzień temu.
- D-Dave – załkałam w momencie, kiedy podniósł słuchawkę.
- Brooke, skarbie, co się stało? – jego głos był odległo, widocznie spał.
- J-Justin wrócił do d-domu i mnie n-nie pamięta – szlochałam, próbując kontrolować mój płacz.
- O Boże – westchnął Dave – Okej, Brooke, musisz tylko zamknąć się gdzieś, przyjadę najszybciej jak mogę.
- O-okej – rozłączyliśmy się oboje. Skuliłam się obok umywalki, czekając.
- Wychodź, idiotko! Nie płacę ci za siedzenie w łazience – krzyczał Justin, waląc w drzwi. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej, bałam się, że zaraz wywarzy drzwi. – Jesteś bezużyteczna! Może jakaś inna dziewczyna zrobi to, co jej powiem! – słyszałam jeszcze, jak odchodzi od drzwi. Zapadła cisza, jedynym dźwiękiem było moje łkanie.
- Chodź, stary, czas do łóżka – usłyszałam cichy głos Dave’a.
- N-Nie tam jest dziewczyna w mojej łazience – protestował Justin.
- Bez obaw, zajmę się tym. Teraz musisz się położyć, bo jutro będzie dla ciebie piekłem, zaufaj mi – mruknął Dave. Usłyszałam jeszcze tylko oddalające się głosy i trzask drzwi, po czym ktoś zapukał do drzwi.
- Brooke, to ja, Dave – powoli otwarłam drzwi, a on szybko przyciągnął mnie do uścisku. Płakałam jeszcze mocniej, mocząc jego niebieską koszulę.
- O-on mnie nawet nie pamięta – szlochałam. – Nazwał mnie dziwką.
- Ćśś jest strasznie pijany. Nie pamięta kompletnie nic – wyszeptał Dave. – Chodź, zanim się obudzi, zabieram cię stąd.
Przytaknęłam i szybko ruszyłam za nim. Wsiadłam do jego czarnego camaro, nareszcie czując się bezpiecznie.
Jak wspaniały dzień może zamienić się w piekło tak szybko?
_____________________
Tłumaczenie: @myidolsgirl 
I znowu akcja! Jak Wam się podobał rozdział?
Do następnej :D 

17 komentarzy:

  1. Super rozdział
    KOGO ONA WYBIERZE?
    DAVE'A?
    JEJKUŚ
    @arianatorka

    OdpowiedzUsuń
  2. spodziewalam sie innej prosby a nie spa haha czekam na kolejny
    @cutebieberforme

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział! Tego to się na pewno nie spodziewałam. Jestem ciekawa jak zareaguje Justin rano na tą całą sytuację. Czy Brooke my przebaczy? Z niecierpliwością czekam na następny. x /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział jest świetny!
    Zostawiono to w takim momencie, że teraz nic mi nie pozostało jak prosić o to, żebyś szybciej dodała rozdział !!!
    Błagam Cię dodaj rozdział wcześniej :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Normalnie w to nie wierze! Jak Justin mógł się tak zachować?!

    OdpowiedzUsuń
  6. omg! Justin ty debiluuu! Ugh zlałabym go teraz!
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział! <3

    @Damequeen

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow ! Nie spodziewałam się takiej końcówki. Jestem w szoku. Ciekawe jak Justin zareaguje gdy się obudzi i wszystko ogarnie. . Rewelacyjny rozdział ! *. * Nie mogę się doczekać nexta < 3

    OdpowiedzUsuń
  8. To zdecydowanie jest jeden z tych rozdziałów po którym chcesz więcej!
    To zachowanie Justina kompletnie mnie zaskoczyło! Rozumiem zazdrość i nawet to, że musiał wyjść ale, żeby zapomniał o Brooke ?? o.O
    Mam nadzieje, że szybko będę mogła skomentować kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam ten rozdział! xoxo

    OdpowiedzUsuń
  10. Dawaj kolejny *,*

    OdpowiedzUsuń
  11. takiego obrotu spraw to ja się nie spodziewałam....

    OdpowiedzUsuń
  12. DAFAQ? O CO W OGÓLE CHODZI? POTRZEBUJE KOLEJNEGO! Aaaaa

    OdpowiedzUsuń
  13. Błagam Cię! Dodaj kolejny rozdział jak najszybciej! <33

    OdpowiedzUsuń
  14. ło de fak?
    nie oczekiwałam takiej zmiany akcji *.*
    do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  15. Już sobie wyobrażam jak Justin rano będzie zdenerwowany gdy okaże się, że nie ma Brooke o.O
    Ale nie mogę sobie wyobrazić reakcji na to co się stało!
    Rozdział świetny :) nie mogę się już doczekać kolejnego :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Będzie dziś rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń