Piosenki do tego rozdziału:
________________________
Justin's POV:
Leżałem w łóżku. Moje dłonie lekko jeździły po twarzy
Brooke. Moje myśli były ciągle zaprzątane przez mojego popieprzonego ojca. Nie
chciałem iść na jutrzejsze, a tak naprawdę dzisiejsze (była trzecia nad ranem)
spotkanie.
Cieszyłem się jednak, że mogę zabrać ze sobą Brooke.
Miałem wiele powodów, dlaczego się cieszę:
1. nie chcę, aby była sama w domu
2. uspokoi mnie
3. będę mógł się nią pochwalić na spotkaniu
W gangu mojego ojca wszyscy są świniami, którzy mają
dziwki i suki jako "niewolnice". Oburzało mnie to. Brooke nie była
taka. Pewnie, że była zadziorna, ale przy tym również słodka. Tak, była
seksowna, ale w ten dobry sposób. Była dobra, opiekuńcza i pokorna, czyli
wszystko czego potrzebuję w dziewczynie.
Kolejny raz przejechałem kciukiem po jej policzku, po czym
położyłem rękę na jej brzuchu. Przybliżyłem się do niej i położyłem twarz w jej
szyi. Chciałem być przy niej cały czas. Zmieniała mnie w dobrego
człowieka, dzięki niej chciałem być lepszym człowiekiem. Wiem, że
wszyscy słyszeli to wiele razy, ale czułem, że muszę to powtarzać ludziom.
Wszyscy mówili, że jest dla mnie zła, że jest zarozumiałą suką, bo mnie nie
kocha. Ona jest lepsza od tego. Jest niepewna i się boi. Kocham to w niej.
Oczywiście chcę, aby kochała mnie, ale wiem, że jest mądrzejsza od wpadania mi
w ramiona, kiedy tego chcę. Dlatego zapamiętuje i pielęgnuje takie rzeczy jak
teraz. Ona chciała, żebym został z nią. Wiem, że coraz bardziej się zachęca do
mnie i że muszę być cierpliwy i nic nie zniszczyć.
Mój kciuk znowu przejechał po jej policzku. Czułem ciepło
pochodzące od niej. Zawsze czułem chemię między nami i mam nadzieję, że ona
czuje ją tak samo. Przybliżyłem się do niej i przytuliłem ją mocno.
Za niedługo mnie pokocha, wiem to. Zamknąłem oczy i
czekałem aż zasnę.
***
Obudziła mnie ręka na mojej klatce i ciepłe ciało, które
się ode mnie oddalała. Mruknąłem, próbując przyciągnąć ciało Brooke do siebie.
Usłyszałem cichy chichot Brooke, a następnie położyła rękę na moim policzku.
- Chodź, Justin, wstajemy - słodki głos Brooke dotarł do
mojego ucha.
Mruknąłem znowu i przyciągnąłem ją do siebie.
- Dostałeś wiadomość i w niej pisało, że spotkanie jest o
jedenastej - poinformowała mnie Brooke.
- A która jest teraz? - spytałem.
Odwróciła się, żeby zobaczyć. Nie mogłem się powstrzymać,
więc patrzyłem na jej tyłek (ale ciii, nie mówcie jej).
- Dziewiąta - uśmiechnąłem się i przyciągnąłem ją do
siebie.
- Musimy zjeść śniadanie i przygotować się, a później
jechać przez 20 minut, więc wstawaj leniuchu - dla żartów uderzyła mnie w
tyłek, a ja wciągnąłem powietrze.
- Ręce z merchandise* - zacząłem jej dokuczać i złapałem
jej nadgarstek.
Zaśmiała się, co było muzyką dla moich uszu. Wyciągnąłem
się i przesunąłem nogi na bok łóżka.
- Weź sobie prysznic, a ja zrobię śniadanie, okej? -
powiedziałem Brooke.
Pokiwała głową i poszła do łazienki. Zszedłem po schodach
i włączyłem telewizor.
Poszedłem do kuchni. Położyłem patelnię na kuchence, a
następnie zabrałem parę jajek z lodówki i położyłem na blacie.
Nie wiedziałem jak zrobić jajko sadzone, ponieważ nie
umiałem rozbić jajka bez białka rozchodzącego się wszędzie. Rozbiłem cztery
jajka do miski i zmiksowałem je z mlekiem i innym gównem, a później włożyłem ją
na patelnię. Chciałem, żeby się ścięły, a potem je pomieszałem. Usmażyłem bekon
na drugiej patelni.
Nieźle Bieber.
Rozłożyłem wszystko na dwa talerze i położyłem je na
stole. Brooke nadal nie zeszła, więc zdecydowałem, że pójdę na górę sprawdzić
co się dzieje.
- Kotku? - zawołałem ją, kiedy dotarłem do sypialni.
Drzwi łazienki były nadal zamknięte. Zdecydowałem, że
zapukam.
-Brooke? - zawołałem
-J-Justin - usłyszałem z łazienki jej delikatny głos.
Wszedłem do łazienki.
Brooke leżała na podłodze z głębokim rozcięciem na jej
stopie. Próbowała ją oczyścić, ale krew nadal leciała. Schyliłem się nad nią i
przycisnąłem ręce do jej rany.
- Co się stało? - spytałem.
Widziałem łzy w jej oczach, ale nie płakała. Moja odważna
dziewczynka.
- Twoja golarka spadła mi na stopę - powiedziała.
Zaczęła płytko oddychać, kiedy mocniej zacząłem przyciskać
jej ranę. Zabrałem polysporin** i grubą gazę.
- Powiedz mi, kiedy będzie bolało, okej? - powiedziałem.
Powoli wcierałem antybiotyk w jej ranę. Syknęła parę razy,
ale nadal była w tym samym miejscu. Uśmiechnąłem się do niej, kiedy owijałem
gazę dookoła jej stopy.
- Proszę, już lepiej - podniosłem ją z podłogi.
Jej nogi owinęły się wokół mojego tułowia. Stałem tak
przez chwilę i całowałem ją po całej twarzy. Zaśmiała się i złapała moją twarz
w jej małe ręce.
- Dziękuję - powiedziała.
Cmoknąłem ją w usta. Zniosłem ją po schodach w dół i
usadowiłem przy stole.
- Więc umiesz gotować - uśmiechnęła się.
- Jestem amatorem - wzruszyłem ramionami.
Jedliśmy w ciszy. Jedynymi dźwiękami były noże i widelce
stukające o talerze. Popatrzyłem na mojego srebrnego Rolexa i zobaczyłem, że
jest już 10:26.
- Chodź, powinniśmy już ruszyć w drogę - zabrałem nasze
talerze do kuchni, kiedy Brooke zakładała swoje buty.
Położyłem moją kurtkę na jej ramionach, aby pokazać, że ma
ją założyć. Służące mojego ojca nigdy nie mogły nosić kurtek ich pana, ale
Brooke nie była niewolnicą. Była moja, a kurtka była formą ochrony.
Owinąłem rękę wokół jej ramion i ruszyliśmy w stronę
pojazdów. Chciałem zabrać mojego Cadillac’a dzisiaj. Był największy z
wszystkich. Chciałem być dupkiem i zająć trzy miejsca parkingowe w budynku
mojego ojca.
- Nigdy nie byłam w tym samochodzie - powiedziała Brooke wdrapując się do samochodu.
- Nigdy nie byłam w tym samochodzie - powiedziała Brooke wdrapując się do samochodu.
Pomogłem jej, ponieważ samochód był bardzo wysoki.
Następnie podbiegłem do mojej strony i usiadłem za kierownicą.
- Prawie nigdy biorę tego samochodu. Tylko wtedy, kiedy
muszę wyglądać na ważną osobę.
- Więc bierzesz go, kiedy chcesz wyglądać cool?
- Bat mobile. Tamten jest najlepszy.
Poprawiłem okulary przeciwsłoneczne, a następnie wycofałem
na ulicę. Podróż była o wiele krótsza, niż wcześniejsze. Prawdopodobnie
dlatego, że miałem rękę Brooke w swojej dłoni.
Zaparkowaliśmy (zająłem rekordowe cztery miejsca). Brooke
i ja wyszliśmy z samochodu i powoli ruszyliśmy w stronę budynku.
- Nie gadaj z kimkolwiek. Nawet z moim ojcem -
powiedziałem jej.
Przełknęła ślinę i pokiwała głową. Pocałowałem ją w czoło,
po czym weszliśmy do budynku. Następnie podszedłem do recepcji i oparłem się o
ladę.
- W którym pokoju jest Jeremy Bieber? - spytałem starszą
panią, która pisała coś na starym komputerze.
- 256 – mruknęła, nie patrząc na mnie.
Złapałem Brooke za rękę i ruszyliśmy w stronę windy.
O czym było to spotkanie? Dlaczego musiałem tutaj przyjść?
Nie pracowałem z gangiem mojego ojca odkąd miałem 19 lat. Cholera, byłem wtedy
taki głupi. Zrobiłem sobie większość tatuaży wtedy, a one są strasznie głupie.
Jeden z nich to jakieś gówniane wytłumaczenie, bo mam róże na prawej łydce.
Później zrobiłem sobie głupiego anioła na lewym ramieniu. Nawet nie wiem do
diabła, kto to miał być. Chciałem powiedzieć, że to Brooke, ale jest taki
brzydki, że byłoby to obraźliwe.
Winda pyknęła, a Brooke wyszła pierwsza z windy. Wyszedłem
z niej i przesunąłem ją do siebie.
- Bądź ciągle przy mnie, okej? - szczerze powiedziawszy
również się bałem.
Mój ojciec dbał tylko o siebie, co jeżeli rozkazałby, żeby
ktoś zabrał od mnie Brooke? Oczywiście, że zacząłbym walczyć, ale ciągle się
bałem. Mocno zapukałem do drzwi i wypiąłem klatę, żeby wyglądać na bardziej
odważnego. Wysoki mężczyzna otworzył drzwi, jego bicepsy napinały się przy
każdym ruchu. Cholera, mój ojciec awansował.
- Justin Bieber - przedstawiłem się.
Jego oczy się powiększyły.
- Syn Jeremy'ego? - zapytał mnie, na co pokiwałem głową.
- Wchodź - wpuścił mnie.
Kiedy Brooke przechodziła, zagrodził jej przejście.
-Kto to?
Szybko przesunąłem jego rękę i przyciągnąłem do siebie
Brooke. Mężczyzna wydawał się przestraszony. Dlaczego bałem się przed wejściem?
Przecież zawsze jestem szefem.
- Nie twój zasrany interes – splunąłem. - Jest moja.
Facet podniósł ręce w akcie poddania się i wrócił na swoje
miejsce.
- Już wywołujesz problemy, synu - odwróciłem się, żeby
zobaczyć mojego ojca.
Jego grube ręce były skrzyżowane na klatce, a na jego
twarzy widniał uśmiech. Chciałem uderzyć go w twarz i pozbyć go niego, ale
siebie kontrolowałem. Następnie zmienił obiekt zainteresowań i zaczął patrzeć
na Brooke.
- To musi być ta twoja mała służąca, prawda?
- Claim - poprawiłem go i przyciągnąłem ją bliżej siebie.
- Nigdy nie będzie służącą.
- Cholera, zmięknąłeś.
- Nie zmięknąłem - odpowiedziałem.
No może trochę.
- Usiądź, spotkanie zaraz się zacznie - powiedział Jeremy,
po czym odszedł, aby powitać się z innymi.
Przeszedłem dookoła dużego stołu i zająłem miejsce. Im
więcej mężczyzn zaczęło zajmować miejsce, zauważyłem, że ich służące stoją za
nimi.
- Brooke – powiedziałem. - Chodź i stań za mną.
Pokiwała głową i oparła ręce o fotel. Zabrałem jej ręce i
położyłem na moich ramionach. Po chwili nastała cisza. Co najbardziej mi
przeszkadzało to to, że wysoka blondynka stała za nim. Moje wargi wygięły się.
To oczywiste, że mój ojciec zainwestował w nową służącą. Dlaczego jestem
zdziwiony? Jej okropna twarz pełna tapety uśmiechała się do mnie.
Super, kolejna dziwka, z którą trzeba sobie radzić.
Położyłem rękę na ręce Brooke. Podziękowałem Jezusowi za
to, że Brooke była ze mną, uspokajała mnie. Jeżeli porównalibyśmy wszystkie
dziewczyny znajdujące się tutaj, to Brooke byłaby najpiękniejszą.
- Dobra, zaczynajmy! - powiedział mój ojciec. - Dzisiaj z
nami jest mój syn, Justin. Jest przywódcą Zachodniej Strony - najwyraźniej
wszystkim zaimponowałem.
Wiele kobiet zaczęło na mnie patrzeć. Przytrzymałem rękę
Brooke, patrząc na nie.
- Więc mam tutaj was wszystkich dlatego, bo chce was
poinformować, że zmieniamy lokalizację - powiedział Jeremy, wstając z krzesła.
Mężczyzna siedzący koło mnie wypuścił powietrze i zaczął
masować się po skroniach. Najwyraźniej nie tylko mi przeszkadzały wybryki
mojego ojca.
- Ej! - krzyknąłem, przez co wszyscy zaczęli na mnie
patrzeć. Oparłem się na krześle i popatrzyłem na ojca mrocznym spojrzeniem. -
Nadal mi nie powiedziałeś, dlaczego do cholery tutaj jestem.
- Cierpliwości, Justin - zaśmiał się mój ojciec przez co
parę osób zaczęło się nerwowo śmiać.
Najgłośniej jednak śmiała się jego zabawka do seksu,
której śmiech brzmiał jak umierający wielbłąd. Nigdy nie będzie tak piękna i
życzliwa, jak moja matka. Nie wierze, że Jeremy jest tak zdesperowany do
zmienienia jej.
- Jesteś tutaj, bo chcę, abyś towarzyszył mi w tej
podróży.
Zacząłem się śmiać.
- Jakbym chciał do ciebie dołączyć
- Nie wierze, że mówi tak do swojego ojca - usłyszałem
szept kogoś.
Mogłem tego kogoś wyzwać, ale byłem zbytnio zdenerwowany
na mojego ojca.
- Synu, to wielka szansa! Co zrobi Zachodnia Część tutaj,
w Nowym Jorku? To prawda, nic! - zgiąłem ręce w pięści i uderzyłem jedną ręką w
stół.
- Nasza część jest o wiele silniejsza, niż twoja
kiedykolwiek będzie - warknąłem.
Brooke przytrzymała moje ramie, więc starałem się bardziej
kontrolować gniew.
- Błędem byłoby gdybyś nie dołączył do nas - powiedział
Jeremy.
- Wiesz co było błędem? Przyjście tutaj - powiedziałem.
Jego oczy się przyciemniły. W pięciu krokach znalazł się przy
mnie, a ja nadal siedziałem nie, bojąc się. Raz go pobiłem i z chęcią zrobię to
drugi raz.
- Proponuję, abyś się przesunął - ostrzegłem go.
Moje oczy spotkały się z jego. Poczułem, jak Brooke ściąga
rękę z mojego ramienia, ale byłem zbyt przejęty sytuacją z ojcem, żeby zobaczyć
gdzie poszła.
- Jak śmiesz mnie tak znieważyć - splunął Jeremy.
Część jego śliny poleciała na moje czoło.
- Okej, po pierwsze, fuuu - starłem ślinę z mojego czoła -
a po drugie mogę robić co chcę.
Jeremy krzyknął coś czego nie wyłapałem, a następnie
wyciągnął pistolet z kieszeni. Moje oczy rozszerzyły się, a ja zrobiłem krok do
tyłu.
- Czy to nadal jest śmieszne, Justin? - zaśmiał się
Jeremy.
Podniosłem moje ręce w akcie poddania się. Wiedziałem, że
ojciec mnie nie zabije, ale będzie mi groził.
- Nie, ojcze - szepnąłem.
Spuściłem moją głowę w dół i popatrzyłem na podłogę. Mój
ojciec położył rękę na spuście i zaczął się tym bawić.
Poczułem ruch za sobą, po czym Brooke stanęła przede mną.
- Spadaj - warknęła w stronę mojego ojca, po czym
zasłoniła mnie.
- Potrzebujesz dziewczyny, żeby cię broniła? - zaśmiał się
Jeremy.
Ręka Brooke była za nią. A w niej znajdował się pistolet.
Moje oczy rozszerzyły się i zabrałem jej go. Schowałem ciało Brooke za mną,
wyciągając pistolet w stronę twarzy mojego ojca.
- Nie jesteś taki silny teraz, co ojcze? - przedrzeźniałem
go, bawiąc się pistoletem.
*Merchandise – towar/produkt
**polysporin - maść dająca
ulgę po różnych rozcięciach etc.______________________________________
Tłumaczenie: @fanficaddictx
Jak podobał Wam się rozdział?
Proszę, komentujcie. To nas naprawdę motywuje!
Nowe rozdziały są we wtorki.
Do następnej! :)
świetny x
OdpowiedzUsuń@kidrawhxo
Supcio :)
OdpowiedzUsuńTyle się dzieje ojejkuś! iuchnvjirunguirehuijrehnfuij kocham !
OdpowiedzUsuńRównież zapraszam na swojego bloga.
Ona - płatny zabójca
On- handlarz narkotyków, płatny zabójca
Nikt się nie spodziewał, że dostaną zadanie zabić się nawzajem!
http://youre-never-mrong.blogspot.com/
@arianatorka
Już uwielbiam ten rozdział, tyle się w nim dzieje 😍 Jestem ciekawa co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny. x /@bizzlessmile
woow, tyle się dzieje..niesamowite !
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Skoro tłumaczy Was to sześć osób, to raczej macie możliwość częstszego dodawania rozdziału...
OdpowiedzUsuńNie, niestety nie mamy :)
UsuńAle śmiesznie zaczyna sie robic. Kurcze, nie moge sie doczekać kolejnego! :)
OdpowiedzUsuńO kurde ! Genialny ! *.* robi się coraz ciekawiej. Brooke z tą bronią hah ,genialne :D nie mogę się doczekać nexta! < 33
OdpowiedzUsuń♥Idealny♥
OdpowiedzUsuńsuper rozdzial ! jestem ciekawa jak skonczy sie ta akcja ( pewnie z korzyscia dla Justina :-] ) z niecierpliwoscia czekam na nastepny rozdzial :-*
OdpowiedzUsuńP.s Brook miala genialny pomysl z ta bronia :D