niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 30 - Neither I would

Piosenki do rozdziału:
Memphis – Justin Bieber ft Big Sean
Clarity – Zedd ft. Foxes

__________________________

Brooke’s POV:

Nasze usta złączyły się w windzie i Justin zajęczał w trakcie pocałunku. Moje serce biło, jak oszalałe i z trudem mogłam oddychać. Chłopak wyczuł moje zdenerwowanie i ułożył dłoń na moim policzku. Opuszkami palców przejechał po nim, aż do kości policzkowej, lekko ją masując.
- Sprawię, że będzie ci tak dobrze – wymruczał.
Winda zatrzymała się; Justin złapał mnie za rękę i pociągnął w dół korytarzem. Szybko otwarł drzwi, wpychając nasze ciała do pokoju. Jego usta ponownie zetknęły się z moimi, a nasze biodra delikatnie przylgnęły do siebie. Dłonie Justina odnalazły drogę do tyłu moich ud i mocno je ścisnęły.
- Skacz – poinstruował mnie. Niepewnie podskoczyłam, oplatając nogami jego opaloną talię. Zaczął iść tyłem, zanim pochylił się w przód i moje plecy dotknęły miękkiego łóżka. Wspiął się na mnie; jego oczy ciemniały i zatapiały się w moim ciele. Pociągnął kołnierzyk mojej koszulki, a mój oddech uwiązł mi w gardle.
- Spokojnie, nie zamierzam cię pieprzyć... jeszcze – puścił mi oczko. Przełknęłam ślinę i zmarszczyłam brwi. Powoli zdjął moją koszulkę, uwalniając czarny koronkowy biustonosz. Jego oczy powędrowały w dół mojej klatki piersiowej i poczułam, jak jego długość twardnieje przy moim udzie.
- Więc co…
- Shhhh, po prostu pozwól mi sprawić sobie przyjemność – szepnął. Umiejscowił usta na mojej szyi, powoli zaznaczając ścieżkę mokrych pocałunków, aż do obojczyka. Polizał pasek mojej skóry przy początku stanika. Pocałował odsłonięte części mojego biustu, po czym sięgnął za moje plecy. Jego zręczne palce bawiły się zapięciem, a brązowe oczy pytały o pozwolenie. Czułam, jakbym miała zaraz się rozpłakać – nie wiedziałam, co się dzieje. Kiedy nie uzyskał ode mnie odpowiedzi podniósł się; jego nogi spoczęły po obu stronach mojej talii.
- Kotku, nie skrzywdzę cię – wymamrotał pochylając się, by nasze czoła mogły zostać złączone. – Po prostu się zrelaksuj.
Powoli pokiwałam głową, odganiając łzy z oczu. Pocałował mnie lekko, a na jego ciemnoróżowych ustach zamajaczył uśmiech. Jego palce wolno rozpięły mój biustonosz, po czym rzucił nim na podłogę. Natychmiast przeniosłam ręce na klatkę piersiową, by ją zakryć, czując się zażenowana.
- Kochanie, ufasz mi? – wyszeptał Justin. Jego uścisk zacieśnił się na mojej talii, po czym powoli odsunął moje ręce. Mój oddech przyspieszył, oczy rozszerzyły się i można było zobaczyć w nich niepewność.
- N-nie wiem – jęknęłam.
Przygryzł wargę i wpatrywał się swoimi brązowymi oczami w moje niebieskie.
- Cóż, powinnaś. Ponieważ jestem tutaj, żeby cię chronić, a nie skrzywdzić – wyszeptał, chowając głowę w mojej szyi.
Zostawił tam kilka miękkich pocałunków, nim zjechał dłońmi w dół mojego ciała. Zatrzymał uścisk na talii moich jeansowych shortów, których guzik rozpiął. Jego piękne oczy wpatrzone były w moje przez cały czas, kiedy zdejmował powoli moje spodenki.
- Zostawić, czy zdjąć? – zapytał, zaczepiając palce o gumkę moich majtek.
- Zostawić – mruknęłam nieśmiało. Skinął głową i ułożył soje ciało idealnie między moimi trzęsącymi się nogami.
Delikatnie dotknął mojej kobiecości i nacisnął środkowym palcem na łechtaczkę. Westchnęłam, zaciskając uda. Justin ponownie je rozłożył, po czym poruszył dłonią po tym najwrażliwszym miejscu mojego ciała. Jednym palcem odsunął moje majtki, drugi wsunął we mnie. Powoli zaczął nim poruszać.
- Jus-Justin – jęknęłam.
Moje serce biło, jak oszalałe i czułam jak w moim brzuchu zaczyna formować się węzeł. Uśmiechnął się łobuzersko i ponownie nacisnął kciukiem na zakończenia nerwów.
- Jesteś blisko, baby girl*? – szepnął uwodzicielsko do mojego ucha. Jego usta po raz kolejny zaatakowały moją szyję, a zręczne dłonie nadal pracowały nad moim spełnieniem.
- T-tak – wydyszałam, czując jak w momencie dochodzę wokół jego długiego palca. Pozwolił mi trochę ochłonąć i wysunął swój palec, oblizując go z uśmieszkiem.
- Mm smakujesz tak dobrze – wymamrotał. Moje policzki płonęły, to było tak cholernie zawstydzające. Nadal byłam roztrzęsiona, moje czoło zroszone potem. Justin ubrał mi z powrotem spodenki i przykrył moją górę jedną ze swoich wielkich koszulek. Zamknęłam oczy, próbując zwolnić rytm serca. Justin zwinął się przy moim boku, przyciskając mnie do siebie.
- Tak bardzo cię kocham – westchnął. Powoli przesunęłam się bliżej niego. Uśmiechnął się, widząc moje poczynania i pocałował mnie w czoło.
- Która godzina? – zapytałam. Spojrzał na swój nadgarstek i zapięty na nim Rolex.
- 21.45 - sięgnął za mną po pilot do TV. – Możemy obejrzeć jakiś film, a później iść spać.
Przytaknęłam i Justin włączył telewizor. Przeszedł do aplikacji z filmami oferowanymi przez hotel i zaczął przewijać listę filmów. Jego ręka owinięta była asekuracyjnie wokół moich ramion i uśmiechnęłam się do niego nieśmiało.
- Więc, co powiesz na „Legendę telewizji”? – zasugerował, a ja zajęczałam i pokręciłam głową.
- Obejrzałam to jakieś siedem milionów razy – zaśmiałam się i nacisnął przycisk w dół.
- „ Bracia przyrodni”?
- Nie.
- „Iron Man 3”?
- Tak, o boziu to mój…
-…ulubiony film – dokończył.
Moje oczy rozszerzyły się, a on odpowiedział mi uśmiechem.
- Mówiłem ci, że wiem o tobie wszystko, księżniczko – pocałował mój policzek i nacisnął play.


*
- Pepper nie! – krzyknęłam.
Widziałam jak jej ciało spada z płonącego budynku. Tony – czy Robert Downey Junior – wyglądał na załamanego, a ja miałam ochotę wybuchnąć płaczem.
- Kotku, widziałaś ten film dwadzieścia razy; wiesz, że ona żyje – wymamrotał Justin. 
Trzepnęłam go w ramię, mówiąc, żeby się zamknął, kiedy moje oczy zostały przyklejone do ekranu.
- Dopadnij ich, Iron Manie, pokaż na co cię stać – wyszeptałam.
Justin jęknął zza mnie i mruknął od nosem ciche „kobiety”.
- TAK PEPPER TAK! – krzyknęłam. Pepper rzeczywiście nadal żyła i połączyła się ponownie z Tonym Starkiem.
- Kochanie, po prostu idź spać – bąknął Justin sennie.
Przytaknęłam, wyłączając telewizor i wsuwając się pod kołdrę. Justin już spał, dlatego nie przygarnął mnie do siebie. Odwróciłam się do niego plecami i zamknęłam  oczy. Po dziesięciu minutach leżenia, kiedy sen nie przychodził nadal, przeniosłam się bliżej Justina. Uniosłam jego ramiona, owinęłam je wokół swojej talii i przytuliłam się do jego klatki. Zamknęłam ponownie oczy i zaczęłam wdychać jego cudowny zapach.
- Kocham cię, mój piękny kotku – wyszeptał Justin.
Westchnęłam, otwierając oczy i przyłapując Justina na patrzeniu na mnie.
- Jeśli chciałaś się przytulić, wystarczyło poprosić – zaśmiał się.
Oblałam się rumieńcem, ukrywając twarz w jego klatce. Zachichotał, zaciskając swój uścisk wokół mnie i obsypując moje czoło pocałunkami.
- Dobranoc, Justin – wymamrotałam. Odpowiedział mi tym samym i tym razem zasnęłam naprawdę.


**
Obudziło mnie głośne stukanie do drzwi. Niechętnie otwarłam oczy, cicho pojękując. Ramiona Justina zacisnęły się mocniej dookoła mnie, kiedy schował twarz głębiej w mojej szyi. Nie wykazał żadnego zainteresowania osobą po drugiej stronie drzwi, dlatego wysunęłam się delikatnie z jego uścisku i poszłam je otworzyć. Spotkałam się ze zniecierpliwioną Virginią.
- Cholera, zajęło ci to wystarczająco długo – warknęła. Obsesyjnie żuła gumę, szczerząc do mnie swoje białe zęby.
- Przepraszam, spaliśmy – mruknęłam nieśmiało. Przewróciła oczami i przeszła obok mnie w głąb pokoju. Pochyliła się nad Justinem na łóżku, jej czerwone włosy spadały kaskadą na jego ramię.
- Kochanie obudź się – zagruchała.
Wzdrygnęłam się i zmarszczyłam brwi. Czy to nie powinna być moja robota?
Justin przekręcił się, zmarszczył nos i czoło. Virginia zachichotała i przejechała paznokciami po jego policzku.
- Justin, skarbie, czas już iść – zamruczała. Szybko zamrugał i kiedy zobaczył nad sobą twarz Virgini, w jego oczach zobaczyć można było… panikę? Szybko przekręcił głowę i uspokoił się dopiero, gdy napotkał mój wzrok.
- Co ty tutaj robisz? – zapytał.
- Nasz samolot odlatuje za dwie godziny, pomyślałam, że upewnię się czy jesteście gotowi – posłała mi fałszywy uśmiech. Przewróciłam oczami i zaplotłam ręce na piersi.
- Kochanie, chodź tutaj – zawołał Justin i powoli do niego podeszłam. Owinął ręce wokół mnie i pociągnął na swoje kolana.
- Możesz sobie iść, spotkamy się na lotnisku – powiedział jej Justin. Przygryzłam wargę, próbując ukryć uśmiech.
- Właściwie – Virginia usiadła na krześle po drugiej stronie pokoju. – Zaczekam sobie tutaj.
Justin mruknął coś pod nosem, patrząc na Virginię.
- Nie. Myślę, że musisz wyjść.
Virginia posłała mu wyzywający uśmiech.
- O nie, nie. Wy się przygotujecie, a ja zaczekam – wyjęła swój telefon, uważnie się nam przyglądając.
- Weźmiemy prysznic w domu, zgarnij tylko kilka ciuchów – wyszeptał mi do ucha Justin. Przytaknęłam, zabierając świeży zestaw bielizny, koszulkę i parę szortów. Szybko weszłam do łazienki i rozebrałam się z obecnych ubrań.
- Chodź, kochanie. Wiem, że tego chcesz – usłyszałam Virginię przez drzwi. Wzdrygnęłam się i jak najszybciej przebrałam.
- Odpierdol się ode mnie! – krzyknął Justin. Usłyszałam głośny trzask i szybko wybiegłam z łazienki. Szafka nocna była przewrócona, a Justin stał obok z ciemnymi oczami. Był lekko pochylony i oddychał ciężko. Virginia wyglądała na przerażoną, ponieważ obydwa jej nadgarstki uwięzione były w uścisku Justina.
- Brooke! Zabierz ode mnie tego psychola! – warknęła, wyrywając się. Podbiegłam do nich i położyłam dłoń na plecach Justina.
- Justin, Justin uspokój się – szepnęłam. Zataczałam kręgi na jego skórze. Odwrócił się w moją stronę, a jego twarz złagodniała, jednak nadal jej nie puścił. Wsunęłam dłoń pod jego koszulkę – moją chłodna dłoń na jego rozgrzanej skórze.
- No dalej, idziemy się przygotować – mruknęłam.
Puścił rękę i Virginia natychmiast odsunęła się od nas. Justin westchnął i przyciągnął mnie do siebie. Położył policzek na czubku mojej głowy, a ja owinęłam ramiona wokół jego torsu.
- Przepraszam – wyszeptał w moje włosy. Pokręciłam głową, poklepując go po plecach. Odsunął się i udał do łazienki, by się przebrać. Na szczęście Virginia nadal była roztrzęsiona i nie przemówiła do mnie nawet pół słowa. Justin wypadł z łazienki i szybko upchnął nasze ciuchy do toreb. Pokój pogrążony był w ciszy, nikt nie odważył się odezwać. Oczy Virgini były niepewne i nadal szeroko otwarte, kiedy ja modliłam się, by ta cisza nadal trwała. Dawało to poczucie spokoju, a ja nieszczególnie chciałam rozmawiać ani z Justinem, ani z Virginią. Dlatego stałam nadal przy końcu łóżka. Chłopak wciąż klęczał na podłodze, prawdopodobnie zatopione we własnych sadystycznych myślach. W końcu podniósł wzrok, zamrugał i wypuścił ciężki oddech.
- Chodźmy.
Wyszliśmy na zewnątrz i Justin zawołał taksówkę. Powietrze na zewnątrz było ekstremalnie ciepłe, jasne słońce wypalało moją skórę. Na moim czole od razu pojawiły się kropelki potu. W końcu wsiedliśmy do samochodu – Virginia praktycznie wypchnęła mnie z chodnika, byle tylko usiąść obok Justina. Na serio jej nie ogarniałam. Dlaczego tak desperacko próbowała uzyskać jego uwagę? Nie było w nim nic takiego wspaniałego – właściwie nie było w nim nawet nic dobrego. Czy ona naprawdę nie zdawała sobie sprawy z tego, jaki on jest za zamkniętymi drzwiami? Znała zasady gangu na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że nie jest zakładniczką Justina, dlatego nie mógłby jej kochać. Czy jej tylko chodziło o seks? Wyrwałam się z moich rozmyślań, kiedy usłyszałam  chichot Virgini. Spojrzałam na nich i zobaczyłam jej dłoń wędrując w górę po jego ramieniu. Popatrzył na niego i zobaczyłam odrobinę… pożądania w jego oczach. Naprawdę dla niej? Nie, to niemożliwe. Przecież powtarza, że jej nienawidzi i nigdy nie zastąpiłby mnie ją. Wzdrygnęłam się, kręcąc głową. Wiedziałam, że to wszystko było tylko grą. Justin poszedłby i przeleciał ją ponownie, zostawiając mnie. To wszystko, o co on dba. Nie o miłość, wszystko, na czym mu zależy to jego przyjemność. Nie rozumie, że miłość jest najbardziej zaspokajającą rzeczą, która może przydarzyć się w życiu. Ale oczywiście on nigdy się o tym nie przekona. I ja, niestety, też.
***
Siedziałam na niewygodnym plastikowym krześle przy hali odlotów. Kilka osób zaczęło już wsiadać do samolotu, kiedy ja próbowałam odciąć się od wszystkich.
- Kotku, wszystko w porządku? – zapytał Justin.
Owinął wokół mnie ramiona, jednak ja szybko wyrwałam się z uścisku.
- Taaa, jestem tylko zmęczona – skłamałam.
Przytaknął, ale przyłożył moją głowę do swojej klatki. Stewardessa zaczęła wołać nasz rząd i cała trójka pokazała paszporty, po chwili zajmując miejsca. Usiadłam od wejścia, Justin w środku i Virginia od okna. Chłopak objął moje ramiona, jednak to nie powstrzymało Virgini przed oparciem głowy o jego ramię. I wiecie co? On nawet nie próbował jej odepchnąć. Pocałował moje czoło, próbując przyciągnąć mnie bliżej. Mimo tego ja odwróciłam się w drugą stronę, opierając głowę na ręce i zamykając oczy. To będzie długi lot.

* baby girl – oznacza małą dziewczynkę, ale ładniej brzmi w oryginalnej wersji, bo zalatywało pedofilią XD

______________________________
Tłumaczenie: @myidolsgirl
Rozdział wstawiamy dzisiaj, ponieważ w tygodniu wyjeżdżamy.
Jak podobał Wam się rozdział?

Proszę, komentujcie. To nas naprawdę motywuje, a ostatnio jest bardzo mało komentarzy.

Normalnie nowe rozdziały są we wtorki.
Do następnej! :)

12 komentarzy:

  1. Boski rozdział i do tego ta scenka!
    Nie lubię tej Virgini czy jak jej tam!
    SZczerze? Wpycha się po między nimi, chociaż było już nawet dobrze.
    Czekam na nn
    @arianatorka

    OdpowiedzUsuń
  2. Cos mi tu nie gra, ale nie bede spojlerowac, bo jeszcze zgadnę i co będzie? 😂 Dziekuje za tłumaczenie 😘

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny xx
    @kidrawhxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny!
    @Henatalczii

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedziałam, że wyjazd z Virginią nie wróży niczego dobrego. Justin niby był dla niej taki groźny w hotelu, a później jej nie odpychał, to jest dziwne. Znając życie ta sytuacja pogorszy się jeszcze bardziej ew
    Pomimo tego rozdział jest cudowny! Jestem ciekawa co ciekawego wydarzy się później. :)Z niecierpliwością czekam na następny. :) xx /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  6. Co ta Virginia kombinuje.. niech się odczepi!
    A rozdział jak zwykle boski,cudowny. Nie mogę się doczekać nexta ! < 33

    OdpowiedzUsuń
  7. Już nie mogę się doczekać kolejnego!

    OdpowiedzUsuń
  8. dość zaskakujący rozdział, ciekawe co Virginia wymyśliła, co kombinuje..nie mogę się doczekać nowego!
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny rozdział ! Boję się co Virginia może zrobic... Czekam z niecierpliwoscią na następny ! @JuliaLyssowska

    OdpowiedzUsuń
  10. coraz bardziej wkurza mnie ta Virginia, i boje się co głupiego może wymyślić..

    OdpowiedzUsuń