Piosenkami tego rozdziału są:
____________________________
Justin’s POV:
- Dzięki, Kat. Przebiorę się w dresy i wrócę - powiedziałem, odwracając się w stronę schodów. Szybko odwróciłem się i puściłem oczko do
Brooke. Zarumieniła się i pokręciła oczami.
Pobiegłem po schodach i szybko wszedłem do sypialni. Zabrałem
świeżą parę bokserek i dresów i poszedłem do łazienki. Włączyłem prysznic, po czym nastawiłem na ciepłą wodę. Podczas czekania na nagrzanie się jej – ściągnąłem ubrania.
Wszedłem pod prysznic. Westchnąłem, kiedy ciepła woda rozprysnęła
się na moim spoconym ciele.
Brooke jest prawdopodobnie najlepszą osobą na całym świecie.
Oczywiście nie dlatego, że sprawiła, że doszedłem przed moją siostrą, ale
dlatego, że ona… ona zachowuje się jakby mnie kochała. Gówno mnie obchodzi, że nie powiedziała mi tych słów twarzą
w twarz. To jak się zachowuje, jak o mnie dba, oznacza o wiele więcej niż te dwa
słowa. Nie zrozumcie mnie źle, ten dzień, kiedy powie, że mnie
kocha, będzie najlepszym dniem w moim życiu. Ale jak na teraz to, że ona jest ze
mną jest dobre.
Starałem się nie moczyć włosów i tylko umyć moje ciało. (W
większości na mojej dolnej części, ponieważ było lepkie od potu.) Wyszedłem spod prysznica i wysuszyłem się. Było mi gorąco,
więc założyłem jedynie dół od dresów. Wszedłem do sypialni i mój brzuch zaczął
dawać o sobie znać. Czy to dlatego, że byłem głodny?
Siadłem na łóżku. Nagle poczułem się, jakbym miał zwymiotować. Czułem, jakby mój brzuch był przebijany przez miliony noży.
Próbowałem się podnieść, ale jedyne co z tego wyszło to
większy ból. Po jakimś czasie w końcu udało mi się zejść z łóżka i pójść na
dół. Czułem jak pot spływa mi z czoła. Wszystko co chciałem to Brooke,
wszystko co potrzebowałem to Brooke. Chciałem pobiec na dół, aby zobaczyć jakbym się czuł, ale
skończyło się na pulsującym bólu w mojej klatce.
- Bieber no, mógłbyś przynajmniej ubrać koszulkę – mruknęła Kat.
Nie mogłem jej odpowiedzieć. Bałem się, że jeżeli odtworzę usta, zacznę
wymiotować.
Na szczęście mój piękny kotek zauważył, że jestem w bólu i
szybko podbiegł do mnie. Jej ramię szybko owinęło się wokół mojej talii.
- Co się stało? – spytała
- Czuję się okropnie. Nagle poczułem ostry ból w moim
żołądku – wytłumaczyłem, po czym kolejna fala nudności zaczęła mnie atakować. - I moje nudności wróciły.
Jej oczy stały się sympatyczne. Poprowadziła mnie do kanapy.
- Dobrze, po prostu się połóż. – powoli podała mi tabletki i
wodę, które szybko zabrałem. Pobiegła do kuchni, a Kat usiała na kanapie obok
mojego brzucha. Jęknęła, kiedy dotknęła mojego czoła.
Jej oczy się powiększyły.
- Cholera, twoje czoło parzy. Jak się czujesz?
- Jak gówno – odpowiedziałem i jęknąłem, kiedy próbowałem
dotknąć mojego czoła.
Brooke weszła do pokoju z ręcznikiem w ręce.
- Poci się i ma mocną gorączkę – Kat wyglądała na
zmartwioną.
- Gorączkę? – zapytała Brooke. Jej brwi się zmarszczyły – to nowe…
- położyła rękę na moim czole. Ból w brzuchu nasilił się, przez co moje oczy
zaszły łzami. Nie obchodziło mnie, czy się rozpłaczę. Brooke nie oceniłaby mnie –
nigdy nie ocenia.
