niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 29 - I'm Not Scared Of Love


Piosenki do rozdziału:

________________________

Brooke’s POV:
Justin wstał od stołu z grymasem na twarzy. Zmarszczyłam brwi i zostałam na swoim miejscu. W końcu byliśmy na wakacjach, on musiał sobie to uświadomić. Nie chciałam wstawać i wyjeżdżać, żeby znaleźć kogoś na zastępstwo dla Brandona.
-         Nie możemy zrobić tego później? – wymamrotałam.
Justin spojrzał na mnie z góry, a na jego twarzy pojawił się zmieszany grymas.
-         Co masz na myśli, kicia? – z powrotem usiadł.
Przysunął się do mnie i chwycił moją drobną dłoń.
-         Powiedziałeś, że możemy dzisiaj robić, co chcemy. Nie chcę szukać kogoś, kogo tam chcesz – wyjaśniłam.
-         Niebezpieczny- znaczy Tyler.
-         Nie masz jego numeru? Nie możesz po prostu, oh nie wiem, zadzwonić do niego? – wywróciłam oczami.
-         Nie podoba mi się twoje podejście, mała – drwił sobie.
Położyłam głowę na stole, ignorując go.
-         Przestań, nie bądź taka – powiedział, kładąc ręce na mojej głowie i roztrzepując blond loki.
-         Mogę chociaż skończyć mojego hamburgera? – spytałam.
Chłopak pokiwał głową, głaskając kciukami moje policzki. Następnie przybliżył się i przyłożył wargi na moich, wolno nimi poruszając.
-         Nie będziesz szukać Tyler’a dzisiaj. Zostaniemy w parku, a potem zanim dotrzemy na lotnisko, wezmę go – zerknęłam na niego, przygryzając dolną wargę.
-         Naprawdę? – zapytałam.
Szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy Justin wymruczał krótkie „tak”.
-         Dziękuję – szepnęłam.
Poczułam, jak moje policzki nabierają różowych barw, kiedy zdałam sobie sprawę, jaka byłam dla niego niemiła. Na szczęście szybko odpuścił.
-         Przepraszam – rzekłam.
Spojrzał się na mnie, marszcząc mocno brwi. Jego kawowo brązowe oczy ukazywały rozbawienie.
-         Za co miałabyś przepraszać, księżniczko?
-         Nie wiem. Byłam trochę suką dla ciebie i jest mi przykro – jęknęłam.
Chłopak nagle wstał i usiadł koło mnie, oplatając ręce wokół mnie i przyciągając do siebie. Schowałam twarz w jego klatce piersiowej i poczułam jego nieziemski zapach.
-         Nie nazywaj się tak nigdy więcej – powiedział do mnie.
-         Ale-
-         Nie. Nie chcę więcej słyszeć tego słowa wychodzącego z twoich ust. Chyba że mówisz o Virgini – zażartował.
Zachichotałam lekko.
-         Wiesz, co chcę zrobić?
-         Co? – spytał szczęśliwy.
-         Mnóstwo zdjęć.
Justin chwycił moją dłoń i splótł nasze palce razem. Podniósł mnie momentalnie z siedzenia, przez co skończyłam w jego ramionach. Następnie wyciągnął swojego iPhone’a z nonszalancką miną.
-         Teraz dziubek – rozkazał, żartując.
-         Justin! – fuknęłam, wybijając telefon z jego ręki.
Chłopak zaśmiał się uroczo, a jego oczy się lekko zmarszczyły. Szybko zrobiłam nam zdjęcie, na którym się uśmiechałam.
-         Teraz szybko dodaj filtry, żeby się upewnić, że wyglądamy #goodstagram – zażartował z brytyjskim akcentem.
Wybuchłam śmiechem.
-         O mój Boże. Jeśli moja siostra by cię usłyszała to byś był już nieżywy.
-         Dawaj – uśmiechnął się.
____________________________

-         O matko, spójrz na to – czknęłam, wskazując na jedno ze zdjęć rodzinnych Justina, które on zrujnował.
-         To moje ulubione – mruknął i złożył pocałunek na moim policzku.
Było tam też zdjęcie mnie, które było bardzo zbliżone. Śmiałam się, a słońce podświetlało moje niebieskie oczy.
-         Wyglądasz na nim, jak księżniczka.
-         Wyglądam głupio – zaśmiałam się.
Justin zachichotał, a potem umieścił obie dłonie na moich policzkach i dziobnął mnie w usta. Wbiłam wzrok w jego zegarek, który pokazywał godzinę 6:23. Moje usta otworzyły się, gdy zachciało mi się ziewać, a oczy puściły malutką łzę.
-         Jesteś zmęczona, kocie? – podniósł palcem wskazującym moją brodę.
Przytaknęłam, a on pocałował mnie po raz ostatni.
Trzymaliśmy się za ręce i w ciszy wyszliśmy z parku. Nasze dłonie bujały się w tył i do przodu, a Justin co jakiś czas puszczał mi oczko.
-         Wiesz, że cię potrzebuję? – zapytał.
-         Co?
-         Zdajesz sobie sprawę, że nie mógłbym żyć bez ciebie?
Zmarszczyłam brwi, zanim lekko pokiwałam głową.
-         Po prostu czasami czuję, jakbyś myślała, że jesteś tu pod przymusem, a tak nie jest.
-         Nie martw się o to – wzdrygnęłam ramionami.
-         Myślisz, że moglibyśmy zacząć od nowa? – spytał.
-         Pewnie – szepnęłam.
-         Sprawię, że znowu się we mnie zakochasz. Chodzilibyśmy na randki, trzymałbym cię za rękę, a ty miałabyś motylki w brzuchu, jakbyśmy mieli znowu 15 lat. Potem spytałbym cię, czy nie chciałabyś się do mnie wprowadzić. Zaczęłabyś skakać z radości i powiedziała tak. Naprawiłbym – zatrzymał się i położył palce na moim sercu – twoje złamane serce.
Przełknęłam gulę w gardle, powstrzymując łzy. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, jak moja mama zareagowałaby na taką sytuację. Nie byłyśmy bardzo do siebie przywiązane, nie byłyśmy bardzo blisko, nie miałyśmy wiele wspólnego, ale zawsze wiedziałam, że chciała dla mnie jak najlepiej i ufałam jej.
Moja mama zawsze miała dla mnie wysokie wymagania, nigdy nie chciałaby, żebym zakochała się w przestępcy. Tak jak mówiły tatuaże Justina - raz zabójca, zawsze zabójca. Przez rzeczy, które mi powiedział, każdy porównałby go do sadysty.
-         To się nigdy nie zdarzy – szepnęłam w jego stronę.
-         Wiem, ale to nie znaczy, że nie mogę próbować być wszystkim dla ciebie – powiedział, przyciągając mnie do siebie.
-         Moi rodzice mówili, że mam się nigdy nie zmieniać dla kogoś, kogo kocham.
-         Co jeśli ta zmiana była na lepsze? – sprzeciwił się. – Sprawię, że się we mnie zakochasz, czy tego chcesz, czy nie.
-         Tak jak powiedziała wcześniej – nie wiesz, co to miłość – pokręciłam głową.
-         Nie boję się miłości, wiem co to. Osoba, którą kochasz musisz sprawiać, że chcesz być lepszą osobą. I tak jest w moim przypadku. Naprawdę nie wiem, jak pokazać moje uczucia, ale spróbuję – pocałował mnie w czoło.
Zatrzymaliśmy się przy kolei jednoszynowej. Pociąg był zapełniony, stałam obok faceta zdecydowanie wyższego ode mnie. Gdy pojazd się zatrzymał, poleciałam na jego plecy.
-         O mój Boże, przepraszam – wydusiłam.
Facet się odwrócił w moją stronę. Jego ciemnozielone tęczówki były przepełnione rozbawieniem. Miał długie włosy – ale atrakcyjnie długie. Wyglądał na około 20 lat, a jego perfekcyjnie proste zęby świeciły białością.
-         Nie szkodzi, kochanie – uśmiechnął się, poprawiając włosy.
Moja ręka została momentalnie ściśnięta przez Justina, przez co przybliżyłam się do niego. Oplótł ramię wokół mnie i pocałował w policzek kilka razy w krótkim czasie. W głębi duszy wywróciłam oczami, będąc zmęczona jego nadopiekuńczością. Chłopak oczywiście poczuł się dziwnie i odwrócił z powrotem do nas plecami.
-         Kto to był? – szepnął mi do ucha Justin.
-         Nie wiem, po prostu na niego wpadłam i przeprosiłam – wzdrygnęłam ramionami.
-         Cóż, gapił się na twój biust – prychnął.
Odwrócił nas dookoła w ten sposób, że byliśmy przodem do ściany.
-         I nie spodobało mi się to.
-         Przestań być taki opiekuńczy. Przecież mnie nie molestował – jęknęłam.
Jego ręce powędrowały nisko i spoczęły na moich udach.
-         Masz rację. Jakby to zrobił to byłby już kurewsko nieżywy – warknął, po czym przygniótł kciukami moje biodra.
Skomliłam przez to uczucie, przytulając się do jego klatki piersiowej. Jego dłonie znalazły się na moim kroczu i pocierały gruby materiał jeansów. Mój oddech przyspieszył, a ja oddaliłam się od jego wędrujących łap.
-         Masz szczęście, że jesteśmy miejsce w publicznym, chociaż mogę cię wziąć teraz – szepnął uwodzicielski, przyciskając swoje biodra do moich.
Przeszły mi po ciele dreszcze, a on zachichotał i pocałował mnie kilka razy.
-         Kocham cię.
Zazdrościłam mu, jak mógł być taki pewny siebie, podczas gdy ja byłam szarą myszką, która zawsze się chowała i modliła, żeby nikt jej nie zobaczył. Potrząsnęłam głową przez moje szalone myśli.
-         Brooke? Słuchałaś mnie w ogóle? – rzucił Justin.
Zarumieniłam się i przytaknęłam. Chłopak się zaśmiał.
-         Mówiłem, że Virginia prawdopodobnie kupiła siedzenia obok nas, więc po prostu ją ignoruj.
-         Mam nadzieję, że nie zdąży na samolot – jęknęłam.
Justin wybuchł śmiechem, przez co jego twarz zmieniła się w czerwoną.
-         To nie miało być śmieszne! – zaśmiałam się.
Chłopak parsknął jeszcze kilka razy, zanim się opanował. Kilka osób się na nas gapiło, ale Justin nie wyglądał, jakby się tym przejął, więc ja też tego nie zrobiłam.
Pociąg w końcu się zatrzymał, więc wyszliśmy, trzymając się za ręce. Kiedy dotarliśmy do windy, która zawiezie nas do naszego pokoju, Justin popchnął mnie o ścianę.
- Nie myśl, że zapomniałem, co się wydarzyło w pociągu – szepnął gorąco, przyciskając swoje usta do moich. 
_________________________
Tłumaczenie: @FolllowMeJB
Rozdział wstawiamy dzisiaj, ponieważ w tygodniu wyjeżdżamy. Za tydzień też tak będzie :)
Jak podobał Wam się rozdział?
Czekamy na Wasze komentarze (UWIELBIAMY DŁUGIE!)
Normalnie nowe rozdziały są we wtorki.
Do następnej! :)

9 komentarzy:

  1. Boze jsvskvbbchjvbkvavbjhsv rozdział *.*. Uzależniłam się od tego ff <3. Jesteście świetne ! Nie moge doczekac sie następnego ;*. Miłych wyjazdów <3 ! @JuliaLyssowska

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski!!!
    kocham!!!
    Czekam na kolejny1!!!!
    @arianatoka

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham ten moment kiedy dostaje powiadomienie na tt i od razu wiem, ze to Ty z informacja, ze w koncu mam co robic! ❤️❤️❤️ DZIEKUJE ZA TŁUMACZENIE. 😘

    OdpowiedzUsuń
  5. 3 razy tak :D To jest boskieee nie mogę sie doczekać następnego ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. o Boże, końcówka !*,* może coś w końcu będzie..jest świetnie, cudownie !
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  7. aaaaaaaaaaaaa no nie no nie!! no do chusteczki nie!!!! kto przerywa w takim momencie ;oo to powinno być karalne!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. świeeettnee! czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń