Marron 5 – She Will Be Loved
Passenger – Let Her Go
Bastille – Pompeii
Justin’s POV:
Brooke zbiegła ze schodów, a ja oczywiście za nią i gdy już miałem ją złapać, czyjaś ręka chwyciła mnie za nadgarstek.- Biedactwo. – Kat potrząsnęła głową z litością w jej spuchniętych, ciemnoniebieskich oczach. Obróciłem się, by na nią spojrzeć.
- Nic jej nie jest – zaprotestowałem. Ta natomiast zarzuciła głową i zaśmiała się. Zmarszczyłem brwi. Wiedziałem, że Brooke nic nie jest i tylko to się dla mnie liczyło. Wiem, że dla niej ja jestem najważniejszy.
- Ona jest kompletnie załamana. Jest wyczerpana i potrzebuje kogoś, kto się nią zajmie. - po raz kolejny pokręciła głową, ściskając usta w cienką linię. Będzie dobrą terapeutką.
- Myślisz, że kim ty kurwa jesteś? Sherlockiem Holmesem? – zadrwiłem.
- Jesteś ślepy czy po prostu głupi? – nie odpowiedziałem, na co dziewczyna uśmiechnęła się głupkowato. – Zostańmy przy drugiej opcji.
- Nie powie mi czemu jest smutna. - Zacisnąłem dłoń w pięść. – Więc co, twoim zdaniem, mam zrobić? Wszystko przede mną ukrywa, nie ufa mi.
- Ciekawe czemu – powiedziała sarkastycznie.
- Dałem jej siłę i miłość.
- Nie. Dałeś jej ból i depresję. - Kat odpowiedziała szybko. Ból? Depresję? Nie ma mowy, Brooke jest silna.
- Nie. – Potrząsnąłem głową na niedorzeczną teorię Kat. – Ona jest jedną z najsilniejszych osób jakie znam.
- Ona jest jedną z najbardziej wrażliwych i niepewnych dziewczyn jakie znam. Jest załamana i zmęczona, a ty nie robisz nic, żeby to naprawić. Poznałam ją niecałe 5 godzin temu, a znam ją lepiej niż ty. – stuknęła mnie palcem wskazującym w klatkę piersiową, na co cofnąłem się o krok. Wiedziałem, że Brooke jest delikatna ale nie załamana. Prawda?
- Nie jest załamana – powiedziałem w stronę Kat, ale zabrzmiało jakbym mówił to do siebie.
- Lepiej się nią zajmij, Justin. – Po tych słowach Kat wróciła do swojego pokoju, zamykając drzwi.
Wszystkie jej słowa zalały mój umysł. Jeśli Brooke była załamana, to na pewno nie z mojego powodu, prawda? Na pewno miała depresję jeszcze za nim ją porwałem.
Uszczęśliwiałem ją.
Sam wiesz, że to nie prawda, Justin.
Kilka przekleństw uciekło z moich ust, gdy walnąłem pięścią w ścianę. Pękła, tworząc wielką dziurę. Moje kostki zaczęły krwawić przez wiele drobnych, wyschniętych kawałków ściany, które w nich utkwiły. Potrząsnąłem dłonią, mając nadzieję, że ból zniknie. Ogarnąłbym tę ranę, ale Brooke była ważniejsza.
Powoli zszedłem po schodach i wszedłem do salonu. Brooke leżała na kanapie przykryta kilkoma kocami. Ten widok sprawił, że do moich oczu napłynęły łzy i na pewno nie były to łzy szczęścia.
Była sama… samotna. Nie było mnie przy niej, Kiery też nie...nikogo przy niej nie było. Jej policzki były mokre od łez, a dłonie wciąż jej się trzęsły. Ona jest naprawdę delikatna, a ja ciągle o tym zapominam. To ja ją złamałem. Złamałem tę silną, zdrową kobietę i zamieniłem ją w przestraszoną i niepewną dziewczynę.
Tęskniłem za Kat i chciałem spędzić z nią czas, ale to nie jest powód, dla którego mógłbym olać Brooke.
Guz na ramieniu.
Nadzieja w jej oczach, gdy poprosiłem by podeszła do mnie.
Sposób w jaki wyszła z pokoju, gdy byłem tylko z Kat.
Dla każdego mogą to być małe błędy, ale nie dla Brooke.
Jestem kryminalistą, a ona jest niewinna i słaba.
Podszedłem do kanapy i powoli chwyciłem ją w swoje ramiona. Przycisnąłem ją do swojej klatki piersiowej, czując jak ciepłe łzy spływają po moich policzkach. Bardzo ją kocham.
Zabrałem ją na górę do naszej sypialni, po czym położyłem ją na łóżku. Pod głowę podłożyłem jej poduszkę i przykryłem kołdrą. Pocałowałem ją w czoło, po czym obraz zaczął mi się rozmazywać przez łzy napływające mi do oczu. Zacisnąłem dłoń w pięść i przetarłem oczy, podciągając nosem.
Zza drzwi rozbrzmiało pukanie, a po chwili Kat stanęła w progu.
- Przemyślałam to i… - mamrotała z uśmiechem na ustach. – Może zrobimy z tego mały eksperyment.
- O co ci chodzi ? – zmarszczyłem brwi.
- Brooke bardzo posmutniała, gdy przestałeś skupiać na niej swoją uwagę. – Zuchwały uśmiech wdarł się na jej twarz. – Jeśli to nie jest miłość, to nie wiem co to.
- Ale jaki eksperyment? – zapytałem. Milion pomysłów przeszło przez mój umysł.
- Jutro zupełnie ignoruj Brooke. Zobaczymy, czy wciąż będzie zazdrosna, a jeśli tak, to znak, że naprawdę cię kocha.
- No nie wiem… - mruknąłem. To mogłoby się udać, ale mogłoby również odwrócić się przeciwko mnie i ugryźć mnie w tyłek.
- Zaufaj mi. – Spojrzała na mnie po raz ostatni po czym wyszła z sypialni. Westchnąłem i zamknąłem za nią drzwi.
Chcę to robić? Tak. Chcę wiedzieć, czy mnie kocha, ale czy to się uda?
Wyłączyłem światło i wskoczyłem do łóżka. Chciałem przytulić ciało Brooke do siebie, ale moje ramiona zamarzły w połowie drogi. Mam zacząć już teraz? Odwróciłem się do niej plecami, kładąc głowę na poduszkę. Zamknąłem oczy, ale nie zasnąłem. Pół godziny później sen wciąż nie raczył zaszczycić mnie swoją obecnością, więc wtuliłem się w Brooke. Jak niby miałem ignorować ją cały dzień? Wplotłem palce w jej miękkie włosy, bawiąc się nimi.
Ona zasługuje na miłość. I to moją, tylko moją.
Brooke’s POV:
Powiedzenie, że byłam zaskoczona to nieporozumienie, gdy obudziłam się w łóżku Justina. Jego ręce oparte były na moich plecach, a twarz przebarwiona od łez. Miał grymas na twarzy, a ręce pokryte były krwią. Wyjęłam z otwartych ran drobinki wyschniętej ściany, delikatnie całując jego kostki.Justin lekko jękną, kręcąc się na łóżku. Jego brązowe oczy spotkały moje i od razu się uśmiechnął. Ale uśmiech trwał może sekundę, po czym wszystkie emocje odpłynęły z jego twarzy.
- Oh, wstałaś już – powiedział. Ściągnęłam usta i powoli przytaknęłam. – Przyniosłem cię tu w nocy, bo Kat zawsze budzi się wcześnie i wiedziałem, że będzie chciała skorzystać z kanapy.
Moje serce zaczęło tonąć i poczułam okropny guzek w gardle. Głupia ja myślałam, że przyniósł mnie, bo tego chciał.
- Oh – szepnęłam. Mój pierwszy pomysł to by na niego nakrzyczeć, a drugi by wypróbować na nim jego własne lekarstwo.
Justin wstał z łóżka, założył parę szarych dresów i koszulkę, po czym zszedł na dół.
Tak, drugi pomysł znacznie lepszy.