Jej oczy powiększyły się.
- Ściągnij swoje spodnie – powiedziała, po czym pobiegła do
kuchni. Z chęcią zrobiłem to, bo moje nogi już się strasznie pociły. Powietrze
na moich nogach było cudowne, chociaż nadal moje nogi parzyły. Podciągnąłem nogi do klatki – moja mama zawsze mi mówiła, że mam tak robić, kiedy mnie
bolał brzuch – więc leżałem w pozycji płodowej na kanapie.
Brooke wbiegła z kolejnym małym ręczniczkiem. Złożyła go i
położyła na czole. Westchnąłem z ulgi. Ręcznik był cały zmoczony zimną wodą, co mnie trochę chłodziło. Dziewczyna pocałowała mnie w policzek.
Jeżeli miałbym siłę przytrzymałbym ją przy sobie.
- W-wszystko boli – jęknąłem. Nie mogłem sobie poradzić z bólem. Oddychałem coraz bardziej płytko.
- Przyniosę wiaderko – zaoferowała moja siostra. Pobiegła po
schodach na górę.
Starałem się złapać rękę Brooke, jej ramie, cokolwiek. Jej
dłoń leżała na mojej klatce. Słyszałem, jak mówiła coś pod nosem o tym, jaki jestem gorący, ale Kat szybko przybiegła na
dół. Poczułem falę przechodzącą przez mnie i wyrwałem wiaderko z
rąk Kat. Zwymiotowałem wszystkim, co miałem po czym padłem na kanapę. Zobaczyłem
jak Brooke zagląda do wiaderka, po czym wciągnęła powietrze.
- Jasna cholera, Kat! – krzyknęła. Normalnie zwróciłbym uwagę
jej na to, że przeklina, ale teraz mnie to nie obchodziło. – Zadzwoń po karetkę!
Nie mogłem powstrzymać łez, kiedy ciągle wymiotowałem krwią.
- Nie mogę o-oddychać – wykrztusiłem, przez co Brooke padła
na kolana koło mnie.
- Nie, nie Justin! Nie zasypiaj kochanie – mówiła. Brooke
nazwała mnie… kochanie. Nie Justin. Pierwszy raz nazwała mnie inaczej niż
Justin. Próbowałem się uśmiechnąć. Mój brzuch był pełen motyli i bólu (nie za
dobra kombinacja).
- Karetka przyjechała! – krzyknęła Kat. Zadzwoniły pod 999? Czy
naprawdę wyglądam na tak chorego?
Nagle moje ciało zostało podniesione z kanapy. Parę razy
mrugnąłem, po czym widziałem dwóch mężczyzn wynoszących mnie z domu. Usłyszałem
krzyk Brooke. Nie brzmiał jak krzyk przerażenia, tylko bardziej jak jęk. Moje
serce bolało. Chciałem ją pocieszyć, ale mężczyźni włożyli mnie do karetki.
- G-gdzie jest moja dziewczyna? – wykrztusiłem. Jeden facet
krzyknął coś do jakiejś kobiety, która przepuściła Brooke.
Próbowałem zostawić otwarte oczy. Patrzyłem, jak Brooke
wchodzi do ambulansu.
- K-kotku – jęknąłem. Nie obchodziła mnie służba ratunkowa. Chciałem
tylko Brooke. Moje ręce szukały jej rąk. W końcu je znalazłem. – Kocham Cię –
powiedziałem. Jeżeli nie widziałbym jej przez trochę chciałbym, aby słyszała te
dwa słowa.
Jeżeli kiedykolwiek bym umarł, chciałbym, aby wiedziała, że
ją kocham. I że nie chciałbym, aby chodziła z kimś innym, ponieważ ona jest
nadal moja. Tylko moja.
Zamknąłem moje oczy, a moja głowa położyła się na poduszce. Słyszałem jak Brooke krzyczy moje imię, ale po tym ciemność przejęła
moje ciało. Jak zwykle.
