wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 32 - Jamie and Brandon

Piosenki do rozdziału :
The Reason – Hoobstank 
Still the One – One Direction
___________________________________

Brooke’s POV:
- Ja też. Możesz po prostu usiąść i się zrelaksować, a ja zajmę się Brandonem – Justin wymamrotał w moje włosy. 
Powoli przytaknęłam, ocierając się o jego ciało i w pełni się relaksując. Wciąż do końca nie wybaczyłam Justinowi,  bo równie dobrze mógłby skłamać. Nie ufam mu i wiem, że on też nie musi mi ufać.  Znowu usiedliśmy na swoich siedzeniach, a Virginia dostrzegła naszą obecność. 
- Gdzie była wasza dwójka ? – zapytała podejrzliwie, na co wzruszyłam ramionami i spojrzałam w zupełnie inną stronę. 
Boże, jak ja jej nienawidzę.  Dlaczego zawsze musi ingerować w sprawy moje i Justina?
- Nie twój zasrany interes  – warknął Justin.  
Virginia sapnęła, odwracając się od niego. 
- Głupia suka – mruknął do siebie.
Westchnęłam, zamykając oczy. Naprawdę chciałam wysiąść z tego samolotu tak szybko, jak to tylko możliwe. Justin był wstrząśnięty, Virginia wkurzająca, a ja humorzasta. Jesteśmy drużyną marzeń, której potrzebujecie. 
- Uwaga pasażerowie, samolot wyląduje za krótką chwilę. Proszę zapiąć pasy –  nie zdążyłam nawet chwycić materiału pasa, a Justin pochylił się lekko nade mną i go zapiął.
- Umiem zrobić to sama, wiesz – uniosłam brwi.
- Tylko się upewniam  – puścił mi oczko. 
Moje uszy zaczęły boleć od zmiany ciśnienia, więc zacisnęłam gardło, by je odetkać. 
- O mój Boże! Uszy mi pękają! – Virginia jęknęła.
- A mnie bolą oczy od patrzenia na Ciebie, ale nie narzekam, więc ty tez tego nie rób – Justin warknął na nią, przez co przygryzłam wargę, by nie wybuchnąć śmiechem. 
Samolot delikatnie uderzył o ziemię, a kilka pochwalnych szeptów wypełniło pomieszczenie. Justin szybko wstał i położył stanowczo dłoń na moich plecach, prowadząc mnie przodem. Stanęliśmy w przejściu na zmianę z czekaniem w kolejce do wyjścia. 
Mężczyzna obok nas sięgnął po swój bagaż  z półki nad siedzeniami. W końcu udało mu się go wyjąć, ale torba przypadkiem uderzyła mnie w głowę. 
- Oh – cichy jęk uciekł z moich ust i zaczęłam pocierać tył mojej głowy. 
- O Boże, bardzo przepraszam! –  oczy mężczyzny rozszerzyły się. 
-  Patrz, kurwa co robisz! – Justin warknął na niego ostro. 
Wiele głów obróciło się w naszą stronę  przez co Justin zacisnął swoją szczękę.
- Prze-przepraszam. N-Nie chciałem – wymamrotał.
- Nic ci nie jest, kochanie? – Justin spojrzał na mnie.
- Nie – szepnęłam i odwróciłam się do mężczyzny. – Nie musi pan przepraszać, to był zwykły wypadek –  szybko przytaknął i jeszcze szybciej wyszedł z samolotu. 
- Naprawdę musisz się uspokoić  – powiedziałam w stronę Justina. 
Chłopak wywrócił oczami i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej. 
- Koleś był niezdarnym kawałkiem gówna i zasłużył na to – mruknął niedojrzale.
- Przeprosił, a ty robisz niepotrzebne sceny - skarciłam go. 
Chłopak przerzucił usta na jedna stronę, po czym minął mnie i wyszedł z samolotu. 
Wow. Niewiarygodne. Wywróciłam oczami i zarzuciłam swoją szarą torbę przez ramię. Czy on mógłby być jeszcze bardziej dziecinny?! 
Gdy wyszłam z samolotu, mówiąc szczerze, to co zobaczyłam cholernie mnie zdziwiło.

Kiera’s POV
- Zostaw mnie w spokoju! – krzyknęłam głośno. 
Shaun westchnął, mówiąc niespójne zdania pod nosem.
- Nie możesz ciągle ode mnie uciekać - argumentował.
- To patrz! – zawołałam. 
Walczyłam z jego ciasnym uściskiem, a łzy spływały strumieniami po moich policzkach, zostawiając mokre ślady. Shaun chwycił mnie w talii i brutalnie przerzucił mnie przez ramie. 
- Postaw mnie!
Wszedł do swojego olbrzymiego domu, powoli i z trudem wchodząc po drewnianych schodach. Znów zapłakałam, uderzając dłonią o jego plecy. Moje długie paznokcie wbiły się w jego skórę, przez co syknął z bólu.
- Przestań! – skarcił mnie. 
Nic nie odpowiedziałam, gdy położył mnie na swoje łóżko w centralnej części pokoju.
- Chce do domu! – krzyknęłam, na co wziął głęboki oddech. 
Przetarł dłonią mój wilgotny policzek. Odepchnęłam ją, czując jak kolejny gwałtowny szloch wydał się z mojego ciała.
- Teraz nie ma takiej opcji – powiedział krótko. 
- W takim razie, chce porozmawiać z Brooke –  zażądałam. 
Przeczesał dłonią swoje jasno brązowe włosy, ciągnąc za końcówki. 
- Dzwoniłem do Justina. Są zajęci. 
Bardzo chciałam, by Brooke tu była. Naprawdę potrzebowałam jej obok. Ona jakoś spędza z Justinem całe dnie, a ja nie mogę znieść sekundy z Shaunem.
- Kiera, wiesz, że cię kocham i nie chcę cię zranić – mruknął Shaun.
- Nieważne – szepnęłam.
Shaun wydawał się być dotknięty i całkowicie pokonany. Wstał i wyszedł z pokoju, gwałtownie zamykając drzwi.
Gdzie jesteś, gdy Cię potrzebuję, Brooke?  Teraz mogłabym użyć rady Justina, a to jest jakiś pomysł.

Brooke’s POV:
Justin stał kilka metrów ode mnie z mężczyzną z samolotu. Najpierw chciałam podbiec  i powstrzymać go przed zrobieniem lub powiedzeniem czegoś głupiego, ale gdy zauważyłam, że wymienili uściski dłoni i uśmiechy, po prostu zmarszczyłam brwi.
Mężczyzna odszedł machając jedną dłonią, a drugą trzymając tę głupią, brązową walizkę.  Justin obrócił się, a jego oczy od razu spotkały moje.  Uśmiechnął się i kiwnął palcem wskazującym, bym podeszła do niego. 
- Co to było? –  zapytałam, gdy byłam już obok.
- Cóż… Dzięki Tobie przemyślałem to i znalazłem gościa po czym go przeprosiłem - wzruszył ramionami, jakby to nie było nic takiego.
- Co zrobiłeś?! – wykrztusiłam. – Ty?! Justin Bieber! Przeprosiłeś?
- To nic takiego – jego policzki przybrały kolor ciemnego różu, a spojrzenie unikało mojego.
Przybliżyłam się i mocno zarzuciłam ramiona wokół jego szyi. Przez moment stał w szoku,  po czym odwzajemnił i objął mnie w tali.
- Dziękuje. To wiele dla mnie znaczy – szepnęłam do jego ucha. 
Przyłożyłam swój policzek do jego i poczułam jaki był rozgrzany od nadmiaru emocji. 
- Kocham cię – mruknął i pocałował mnie w policzek, figlarnie wytknął język i lekko mnie polizał. 
Zaśmiałam się i odepchnęłam go. Virginia podeszła prosto do nas, jej wysokie szpilki uderzały o marmurową podłogę. Nawet sposób w jaki ona chodzi wkurzał Justina. Gdy stanęła przy nas, wywrócił oczami.
- Do zobaczenia wkrótce, Justin -  mrugnęła w jego kierunku jednym okiem. – Brooke  - powiedziała moje imię i zmierzyła mnie spojrzeniem.
- Pa, suko – Justin zawołał, zyskując kilka krytycznych spojrzeń od niektórych matek obok nas. 
Jego telefon zaczął wibrować, więc wyciągnął go z kieszeni i szybko przesunął palcem po ekranie.
- Halo? O hej, Shaun. Serio? Co za suka. Jasne… Okej, do zobaczenia.  
Po tych słowach Justin nadusił czerwony przycisk kończący połączenie i schował telefon do tylniej kieszeni jeansów. 
- Kto dzwonił? – zapytałam. 
Justin chwycił moją dłoń, po czym kierował nas w stronę wyjścia. 
- Shaun, Kiera przechodzi jakiś trudny okres i chce cię zobaczyć. Wpadniemy do nich jutro.
- Ona jest taka delikatna. Mam nadzieję, że jest dla niej dobry – mruknęłam. 
Justin zgodził się ze mną i przyłożył usta do mojego czoła.
Wsiedliśmy do czarnego Lexusa Justina, jego trzeciego ulubionego samochodu. 
- Jaki jest cel posiadania więcej, niż jednego samochodu? – wywróciłam oczami. 
- By być swaggy – powiedział, zakładając na oczy swoje czarne Ray Bany, które miały go chronić przed oślepiającym zachodem słońca. 
- Swaggy? Serio?
- Okej… by wyglądać dope.
- Nie jesteś fajny.
- Masz rację bo jestem swaggy.
Na twarz Justina wreszcie wkradł się uśmiech i nie mogłam się powstrzymać, by tego nie odwzajemnić. Jego oczy zatrzymały się na mnie, ale kątem oka patrzył na drogę. 
Patrzył na każdy centymetr mojego ciała.  Językiem lekko zwilżył swoje różowe usta.
- Czy mówiłem ci kiedyś, jaka jesteś cholernie piękna? - szepnął. 
Zarumieniłam się i oparłam głowę o siedzenie. Nieśmiało schowałam za ucho pasemko swoich włosów w kolorze platynowego blondu i delikatnie spojrzałam na niego.
- Dziękuję. Ty też nie jesteś brzydki. 
Zaśmiał się, trzęsąc głową. Chciałam to jakoś fajnie rozegrać, bo co miałam powiedzieć? 
‘’Wow dziękuję ale wiesz, Ty wyglądasz jak bóg seksu z idealnymi ustami i idealnymi włosami i idealną twarzą i dlaczego jeszcze nie jesteś modelem Gucciego, bo przecież jesteś cudowny wow’’
Justina telefon wydał z siebie wkurzającą melodyjkę, wiec powoli nacisnął  ‘’odbierz’’ 
- Halo? – powiedział, włączając tryb głośnomówiący.
- Siema stary, wpadniesz? – zestresowany głos Brandona rozbrzmiał w samochodzie.
- Nie ma sprawy, ale teraz?
- Byłoby świetnie – powiedział, wypuszczając głęboki oddech.
- Jasne, do zobaczenia Brandon. 
- Na razie, Justin.
Chłopak wywrócił oczami, wzmacniając uścisk na kierownicy. Zacisnął szczękę kila razy i pod nosem wymruczał kilka niezrozumiałych słów. 
- Wszystko ok? – zapytałam cicho.
- Taaa – warknął. 
Jego ton sprawił, że postanowiłam się zamknąć i nie drążyć tematu. 
Po wjechaniu na posiadłość Brandona, Justin wyciągnął kluczyki ze stacyjki. Podeszliśmy  pod wielkie, eleganckie drzwi do których zapukał. 
Brandon prawie od razu je otworzył i gdy nas zobaczył spojrzał z wielką ulgą. Zaprosił nas do środka, a Justin od razu rzucił się w stronę wielkiej skórzanej kanapy.
