wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział trzydziesty trzeci

Piosenki do rozdziału:

Brooke's POV:

- Myślę, że powinniśmy wracać do domu - zasugerował Justin.
Brandon i Jamie zgodzili się wtuleni w swoje ramiona.
- Dbaj o nią Brandon, nie chcesz by Brooke znów na ciebie krzyczała - dokuczał Justin.
- Pa, stary - zachichotał, przybijając żółwika Justin'owi.
Przytuliłam Jamie ostatni raz, posyłając jej promienny uśmiech.
Justin i ja wyszliśmy z ich domu, wskakując na zimne, skórzane siedzenia. Ręka Justin'a luźno opadła na kierownicę, wypuszczając westchnienie. Wsadził kluczyk do stacyjki, chcąc wyjechać z podjazdu, gdy nagle zamarł.
- Wszystko dobrze? - spytałam podejrzliwie.
Justin wydawał się ostatnio strasznie nerwowy, zaczynałam myślęć, że chodzi nie tylko o Brandon'a.
- Po prostu świetnie - warknął.
Pozostałam cicho, moje usta drżały. Nagle wyciągnął rękę do schowka przede mną, wyciągając paczkę i zapalniczkę. Od razu zorientowałam się, że były to papierosy.
- Ty palisz? - spytałam.
Skinął, wkładając papierosa pomiędzy wargi. Jego dłoń ujęła zapalniczkę, zapalając blunt'a. Wziął głęboki wdech, wypuszczając idealne kółka z dymu w zamkniętej przestrzeni auta. Zakaszlałam, marszcząc nos na ten zapach. Od zawsze nienawidziłam palenia, ten zapach był okropny.
Mój tata palił cały czas, sprawiając, że cały nasz dom śmierdział. Na szczęście uwolnił się od nałogu, zanim zachorował na raka płuc.
- Kiedy zacząłeś palić? - spytałam zainteresowana.
- Od kiedy skończyłem trzynaście lat. Mój tata palił całymi dniami, codziennie, a mama nie obchodziła się mną. Nie jestem uzależniony, palę kiedy jestem zdenerwowany – odpowiedział, wydmuchując więcej dymu i zamgławiając szyby.
Zaczął palić kiedy miał trzynaście lat?
- To cię zabije - wskazałam, a on zaśmiał się głośno.
- Myślisz, że mnie to obchodzi? - zatkało mnie, moje ramiona opadły na fotel.
Jak może nie przejmować się śmiercią? Chociaż dołączenie do gangu to w zasadzie życie na krawędzi.
- Mnie obchodzi.
Głowa Justin'a obróciła się szybko. Jego pijane z emocji oczy zatrzymały się na moich. Ostatecznie westchnął, wyrzucając papierosa przez okno.
- Tylko dlatego, że tu jesteś - schował paczkę z powrotem do schowka. - Gdyby cię tu nie było, prawdopodobnie wypaliłbym całą paczkę.
- Nienawidzę palenia - musiałam mu to powiedzieć, nie chciałam żeby jego zdrowie było w niebezpieczeństwie z powodu stresu.
- Palę tylko dlatego, że potrzebuję jakiegoś antydepresantu. Dużo bardziej wolę papierosy od upijania się i okropnego kaca rano.
Chłopak wycofał autem na podjazd. Smród dymu papierosowego wciąż unosił się w powietrzu, na pewno nie będę spać w koszulce Justin'a dzisiejszej nocy.
Jazda samochodem była cicha, wypełniała ją jedynie muzyka lecąca z radia. Powoli zaczęłam śpiewać Rascall Flats - What Hurts the Most.
- Śpiewaj - zażądałam.
Justin spojrzał zdziwiony na moje polecenie, ale posłuchał mnie.
- What hurts the most was being so close and having so much to say and watching you walk away. (Największy ból to bycie tak blisko, mając tyle do powiedzenia i patrzenie, jak odchodzisz.)

Nie mogę uwierzyć, że Justin powiedział, że nie potrafi śpiewać. Jego głos jest taki
kruchy, a jednocześnie głośny i stanowczy.
- And never knowing what could have been and not seeing that loving you is what I was tryin' to do. (I nigdy się nie dowiedzieć jak nasza historia mogłaby się potoczyć ,a ty nie przekonasz się, że moja miłość do ciebie, jest czymś, o co szczerze walczyłem.)
Oczy Justin'a zamknęły się, gdy słowa wypływały z jego ust. Sprawiały, że stawał się bardzo emocjonalny.
- It's hard to deal with the pain of losing you everywhere I go but I'm doin' It it's hard to force that smile when I see our old friends and I'm alone still harder getting up, getting dressed, livin' with this regret, but I know if I could do it over I would trade give away all the words that I saved in my heart that I left unspoken. (Ciężko mi poradzić sobie z bólem, brakuje mi ciebie, gdziekolwiek bym nie był, ale jakoś to wytrzymuję. Trudno zmusić się do uśmiechu, gdy widzę naszych wspólnych przyjaciół, a ja jestem sam. Coraz trudniej wstawać, ubierać się, żyć z tym żalem... Lecz wiem, że gdybym mógł zrobić to raz jeszcze, wyjawiłbym wszystkie słowa, jakie wówczas zachowałem w swoim sercu, które zostały niewypowiedziane.)
Przestał śpiewać, sięgając ręką do przodu, by wyłączyć radio.
- Dlaczego wyłączyłeś? - moja ręka powędrowała z powrotem włączyć radio, ale on szybko owinął mój nadgarstek.
- Nie lubię tych słów - wymamrotał.
Jeśli tak bardzo nienawidzi tej piosenki to czemu zna jej słowa na pamięć? Porzuciłam temat i cierpliwie czekałam na powrót do domu. Moje ciało było fizycznie wyczerpane, chciałam tylko wczołgać się pod kołdrę i spać. Może jeszcze, by Justin przytulił mnie i powiedział, że mnie kocha.

Justin's POV:

Zaparkowałem auto w garażu, zamykając je. To nie tak, że ktoś tu jeździ, ale moim najgorszym koszmarem było by, gdyby jedno z moich dzieci zostało skradzione.
Wziąłem rękę Brooke i weszliśmy do domu, a następnie powiesiłem klucze na ścianie.
- Więc, co chcesz robić? - spytałem Brooke.
Ziewnęła, kurwa, wygląda tak słodko kiedy to robi.
- Jestem bardzo zmęczona - przyznała, na chwilę zamykając oczy i kołysząc się w przód i w tył.
Zaśmiałem się, pochylając się do przodu i chwytając jej talię w moje ręce.
- Zabierzmy cię do łóżka, zanim upadniesz - powoli podniosłem ją do góry, jej nogi owinęły się wokół mojej talii.
Moje ręce spoczywały na jej talii, trzymając ją blisko mnie. Wspiąłem się po schodach, kopiąc drzwi i otwierając je moją stopą. Miały milion wgnieceń, ponieważ za każdym razem biłem je i kopałem. Ostrożnie położyłem ją na łóżku, naciągając na nią kołdrę. Ucałowałem jej policzek i powiedziałem, że ją kocham. Jak zawsze. Oczywiście, to boli, gdy mówię jej to i nigdy nie otrzymuję odpowiedzi. Ale to rozumiem. Dobra, nie za bardzo rozumiem.
Nie zrobiłem nic złego w ciągu ostatniego tygodnia lub dwóch, czy to nie jest wystarczająco dużo czasu, aby się zakochać?
Westchnąłem, odsuwając się od niej. Zacząłem odchodzić, gdy nagle mała ręka złapała mój nadgarstek. Odwróciłem się, patrząc na szeroko otwarte, niebieskie oczyBrooke.
- Proszę, zostań - poprosiła.
Moje serce zaczęło bić szybciej, a przyjemne ciepło rozeszło się po moim ciele. Skinąłem szybko i wczołgałem się obok niej pod kołdrę. Przyciągnąłem ją bliżej mnie, jeśli to w ogóle możliwe.
- Dlaczego chcesz, żebym został, kotku? - zadałem pytanie.
To nie jest tak, że narzekam - wcale nie narzekam - po prostu chcę wiedzieć.
- Ponieważ, lubię kiedy trzymasz mnie we śnie - szepnęła, owijając rękę wokół mojego nagiego brzucha.
Jej ręka było ciepła, co dawało niesamowite uczucie w przeciwieństwie do mojej zimnej klatki piersiowej.
- Zawsze będę cię trzymać, kotku.
- Dlaczego tak mnie nazywasz? - zaczęła kreślić przypadkowe wzory na moim brzuchu.
Jej dotyk łaskotał, lecz czułem się cholernie niesamowicie w tym momencie.
- Nazywam cię jak? - wymruczałem.
- Kotek. Mam na myśli, że to nie jest zwykłe przezwisko, więc, dlaczego tak mnie nazywasz? - moje ciało zamarło, nie wydaje mi się, że jestem gotów aby mówić o.... niej.
- Nie lubisz tego?
Powinienem skłamać i powiedzieć i powiedzieć jej, że to tylko głupie zwierzęce przezwisko? Powinienem przestać tak ją nazywać?
- Nie, to słodkie i lubię to, po prostu zastanawiam się dlaczego - powiedziała.
Spojrzałem na nią, mój umysł podpowiadał mi, żebym jej tego nie mówił, ale serce mówiło, że zasługuje na to, by wiedzieć.
- Myślę, że jestem gotowy ci powiedzieć - wybełkotałem, odprężyłem się i zacząłem pieścić jej szczękę w ręce.
Pochyliła się w stronę mojego dotyku, wiedząc, że jestem jedynym, który będzie jej dotykał. Tak bardzo to kurwa kocham.
- Nie musisz, jeśli nie chcesz - pochyliła głowę w dół i pocałowała moją rękę.
Dlaczego nie mogła zrobić tego na moich ustach?)
- Tylko jeśli jesteś gotowy.
- Mam zamiar opowiedzieć ci trochę o mojej rodzinie, okej kochanie? - kiwnęła głową, a ja wziąłem głęboki wdech.
- Moja siostra miała na imię- miała na imię Kat - wypuściłem poszarpany oddech, minęło sporo czasu odkąd ostatni raz o niej rozmawiałem. - Byliśmy ze sobą bardzo blisko, była moją młodszą siostrą i kochałem ją bardziej niż samego siebie. Byłem dla niej bardzo opiekuńczy, nie pozwoliłbym jej iść na randkę z chłopakiem bez mojej obecności.
Zaśmiałem się słabo, czując jak kropla mokrej substancji spływa po moim policzku. Świetnie, teraz, kurwa płaczę jak jakaś cipa.
- Wtedy- wtedy pewnego dnia po szkole zostaliśmy sami w domu. Mój tata był, Bóg wie gdzie, a mama pracowała do późna. Spytała, czy może iść na imprezę, ja jak to ja byłem w gównianym nastroju i powiedziałem, że nie obchodzi mnie to - zacisnąłem zęby, powstrzymując szloch wyrywający się z moich ust.
- Nigdy nie wróciła do domu od tamtej nocy - Brooke westchnęła. - Została postrzelona na imprezie. Chłopak przyniósł broń i strzelał po prostu wszędzie. Dorastała tak szybko, nie sądziłem, że jeszcze mnie potrzebuje - wypuściłem szloch, a Brook przejechała dłonią po moich plecach.
- Nazywam cię kotkiem, ponieważ jesteś dla mnie jak druga szansa. Ona była moją Kat, a teraz Brooke, ty jesteś moim pięknym, małym kotkiem. I będę cię chronić całe moje życie - Brooke przygryzła wargę, głęboko się zamyślając.
- Przepraszam, ale to nie była twoja wina. Nie wiedziałeś, że ktoś będzie strzelać - jej głos zawierał tyle emocji, że sprawił że zacząłem wierzyć, że martwi się o mnie.
- Powinienem być tam dla niej.
Pokręciła głową, ściskając jej rękę wokół mnie i uspokajając, że była tu dla mnie. Nie miała pojęcia, ile ten mały ruch znaczył dla mnie.
- Nie mogłeś nic zrobić, pewnie jest zadowolona, że nie poszedłeś z nią i nie stała ci się krzywda.
- Moja mama powiedziała dokładnie to samo - powiedziałem
Brooke przeniosła rękę z moich pleców na włosy. Jęknąłem, przesuwając głowę, więc miała łatwiejszy dostęp. Sposób, w jaki jej palec wędrował wokół mojej głowy… nie wiem, po prostu czuję się... idealnie. Położyła dłoń na mojej głowie, drapiąc lekko. Odwróciłem się, byłem tyłem do niej, więc mogła utrzymać swoją rękę dalej w tym miejscu.
- Kocham cię - powiedziałem cicho, a ona ucałowała tył mojej szyi i położyła rękę na moim torsie. To znaczyło dla mnie tak samo dużo, jakby usłyszeć od niej to, że mnie kocha.
- Brooke?
Powtórzyłem raz jeszcze. Zanuciła na znak, że mnie słucha.
- Nie opuszczaj mnie.

*

Obudziłem się w zimnym, pustym łóżku przez dzwonek mojego telefonu. Odebrałem go, przecierając moje zaspane oczy.
- Halo? - jęknąłem
- To jest nagranie. Jest spotkanie West Side o 17:00. Dziękuję - połączenie zostało przerwane, więc odłożyłem telefon.
Tayler dalej do mnie nie oddzwonił, więc nie wiem, czy jest jeszcze w Nowym Jorku.
Kiedy sięgnąłem na stronę Brooke, nie było jej tam.
- Brooke?! - krzyknąłem głośno.
Usłyszałem słabe "na dole".
Szybko naciągnąłem spodnie i zbiegłem w dół po schodach. Wszedłem do kuchni, zauważając Brooke - w mojej koszulce - stojącą nad kuchenką. Trzymała w ręce białą łopatkę, przerzucając nią jajka i boczek. Stanąłem za nią, owijając ręce wokół jej chudej talii. Moi rodzice zawsze powtarzali mi, że nikt nie jest idealny, ale gdy widzę Brooke, jedyne słowo, jakie przychodzi mi na myśl to ideał.
Lecz gdy spojrzysz na mnie, myślisz ja pierdole. Próbuję być idealny - dla Brooke - ale po prostu nie mogę.
- Cześć - wymamrotała, odwracając się w moim kierunku.
- Hej - zanuciłem, przyciskając moje czoło do jej.
Złożyłem niewinny pocałunek na jej ustach, delektując się wiśniowo-waniliowym smakiem.
- Nienawidzę budzić się sam, kotku. Jestem wtedy cholernie samotny.
Zaśmiała się.
- Czy nie budziłeś się sam cały ten czas przede mną?
- Nie, zawsze miałem kogoś obok siebie. Nie znaczyły dla mnie dużo, ale utrzymywały przy zdrowych zmysłach. 
Jej twarz posmutniała, a uśmiech zniknął. Cholera, kto mógł zniszczyć taki moment, jak nie ja?
- Oh - wyszeptała, odwracając się przodem do kuchenki.
- Mamy dziś spotkanie. Zobaczymy Shaun'a i Kiera'ę zanim się tam udamy - powiedziałem jej.
Skinęła głową, odwracając się od kuchenki. Położyła jedzenie na dwóch talerzach, stawiając je na stole w jadalni.
- Dziękuję, - uśmiechnąłem się do niej. - nie wiedziałem, że gotujesz.
- Moja mama mnie nauczyła. Nie była bardzo dobrą kucharką, ale nauczyła mnie podstaw.
Uśmiechnęła się smutno, jej oczy stały się trochę wilgotne.
- Moja mama jest świetnym kucharzem. Mogłaby cię trochę poduczyć.
- Wciąż rozmawiasz z mamą? - spojrzała na mnie, marszcząc brwi.
Jeśli nie znałbym jej, przysiągłbym, że widziałem w jej oczach zazdrość.
- Oczywiście, lecz nie tak często jak kiedyś. Nigdy nie rozmawiam z tatą, chyba, że o gangu.
Skinęła, biorąc kęs jej idealnie ugotowanego jajka.
- To miłe - westchnęła.
- Więc, jedziemy zobaczyć Shaun'a i Kierę, tak? - w końcu piękny uśmiech rozciągnął się na jej twarzy.
Wstała, odkładając nasze talerze do zlewu. Wyciągnąłem telefon, by powiadomić Shaun'a, że jedziemy.
- Uh, tak, cześć. Dzwonię by powiedzieć ci, że Brooke i ja jedziemy zobaczyć się z tobą i Kierą.
- Proszę przyjedź teraz. Weź Delgato.
- Shaun... - Zamarłem przy telefonie.
- Kiera uciekła, a ja wciąż nie zdążyłem wstrzyknąć jej tropiciela - Shaun jęknął.
Kurwa, odłożyłem słuchawkę, szybko chowając telefon do kieszeni.
- Brooke! Chodź! - zawołałem, chwytając kluczyki z blatu i wpychając buty na nogi.
Brooke przybiegła do mnie, wkładając jej słodkie, małe Nike do biegania, wiedząc, że coś jest nie tak.
Odpaliłem auto, upewniając się, że Brooke zapięła pasy, zanim wycofałem auto na podjazd.
- Co się dzieje? - zapytała nieśmiało dziewczyna.
- Kiera uciekła, a Shaun zapomniał wstrzyknąć jej tropiciela - odpowiedziałem.
- Jak chce ją znaleźć?
- Mamy Delgato więc... kurwa!
Zaparkowałem auto, kręcąc głową na samego siebie. Brooke wybuchła śmiechem, gdy wychodziłem z auta, biegnąc z powrotem do domu po tego głupiego psa.
___________________________________
Tłumaczenie: @myfuckinlou 
Jak podobał Wam się rozdział?
Proszę, komentujcie. To nas naprawdę motywuje, a ostatnio jest bardzo mało komentarzy.
Nowe rozdziały są we wtorki.
Do następnej! :)

21 komentarzy:

  1. hhahahahahaha kocham ostatnie cztery zdania <3333333

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny x
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Yeeeep... to jest świetne!
    Kocham, kocham, koooochaaaam! xD ;*** <3 ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. boski rozdział!!!!
    kocham!
    @arianatorka

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowny! Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rewelka ! *.* Nie mogę się doczekać nexta ! Uwielbiam to ! < 33 końcówka najlepsza haha

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowny jak zawsze !!!! czekam na moment az Brooke powie Justinowi ze go kocha ! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Justin i Brooke mają coraz lepsze relacje, bardzo mi się to podoba, a końcówka i Justin była świetna :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi się to że między nimi są coraz lepsze relacje i nie mogę doczekać się aż Brooke odwzajemni uczucie Justina. Z niecierpliwością czekam na kolejny! btw świetne tłumaczenie♥

    OdpowiedzUsuń
  10. haha, świetne!
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  11. OOOO Najlepsi *.*. Coraz lepsze relacje <3. Taak ! @JuliaLyssowska

    OdpowiedzUsuń
  12. Po prostu ŚWIETNY rozdział ;D
    Nie mogę doczekać sie następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oni są coraz bardziej słodcy ! hihi Oby tak dalej ;-)
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Wczoraj znalazłam to opowiadanie i przeczytałam te 33 rozdziały przez jakieś 3,4 godziny XD
    Zakochałam się w tym ff jest naprawdę świetne! Cieszę się że między Justinem i Brooke jest coraz lepiej :-) Czekam na nn z niecierpliwością :*
    Szkoda tylko że rozdziały są tak rzadko :-(

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham Brooke i Justina ! Mam nadzieje że Brooke się w nim zakocha ;-)
    Końcówka rozdziału...hahahha oh te Jus :-P
    Myślałaś żeby dodawać rozdziały częściej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączam się do pytanka ;-) Kocham to ff i chciałabym żeby rozdziały pojawiały się chociaż 2 razy w tygodniu , byłaby taka możliwość? :-)

      Usuń
  16. KOOOCHAMMMM ICH!!!!!!
    I kocham was że tłumaczycie te ff <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudooo cudeńkooo jak zwykle <3
    Końcówka hahhahaha :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Ej😐 Delgado nie jest głupi wypraszam sobie!😂

    OdpowiedzUsuń