Brooke’s POV:
Po siedmiominutowej jeździe ambulans zatrzymał się przy
szpitalu. Wyszłam z niego, po czym podbiegł do nas doktor. Jeden człowiek ze
służby podał mu tabliczkę, na której utkwił jego wzrok. Podniósł wzrok i
popatrzył mi w oczy. Jego brwi się zmarszczyły.
- Rodzina?
- Dziewczyna – poprawiłam. Pokiwał głową, po czym popchał
wózek. Wbiegłam za nim do budynku.
- Co się stało? – zapytał lekarz
- Wymiotował krwią. Miał ostre bóle w brzuchu i nudności –
wytłumaczyłam. – A i miał jeszcze wysoką gorączkę.
Wjechaliśmy windą na piąte piętro, po czym weszliśmy do
pokoju.
- Dobrze, sprawdzę wszystko tutaj. Ty i reszta osób, które
martwią się o tego młodego człowieka, mogą poczekać na zewnątrz – uśmiechnął
się do mnie, po czym pobiegł do pokoju. Moje serce biło szybko, kiedy siadałam
na jednym z niebieskich foteli.
Czy on umrze? Czy to coś poważnego?
Przełknęłam ślinę. Moje nogi się telepały. Nie mogę stracić
Justina, cholera, nawet nie usłyszał, że go kocham.
Winda wydała dźwięk, a Kat z niej wyszła. Jej brązowe włosy
leciały w różne strony. Usiadła obok mnie.
- Więc, co się dzieje? – zapytała. Jej oczy były wypełnione
nadzieją.
- Nie jestem pewna. Lekarz właśnie poszedł go zbadać –
wzruszyłam ramionami. Starałam się wyglądać na wyluzowałam, ale w środku byłam
przerażona.
- Tak się o niego martwię – Kat zakryła swoje usta. – Właśnie
go dostałam z powrotem. Nie mogę go znowu stracić – jęknęła Kat. Parę łez
spłynęło po jej policzkach. Moja ręka jeździła po jej plecach w formie
wsparcia.
Lekarz wyszedł z pokoju, ściągając jego biały fartuch.
- Więc, która z was to Brooke? – wyglądał na przerażonego.
- Um, to ja – powoli wstałam i podeszłam do medyka. Wskazał
mi gestami, abym szła za nim, co zrobiłam. Przeszliśmy przez drzwi i poszliśmy
do szklanego ekranu. Widziałam wszystko, co się działo w drugim pokoju. Justin
był już rozbudzony, a jego twarz była czerwona ze złości.
- Widzisz i słyszysz wszystko, ale Justin nie widzi ani nie
słyszy ciebie – wytłumaczył lekarz.
- Więc dlaczego tutaj jestem? – spytałam
Lekarz przyłożył palec do ust, pokazując, abym była cicho.
Justin był sam w pokoju. Jego dłonie były zaciśnięte w pięści.
- Gdzie do cholery poszedłeś doktorze! – krzyknął. – Doisz się
mnie? To się stało? – zaśmiał się.
Lekarz nacisnął przycisk.
- Justin – powiedział, przez co jego głowa ruszyła się w
bok. – Czy chcesz współpracować?
- Już ci powiedziałem idioto, że nie będę nic robił, dopóki
nie powiesz mi gdzie jest Brooke – krzyknął
Lekarz machnął w moją stronę.Trzymał nadal palec na
przycisku.
- Justin – powiedziałam cicho
- Brooke? – krzyknął zdziwiony. – Kotku, czy to ty?
Zaśmiałam się.
- Tak, to ja.
- Przynieś swój tyłek tutaj! – warknął. – I powiedz temu
głupiemu lekarzowi, żeby przestał mi zadawać idiotyczne pytania!
- Chciałem tylko wiedzieć, jak ma na nazwisko – tłumaczył się
lekarz.
- To McCann – skłamałam. Już i tak rozwaliłam połowę jego
przykrywki przez nazwanie go Justin, więc wiedziałam, że muszę się pilnować,
abym nie nazwała go Justin Bieber.
- A twoje? – zapytał lekarz, pisząc coś na kartce.
- Również McCann – złączyłam moje wargi. Lekarz popatrzył na
mnie zdziwiony.
- Jesteście małżeństwem? Wow, wyglądacie tak młodo – pokiwał
swoją głową
- Tak… – powiedziałam niezręcznie. Lekarz przeszedł obok
mnie i wyszedł przez drzwi na prawo. Patrzyłam na jego postać zbliżającą się do
Justina.
- Gdzie jest moja dziewczyna? – jego pięść uderzyła w tackę
obok niego, przez co jedzenie poleciało w powietrze.
Lekarz westchnął.
- Nie mamy wielu pacjentów jak pan, panie McCann
Justin popatrzył zdziwiony, kiedy lekarz powiedział to
nazwisko, ale w końcu uśmiechnął się z satysfakcją.
- Ale chciałbym wiedzieć, dlaczego, chociaż przeszukałem cały
system, nie znalazłem cię – lekarz popatrzył intensywnie na Justina. Jednak,
Justin nie wycofał się.
- Justin to moje drugie imię. Nazywam się Jason – powiedział
pewny siebie, podnosząc brwi. Wyglądał na zdziwionego, ale wpisał coś w
komputer. Z tego co widziałam, wyskoczył jakiś dokument.
- Oh – mruknął lekarz, klikając coś na komputerze. – Przepraszam, Jason.
Justin machnął ręką, po czym odwrócił się od niego.
- Więc co mi się stało?
- Sekundę – podniósł swój palec. – Brooke?! – Krzyknął
Nacisnęłam przycisk.
- Tak?
- Chodź tutaj – powiedział. Wolno podeszłam do drzwi i
ruszyłam klamką.
Oczy Justina zaświeciły się, kiedy weszłam do pokoju. Było
widać w nim radość.
- Kotku!
Podbiegłam do niego i go przytuliłam. Jego twarz schowała
się w mojej szyi. Zaczął składać pocałunki na mojej skórze.
- Zmartwiłeś mnie – powiedziałam mu, łapiąc go za tył głowy.
Moje palce przejechały przez jego włosy.
- Przepraszam, skarbie – szepnął, odsuwając się od mnie. Pocałował
mnie w usta, przez co chciałam więcej. On dokładnie wiedział, co robi.
- Dobrze – powiedział doktor i chrząknął. – Więc Jason, to
co masz nie jest zbyt poważne ani zaraźliwe – powiedział.
- Więc co się stało? – zapytałam, siadając na małym łóżku
obok Justina. Podciągnął mnie do siebie.
- Więc, miał wrzód w żołądku
- Po ludzku proszę – powiedział Justin
- Wrzody żołądka to małe bolesne źródła, które powstają w
żołądku – wytłumaczył, tworząc małe kółeczka i wskazując na dolną część brzucha
Justina.
- Dlaczego je mam? – zapytał Justin, kładąc brodę na moim
ramieniu.
- W twoim przypadku, palenie papierosów – powiedział lekarz.
Zawsze wiedziałam, że z palenia nic dobrego nie wychodzi.
- Moją sugestią jest przerwanie palenia, ale nie będzie to
takie łatwe. Przynajmniej przez pierwsze dwa miesiące. Przepiszę ci trochę H2
blokers, które zatrzymają twój brzuch przed tworzeniem zbyt wielu kwasów. Zażywaj
to trzy razy dziennie, z każdym posiłkiem.
- Dobrze, dziękujemy – uśmiechnęłam się.
- Jestem lekarz Piekarski tak przy okazji – zaśmiał się. – Prawdopodobnie się zastanawialiście
- Nie, gówno mnie to obchodzi – powiedział Justin. Uderzyłam
go w klatkę.