- Brooke, Jamie jest na górze, jeśli chcesz z nią porozmawiać – powiedział Brandon, na co przytaknęłam i od razu ruszyłam kierunku schodów. 
Justin złapał mnie w talii i stuknął swój policzek dwoma palcami. Wywróciłam oczami, ale delikatnie przyłożyłam usta w wyznaczone miejsce.
- Niedługo cię zawołam – szepnął, zanim poszłam na górę.  
Gdy już tam dotarłam, zapukałam lekko do pierwszych drzwi  i czekałam, aż Jamie pozwoli mi wejść.
- Brandon, mówiłam ci, że nie chce z tobą rozmawiać – jej głos był słaby i delikatny. 
Miałam wrażenie, że zaraz pęknie i się rozpłacze. 
- Jamie, tu Brooke – powiedziałam cicho. – Mogę wejść ? 
Usłyszałam westchnienie. 
- Brooke? Jasne, że tak. Wejdź. 
- Powoli otworzyłam drzwi i weszłam z uśmiechem na ustach.
- Hej – szepnęłam. 
- Brooke! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tu jesteś - zapłakała, łapiąc mnie do ciepłego uścisku. 
Jej ramiona były obolałe i słabe, więc powoli mnie puściła. Jej zazwyczaj ciemniejsza cera była teraz bledsza i tak samo jej głębokie niebieskie oczy lekko wyblakły i zniknął ich blask.
- Jak się czujesz? – zapytałam mimo, że znałam odpowiedź.
- Okropnie, Brooke – mruknęła.
- Dlaczego nie użyliście antykoncepcji? – zapytałam, marszcząc brwi. 
Ani Jamie, ani Brandon nie są głupi, więc nie rozumiem, jak mogli tego nie zrobić. 
- W tym rzecz, że byliśmy pijani i nic nie pamiętam – spuściła głowę i trzęsła nią, jakby to miało cofnąć czas. – Tydzień później zaczęłam wymiotować, mieć wzdęcia, bóle pleców i nie dostałam okresu. Brandon kupił test i tyle. Jestem w drugim tygodniu ciąży.
- Jak Barndon to przyjął?
- Okropnie - trzęsła głową. – Chce aborcji i na początku też tego chciałam ale wiem, że to byłaby tragedia. 
- Czy to jakoś uszkodziło wasz związek?
Brandon i Jamie byli bardzo zakochani, gdy ich poznałam. Mam nadzieję, że nic się nie stało. To byłoby straszne.  Wydawali się być dla siebie przeznaczeni, nie to co ja i Justin.
- Nie rozmawialiśmy od tego czasu. Jestem humorzasta i marudna, a on zestresowany i poruszony. Nie najlepsze połączenie – zaśmiała się cicho, ale to był bardziej drwiący niż szczery śmiech. 
- Jestem pewna, że Justin pomoże mu się ogarnąć i prawie pewna, że znajdzie zastępstwo za Brandona na ten czas. On ma dużo do przemyślenia, nie martw się – uśmiechnęłam się i pogłaskałam ją po ramieniu. 
Gdy jej dotknęłam, poczułam jaka wychudzona była.
- Jadłaś coś? – zapytałam zaskoczona.
-  Nie, zamknęłam się tu na kilka dni – szepnęła, spuszczając wzrok. 
Moje oczy od razu się powiększyły i wzięłam głęboki oddech.
- To straszne! Bardzo niezdrowo dla dziecka, o mój Boże! – spanikowałam i od razu wybiegłam z pokoju, kierując się na dół, mijając Justina i Brandona po drodze.
- Kotku? Co Ty robisz? – Justin zmarszczył brwi. 
- Jamie nie jadła nic od kilku dni! – przeszłam obok Justina – Ty! – pokazałam na Brandona – Jak mogłeś ją tak zaniedbać?! Jest w ciąży i nic nie je ani nie pije, a nawet nie śpi! Ona mogła umrzeć Brandon, nie rozumiesz tego ?!
- Ja-a nie wiem… - stanął w miejscu, a jego szeroko otwarte oczy rozglądały się po kuchni. 
Potrząsnęłam głową. 
- Justin, pomożesz mi coś przygotować ?
- Jasne, kochanie - spojrzał na Brandona z niezadowoleniem i poprowadził mnie do kuchni. 
- Umiesz zrobić pastę z kurczaka? Ona potrzebuje węglowodanów z pasty i białka z kurczaka. – Justin przytaknął i zagotował wodę.
Gdy się rozejrzałam, nigdzie nie było Brandona. Zadrwiłam i potrząsnęłam głową. Gdyby takie coś przydarzyło się mi i Justinowi, czy on też by o mnie zapomniał? Zostawiłby mnie na pastwę losu, czy próbowałby wspierać ?
Justin skończył robić pastę i szybko zanieśliśmy ją do Jamie. Gdy stanęłam w wejściu, to co zobaczyłam rozgrzało moje serce.
Jamie i Brandon leżeli razem na łóżku, jego dłonie spoczywały na jej wciąż płaskim brzuchu i szeptał jej coś do ucha.
- Jamie, przynieśliśmy ci coś do jedzenia – powiedział surowo Justin. 
Brandon wstał z łóżka wystraszony obecnością Justina.
- Dziękuję – szepnęła ale wiem, że nie dziękowała tylko za posiłek.
__________________________________
Tłumaczenie: @brooksybiebs 
Jak podobał Wam się rozdział?
Proszę, komentujcie. To nas naprawdę motywuje, a ostatnio jest bardzo mało komentarzy.
Nowe rozdziały są we wtorki.
Do następnej! :)

18 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny x
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń
  3. wszystko ok, tylko że takie objawy ciąży to raczej nie występują tydzień po zapłodnieniu :P ale to raczej do autorki :D a tak to super jest :DDDD <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdziały robią się coraz urocze i ja to uwielbiam. Ale znając życie zaraz będą jakieś większe problemy, po których może wszystko się zmienić ew
    Uwielbiam wasz każdy przetłumaczony rozdział. Ogromnie się cieszę, że zaczęłyście tłumaczyć to opowiadanie. Jest jednym z tych ff, do którego mogłabym zaglądać codziennie aby zobaczyć czy dodałyście nowy rozdział czy nie, naprawdę. :) Uwielbiam was x /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  5. mam nadzeje, ze Brandon zmieni zdanie co do aborcji. Rozdzial oczywiscie cudowny i czekam na nastepne !! :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny *.* Justin przeprosił, jest postęp :) mam nadzieję, że Brandon nie będzie już chciał żadnej aborcji ,niech dobrze traktuje Jamie bardzo dobrze i z szacunkiem! No i tak bardzo szkoda mi siostry Brooke.. biedna :((
    Nie mogę się doczekać nexta < 33

    OdpowiedzUsuń
  7. wow Justin kogoś przeprosił! to jest postęp bardzo duży. Jestem też ciekawa jakby się Justin zachował jakby Brooke była w ciąży, ale na to się nie zanosi xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Justin przeprosil ;o. Swietny rozdzial <3. Udanych wakacji <3 ! @JuliaLyssowska

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku...
    Kocham to opowiadanie ❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem juz na biezaco *-* suuper i uwielbiam to ff :** @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  11. no nie wierzę, że Justin przeprosił..podoba mi się ! *,*
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem zakochana w tym ff !!!
    Mam nadzieje że Brooke coraz bardziej będzie się przekonywać do Justina ;-)
    Do następnego ! xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Co ? Justin przeprosił ??? No to świetnie , chłopak robi postępy :P
    Boski i czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny ! Cieszę się że Justin ją przeprosił :)
    Mam nadzieje że Brandon zmieni decyzje o ciąży ...
    Czekam na next :D :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Boski jak zawsze <3 Strasznie jestem ciekawa jak potoczy się to wszystko dalej ...czy Brooke pokocha Justina...
    Uwielbiam to ff i cieszę się że je tłumaczycie :D

    OdpowiedzUsuń