Uśmiechnęłam się na myśl, że tym razem to moja kolej by być silną. Nie będę tą delikatną suką, za którą wszyscy mnie mają. Będę taka jak Justin i mogę się założyć o milion dolarów, że jemu się to nie spodoba.
Założyłam niebieski crop top i ciemną parę jeansów, po czym poszłam do łazienki. Umyłam zęby i użyłam dezodorantu oraz perfum. Nałożyłam minimalny makijaż, nie chcąc przesadzić. Gdy byłam zadowolona z tego co zrobiłam, zeszłam na dół, by ujrzeć Kat i Justina rozmawiających cicho w kuchni.
- Wyglądała na smutną – mruknął delikatnie Justin.
- Wiem, ale musisz wiedzieć, prawda? – Kat drażniła się z nim, a on przytaknął, wzdychając. Kat szybko spojrzała przez ramie Justina, dostrzegając moją obecność.
- Oh, hej Brooke. – uśmiechnęła się – Podoba mi się twoja koszulka.
Nieśmiało spojrzałam w dół i podziękowałam.
- A mi cholernie nie – warknął Justin. – Widzę połowę twojego brzucha. Nie chcę, żeby ktokolwiek się na ciebie gapił.
Kat szturchnęła go w ramię, a on odkrząknął. – Znaczy… jest w porządku.
Skrzywiłam usta i spojrzałam w inną stronę. Nie obrażaj się Brooke, powtarzałam sobie w głowie.
- Zrobiłam śniadanie. – Kat przerwała niezręczną ciszę, pokazując na stół w jadalni. Czekałam, aż Justin usiądzie, bym mogła usiąść, jak najdalej się da.
Brązowe oczy Justina były wypełnione cierpieniem, ale wiedział, że czuję to samo. Nie może mnie tak traktować i spodziewać się, że nic z tym nie zrobię. Bardzo chciałam, by ta gra już się skończyła, ale był dopiero początek.
Zjadłam idealnie ugotowane jajka i bekon Kat, podczas gdy ta dwójka śmiała się z Bóg wie czego. Krzesło wydało irytujący dźwięk, gdy Justin wstał od stołu, a Kat położyła dłoń na moim ramieniu.
- Hej, wszystko dobrze? – zapytała. Głęboko spojrzała w moje oczy, przez co zaczęłam się czuć ulegle.
- Tak, tak. – Machnęłam ręką. – Justin jest dziś trochę humorzasty.
- Daj spokój, Brooke. Wiesz, że możesz mi powiedzieć. – Spojrzała w stronę kuchni na chwilę, po czym znów patrzyła na mnie.
- Naprawdę, to nic takiego. – Doceniam życzliwość Kat, ale nie chce by poznała mój plan. Na pewno powiedziałaby Justinowi.
Kat przytaknęła i pozwoliła, bym odniosła talerz do kuchni. Justin siedział w salonie, więc postanowiłam zająć miejsce na skórzanym fotelu, obok kanapy. Jego głowa skierowała się w moją stronę, ale odwróciłam wzrok.
Usłyszałam, jak wzdycha, ale zignorowałam to. Dlaczego udaje, że mu zależy? To on się do mnie nie odzywa.
- To co dziś robimy? – Kat zapytała, siadając obok Justina.
- Możecie iść gdzieś i zrobić co chcecie, ja nie czuję się najlepiej – skłamałam. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić tylko po to, by być ignorowaną przez obydwoje.
- Nie zostaniesz tutaj sama – zadrwił Justin.
- Czemu nie? – zapytała Kat, wbijając swój wzrok w Justina. Wyglądali, jakby porozumiewali się telepatycznie, lecz Justin znów przemówił.
- Ponieważ w domu nie ma co robić – powiedział cicho. Wywróciłam oczami, trzęsąc głową. Zaczęłam bezmyślnie bawić się końcówkami swoich blond włosów, wyłączając głosy Justina i Kat.
Kat poinformowała nas, że idzie na górę wziąć prysznic i przyszykować się na dzisiejszy dzień. Justin przytaknął i pomachał w jej stronę ręką. W ciszy patrzeliśmy się na czarny ekran TV i modliłam się, by go w końcu włączył.
- Kurwa, nie umiem tak – wymamrotał Justin, masując palcami swoje skronie. – Brooke, chodź do mnie.
- Po co? – wywróciłam oczami. – Mam coś dla ciebie zrobić?
- Cholera, jasne, że nie – jęknął głośno. – Ponieważ cię kocham i potrzebuję cię obok.
- Mogłeś wcześniej o tym pomyśleć. - Wzruszyłam ramionami. Mentalnie nagrodziłam się za to, że zachowałam tak spokojny głos.
- Jebać to. – Justin wstał z kanapy i podszedł do mnie. Jego ramiona owinęły się wokół mojej talii tak, by mógł mnie podnieść.
- Postaw mnie – powiedziałam spokojnie. Chłopak usiadł na kanapie i położył moje ciało na swoim kolanie.
- Kocham cię, kocham cię, kocham cię. – powtarzał prosto do mojego ucha, całując je delikatnie.
Nie odpowiedziałam, moje ciało było napięte.
- Nie oczekuję, że mi wybaczysz, ale chcę, byś wiedziała, że mi przykro. Zasługujesz na coś lepszego.. – szepnął, gładząc swoim zimnym nosem moją szyję.
Przykro mi było z jego powodu. Jednak potrzebowałam czasu, by to przemyśleć. Nie wierzę, że jest złą osobą, ale mógłby być lepszą. Moja dłoń powędrowała w jego miękkie włosy w kolorze kawy z mlekiem, delikatnie je głaszcząc. Westchnął z ulgą, zostawiając pocałunek na moim ramieniu.
- Przepraszam, że cię złamałem – powiedział. Mokre krople spadły na moje ramie i po koszulce, ale nie obchodziło mnie to. Justin podciągnął nosem kilka razy, starając się zachować spokój.
- Justin…? – Kat brzmiała zmieszanie, gdy zawołała imię swojego brata.
Justin podniósł głowę i spojrzał na nią.
- Nie umiem – powiedział, kręcąc głową. Wzdychnęła i przytaknęła ze zrozumieniem.
- Zostańmy dziś w domu – zasugerowała Kat, a my przytaknęliśmy.
To doświadczenie na pewno mnie czegoś nauczyło.
Tęskniłam za Justinem gdy przestał skupiać na mnie uwagę.
A wiecie, jak się mówi: Wiesz, że go kochasz gdy pozwolisz mu odejść.
_________________________________
Tłumaczenie: @brooksybiebs
Chyba coraz bliżej do wyznania miłości, no nie? :D
Proszę, komentujcie!
Nowe rozdziały we wtorki.
Życzymy miłej końcówki wakacji. Do następnej!
Oni są słodcy!!!!
OdpowiedzUsuńkocham te ff!
@arianatorka
Cudowny rozdział! Coś czułam, że Justin długo bez niej nie wytrzyma, za bardzo się do niej przywiązał. :) Jestem ciekawa jak dalej się potoczy akcja. x
OdpowiedzUsuńMoże mogłybyście dodać kilka (byłoby cudownie) albo przynajmniej jeden dodatkowy rozdział? Tak z okazji końca wakacji? Ja byłabym wdzięczna i zapewne wszyscy wasi czytelnicy. :) /@bizzlessmile
Aww...<3
OdpowiedzUsuńSłodko *.* cudny rozdział. Nie mogę się doczekać kiedy Brooke wyzna mu miłość <3 wiedziałam, że Justin długo nie wytrzyma bez niej. Uwielbiam to! Nie mogę się doczekać nexta! < 33
OdpowiedzUsuńKocham to!♥♥
OdpowiedzUsuńJejku chce zeby Brooke powiesziala Justinowi ze go kochaaa ! Mikego tlunaczenia czekam na next
OdpowiedzUsuńjejku, niech w końcu ona mu się przyzna do tego..oni są tacy słodcy
OdpowiedzUsuńaww, cudownie !
@magda_nivanne
no oby wkońcu wyznała mu tą miłosć, bo ona robi się juz nudna
OdpowiedzUsuńFajny :-D
OdpowiedzUsuń