- Nie bądź niemiły. Moje nazwisko jest i tak o wiele lepsze
od twojego – wzruszył ramionami dr. Piekarski, przez co zaczęłam się śmiać.
- O naprawdę? – powiedział Justin
- Tak
- Brzmi jak jakaś chorobą którą dostajesz od zjedzenia zbyt
wielu ciast – Justin zacisnął powieli. Zaśmiałam się i zagryzłam wargę.
- A twoje brzmi jakby happy meal się nie udał – odpowiedział.
- Doktorze Piekarski – powiedział głos pielęgniarki z
głośnika.
Przeczyścił gardło.
- Tak?
- Czy siostra pana McCann może przyjść? – zapytała. Jej głos
był wysoki, przez co coś zaczęło mnie boleć. Jestem taka przyzwyczajona do
spokojnego głosu Justina. I odzwyczajona od wysokich głosów kobiet. Na
szczęście Kat również ma spokojny głos. Kiera… niezbyt, ale nie mam serca jej
to mówić.
- Oczywiście. Proszę ją wpuścić
Kat weszła do środka. Zmartwienie nadal malowało się na jej
twarzy. Kiedy zobaczyła rozbudzonego Justina od razu się uspokoiła.
- Wszystko dobrze?
- Tak, to tylko mały wrzód żołądkowy. – Justin wzruszył
ramionami. Kat pokiwała głową. Zgaduje, że wiedziała co to znaczy.
- Mama dzwoniła i pytała, kiedy wrócę do domu – powiedziała.
- Jesteś gotowa, żeby wrócić? – zapytał zasmucony Justin.
- Tak mi się wydaje. Ale za niedługo was odwiedzę – podeszła
do Justina i pocałowała go szybko w policzek. – Cieszę się, że wszystko z tobą
w porządku. Nie chcę cię bardziej zestresować, ale będę dzwoniła do ciebie
codziennie dopóki wrzód nie zniknie – puściła oczko Kat.
Justin zaśmiał się i pocałował ją w policzek.
- Kocham Cię, Kat.
- Ja ciebie też – pobawiła się jego włosami, a następnie
odwróciła się w moją stronę. – Bardzo miło było mi poznać ciebie, Brooke. Justin
jest szczęściarzem. – Wstałam, aby ją przytulić.
- Przyjeżdżaj zawsze wtedy, kiedy chcesz – zachęciłam ją. Machnęła
ręką i wyszła z pokoju..
- Będę za nią tęsknić – powiedział smutno Justin. Pomasowałam
jego plecy i siadłam za nim. Zbliżyłam się do niego i pocałowałam go w
policzek.
- Dobrze, więc możesz zostać na noc Justin – zaproponował dr.
Piekarski
- Wydaje mi się, że przyjmiemy ofertę – uśmiechnął się
Justin, wciągając mnie na łóżko.
Dr. Piekarski uśmiechnął się do nas.
- Pana wypis będzie tutaj rano. Bardzo miło mi było poznać
państwa – wyszedł z pokoju, zostawiając mnie i Justina.
- Bałam się – przyznałam się, przybliżając się do klatki
Justina. Przytulił mnie.
- Awww, mój mały kotek bał się – zaczął się droczyć ze mną. Jęknęłam
i zakryłam swoją twarz. Jego klatka podnosiła się z powodu śmiania się. Pocałował
mnie w czoło.
Po tym leżeliśmy w ciszy. Nie w jakiejś niezręcznej, tylko w
spokojnej.
- Kocham cię – powiedział Justin po chwili. Powietrze
zastygło przez to, że zaczęłam się ze sobą kłócić.
Poczekałam aż w pokoju będzie cicho, po czym powiedziałam:
- Justin
- Tak księżniczko?
- Czułam się tak od dawna – zaczęłam, bawiąc się jego długimi
palcami. – I, wydaje mi się, że powinieneś wiedzieć.
- Co – przełknął ślinę. – Co jest? – wyglądał na bardzo
zdenerwowanego. przez co uśmiechnęłam się.
- Zakochałam się – przyznałam się. Justin wciągnął
powietrze. Widać było gniew na jego twarzy.
- Co? - zapytał, przycisnął mnie mocniej.
-Tak, w cudownym chłopaku – bawiłam się dalej, przybliżając
się do jego ciała.
Odepchnął mnie.
- Żartujesz sobie? Jeżeli to Daniel to zabije go i nakarmię
nim –
- To nie Daniel – przerwałam mu – To ktoś lepszy.
Kontynuowałam, łapiąc go za rękę.
- Jest niewiarygodnie przystojny. Zawsze tutaj, kiedy go
potrzebuje – pocałowałam go w ręce. – Dba o mnie, zawsze stawia mnie na
pierwszym miejscu i co najważniejsze kocha mnie.
- Kotku – jęknął, odwracając mnie do siebie.
- Oh, i jest bardzo, bardzo seksowny – uśmiechnęłam się. Odsuwając
go od mnie, Usiadł na materacu. Jego i moja twarz były przy sobie.
Pocałował mnie. Jego usta zderzały się z moimi w bardzo
namiętnym pocałunku.
- Więc kim jest ten nieznajomy? – zapytał/
- Ty – szepnęłam i pocałowałam go znowu. Chłopak jęknął i pogłębił
pocałunek.
- Kocham cię – powiedziałam, kiedy odsunęliśmy się od
siebie. W jego oczach były łzy.
- Powiedz to jeszcze raz – polecił.
- Kocham cię – powiedziałam.
- Jeszcze raz.
- Kocham cię, Justin – przejechałam ręką po jego włosach. Słyszałam
jak płacze.
- Kocham cię tak mocno, kotku – zapłakał. Podniósł swoją głowę
z mojej klatki i położył moją głowę na jego, więc leżałam pod jego brodą.
- Jeżeli umarłbym teraz, nie obchodziłoby mnie to – przyznał
się i położył swoje usta na moim czole.
- Nie obchodziłoby mnie to – odpowiedziałam, przykładając
ucho do jego serca, słuchając jego pukania.
- Brooke?
Mruknęłam w formie odpowiedzi.
- Powiedz to jeszcze raz.
Zaśmiałam się.
- Kocham cię Justin – po tych słowach zasnęliśmy spokojnie.
_____________________________
Tłumaczenie: @fanficaddictx
Nowe rozdziały we wtorki.
Powodzenia w szkole, do następnej!
Nowe rozdziały we wtorki.
Powodzenia w szkole, do następnej!
Czekałam na ten moment można by stwierdzić od wieków!!
OdpowiedzUsuńŚwietny to mało powiedziane! Kto by pomyślał, że tak to się wszystko potoczy! Mam nadzieję, że zaszczycisz nas rozdziałem trochę szybciej niż za tydzień :))
Omomomo 😀 słodko 😍💋💕
OdpowiedzUsuńCudowny rozdzial czekalam na to kiedy ona mu to powie djsjnssjsjajnd
OdpowiedzUsuńTo wszystko jest takie przecudowne! Nie mogę się doczekać aż wrócą do domu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥♥♥
omg w końcu! taaaak!! gdfagadsfsdfas
OdpowiedzUsuńOmb! Powiedziała mu to! Nareszcie *.* cudny rozdział. Uwielbiam to ! Nie mogę się doczekać nexta ! <3
OdpowiedzUsuńW KOŃCU NADGONILAM! JAK JA SOE CIESZE TO SIĘ W GŁOWIE NIE MIEŚCI. MOJE ZAKOCHANCE ❤️❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE WRESZCIE! JAU[OSFHJAWSIFVJAIFOCAJ
OdpowiedzUsuń@SwaglandJB
Awww to takie słodkie
OdpowiedzUsuńkocham... w końcu dnsjzhuzpg @arianatorka
OdpowiedzUsuńo jejku*,* w końcu się przyznała, aww, świeetnie!
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne