Born To Be Somebody - Justin Bieber
Finally Found You - Enrique Iglesias
____________________________
- Kochanie, dlaczego uciekasz? - krzyknął Justin. Spojrzałam przez ramię, a mój wzrok się zamazał. Moje stopy w szybkim tempie uderzały o chodnik.
- N-nie mogę przestać! - wrzasnęłam. Przyspieszył swój bieg, starając się mnie dogonić.
- Kotku, zatrzymaj się!
- Nie potrafię!- załkałam. Łzy spływały po moich policzkach. Co się działo? Dlaczego nie mogłam się zatrzymać? Nagle potknęłam się o własne nogi, moje ciało upadło na ziemię. Nie poczułam bólu, ale z jakiegoś powodu krzyknęłam tak, jakbym cierpiała. Justin dobiegł do mnie i ukucnął zaraz obok.
- Co ty sobie kurwa myślałaś?! Twoja kara będzie straszna. Pożałujesz, że to zrobiłaś- warknął Justin.
- J-ja nie mam p-pojęcia, co się dzieje - wymamrotałam z twarzą przyciśniętą do ziemi. Dźwięki wokół mnie stały się bardziej niezrozumiałe, moje powieki stały się ciężkie. Zanim zemdlałam zdążyłam jeszcze usłyszeć krzyki Justina.
Wciągnęłam powietrze i gwałtownie uniosłam się na łóżku. Serce biło mi niesamowicie szybko, a moja klatka piersiowa unosiła się i opadała w nadzwyczajnym tempie. Justin poruszył się obok mnie niespokojnie, po chwili uchylił jedno oko.
- Kotku? Co się dzieje? - usiadł, przecierając oczy. Jego głos był zachrypnięty. Jestem pewna, że nadal nie widział mnie zbyt wyraźnie.
- Zły sen - wyszeptałam. Obrazy ucieczki i przerażonej, ale także wściekłej twarzy Justina pojawiały się w mojej głowie.
- Chcesz o tym pogadać? - spytał. Oparł się plecami o zagłówek i przyciągnął mnie do siebie tak, że leżałam na jego kolanach. Przyłożyłam głowę do jego ciepłego ciała, a nogi przyciągnęłam do siebie.
- U-uciekałam - jąkałam się. Mięśnie Justina spięły się na moje słowa .- Ale wcale tego nie chciałam. Nie mogłam przestać biec. Krzyczałeś żebym się zatrzymała, ale nie potrafiłam - załkałam lekko. Moje oczy wypełniły się łzami. Pocałował mnie w policzek, starając się mnie pocieszyć. - Wtedy upadłam, a ty zacząłeś krzyczeć o tym, jak straszna będzie moja kara, a ja zaczęłam tracić świadomość. Krzyczałeś moje imię i wtedy się obudziłam - skończyłam opowiadać. Zamknął na chwilę oczy, a gdy je otworzył mogłam w nich dostrzec iskierki, co sprawiło, że poczułam się lepiej.
- Dlaczego nie mogłaś się zatrzymać? - spytał.
- Nie wiem, próbowałam, bo biegłeś w moim kierunku, ale moje stopy nie mogły przestać się ruszać - zmarszczył brwi, ale zaraz słodki uśmiech pojawił się na jego ustach.
- Nie martw się, kotku. Jestem znacznie szybszy od ciebie, więc to nie zdarzy się w prawdziwym życiu - próbował nie zaśmiać się ze swojego żartu, ale mu się nie udało.
- Przykro mi to mówić, ale jestem całkiem szybka - zaczęłam się przechwalać, a on uniósł brwi.
- Tak myślisz? - zapytał. Przytaknęłam, zaciskając usta.
- Któregoś dnia zrobimy sobie wyścig, kochanie. Ale teraz chodźmy spać, co? - zasugerował, zsuwając się trochę do pozycji leżącej. Uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego nagą, ale ciepłą klatkę piersiową. To było niesamowite, w jak krótkim czasie Justin potrafił mnie uspokoić.
- Dobranoc, kotku. Kocham Cię - powiedział, składając delikatny pocałunek na moich ustach.
***
Powoli wybudzałam się ze snu, nadal nie otwierając oczu. Naprawdę nie chciałam się budzić, ale niestety byłam jedną z tych osób, które jak raz się przebudzą, to już nie mogą zasnąć.
Uchyliłam jedną powiekę tylko po to, by spotkać się z czarnymi tatuażami na klatce piersiowej Justina. Zaczęłam przyglądać się im bliżej, czytając widniejące tam słowa.
„Once killer, always killer” (raz zabójca, zawsze zabójca) napisane pogrubioną czcionką tuż pod jego obojczykiem. Przełknęłam głośno ślinę, zastanawiając się, nad tym dlaczego taki napis znajdował się na jego ciele. Moje oczy powędrowały do tatuażu poniżej. Ogromny orzeł z rozłożonymi, pięknymi skrzydłami zajmował duży kawałek skóry na jego klatce piersiowej. Tuż pod nim był napis „You can’t fly unless you let yourself fall”. (Nie możesz lecieć, jeśli nie pozwolisz sobie spaść)
Złapałam się na tym, że sunęłam palcem po wytatuowanych słowach.
„I was born to be somebody” (Urodziłem się, by być kimś)
“I don’t know how I got here” (Nie wiem, jak się tu dostałem)
“I put on my raincoat, my yellow raincoat” (Zakładam mój płaszcz przeciwdeszczowy, mój żółty płaszcz przeciwdeszczowy)
- Co robisz?- szybko odsunęłam się od torsu Justina i zobaczyłam, że marszczy brwi.
- O… um… Po prostu czekałam, aż się obudzisz – skłamałam. Zanim zamknął na chwilę oczy, zacisnął zęby.
- Przeczytałaś je? - zapytał.
Niepewnie przytaknęłam – tak.
Zamknął oczy i objął mnie ramionami, zbliżając nasze ciała do siebie.
- One wszystkie coś znaczą – wyszeptał. – Dokładnie wybierałem każdy z nich.
- Jak dużo ich masz?- wymamrotałam.
- 99 – lekko się zaśmiał. – Ironiczne, nieprawdaż?
Zachichotałam – planujesz zrobić setny?
- Tak – potwierdził – i wiem dokładnie, co to będzie.
Zdecydowałam się porzucić temat. Justin wydawał się być rozmarzony na samą myśl o setnym tatuażu.
- Do którego parku idziemy dzisiaj? - zapytałam, wyślizgując się z jego objęć.
Szybko złapał mnie za nadgarstek, ciągnąc z powrotem do siebie.
- Nie idź – marudził.
- Musimy się przygotować. Jest już 8:30, a chcemy dostać się tam wcześnie – przypomniałam mu. Niechętnie odpuścił, więc pobiegłam do łazienki zanim zmienił zdanie.
Wskoczyłam pod prysznic, spłukując z siebie nerwowy pot wywołany wczorajszym koszmarem.
Nie mogłam nic poradzić na to, że dopatrywałam się w nim jakiegoś znaku, ale zdecydowałam, że to nie jest odpowiedni moment, żeby się tym przejmować.
Wyłączyłam gorącą wodę i wyszłam spod prysznica. Znasz to uczucie kiedy wychodzisz z gorącej kąpieli i masz wrażenie, że jesteś na Antarktydzie? Ta, nienawidzę tego.
Nałożyłam makijaż i wyszłam z łazienki, aby zgarnąć moje ubrania, a wtedy Justin poszedł się odświeżyć.
Wsunęłam koszulkę przez głowę i nagle przestałam wykonywać jakiekolwiek ruchy. Zrobiłam kilka kroków w kierunku łazienki, słysząc Justina… mówiącego? Nie, on… śpiewał?
‘There’s a dream in my soul, a fire that’s deep inside me’. (Jest marzenie w mojej duszy, ogień, który tkwi głęboko wewnątrz mnie) Jego głos był cichy, więc przyłożyłam ucho mocniej do drzwi.
‘There’s me no one knows, waiting to be set free’. (Jestem ja, którego nikt nie zna,
czekający na wolność.) Słowa wdarły się do mojego umysłu. Nie znałam tej piosenki. Musiała być jedną z tych, które napisał sam.
„I’m gonna see that day, I can feel it, I can taste it, change is coming my way.” (Mam zamiar zobaczyć ten dzień, mogę go poczuć, mogę go zasmakować. Zmiana nadchodzi moim sposobem.) Napisał to ostatnio? Myślał, że coś się teraz zmienia?
“I was born to be somebody, ain’t nothing that’s ever gonna stop me.” (Urodziłem się, by być kimś i nic mnie nigdy nie powstrzyma.) I was born to be somebody było napisane na jego klatce piersiowej. Wytatuował sobie swoje własne słowa? Czy wszystkie z nich były jego piosenkami?
„I'll light up the sky like lightening, I’m gonna rise above, show em what I’m made of. I was born to be somebody. I was born to be, and this world will belong to me.” (Zaświecę na niebie jak błyskawica. Mam zamiar wznieść się wyżej.Pokazać wam, co stworzyłem. Urodziłem się, by być kimś Urodziłem się by być. I ten świat będzie należał do mnie.)
Woda pod prysznicem przestała lecieć, więc odskoczyłam od drzwi. Próbowałam zachowywać się normalnie, więc usiadłam na brzegu łóżka, bawiąc się swoimi dłońmi.
„I was born to be somebody, ain’t nothing that’s ever gonna stop me.” Te słowa ciągle dzwoniły mi w uszach. Nie mogłam nic poradzić na to, że kilka łez wypłynęło z moich oczu.
„I light up the sky like lightening, I’m gonna rise above, show em what I’m made of.” Czy to piosenka o jego życiu w gangu? A może Justin ma prawdziwe marzenia, jak prawdziwy chłopak? Pociągnęłam nosem. On miał pełno problemów, a ja byłam kolejnym.
Drzwi do łazienki otworzyły się, a ja desperacko starałam się zetrzeć łzy, płynące po moich policzkach.
- Kotku? Wszystko w porządku? - odwróciłam się plecami do niego, próbując przestać płakać.
- Kochanie, co się stało? - odwrócił mnie do siebie i głośno wciągnął powietrze, gdy zobaczył moją załzawioną twarz.
- Brooke, co jest?- zapytał ponownie, a następnie objął mnie mocno i próbował uspokoić delikatnie, gładząc moje plecy.
- J-ja uh…- na siłę próbowałam wymyślić jakąś wymówkę. W końcu mi się udało.
- Mam okres – rzuciłam.
Justin odsunął mnie od siebie i spojrzał ze zmarszczonymi brwiami.
- Mhm, okej, a dlaczego płaczesz? - zapytał. Przewróciłam na niego oczami, bo nie rozumiał co to znaczyło.
- Kobiety podczas okresu stają się bardziej emocjonalne i tak wyszło, ale wszystko jest okej – zapewniłam go. Wytarłam resztkę łez z moich policzków, posyłając w jego kierunku słaby uśmiech.
- Chcesz zostać dzisiaj w domu? No wiesz, w związku z…- uciął w połowie zdania i odkaszlnął. Przynajmniej dowiedziałam się, że jest to dla niego niewygodny temat.
- Nie, nie, jest w porządku – odrzuciłam jego propozycję. Przytaknął głową i ucałował moje czoło.
- Więc chodźmy.
Wyszliśmy na zewnątrz, w kierunku lobby. Justin zdobył dla nas bilety na Disney’owską kolejkę, która miała zabrać nas do parków. Chwycił mnie za rękę i wyszliśmy z hotelu aby ją złapać..
- Widzisz, to kolejna zaleta tego hotelu. Kolejka jest zaraz przy nim. Nie musimy jej nigdzie szukać – powiedział. Spojrzałam na jego twarz i nawet on nie umiał ukryć faktu, że był podekscytowany. Jego oczy błyszczały nowym blaskiem, a jego dłoń mocno ściskała moją.
Kolejka się zatrzymała, a my szybko do niej wsiedliśmy, próbując znaleźć puste miejsca. Wagonik był zatłoczony, wszyscy ludzie pogrążeni w konwersacjach. Ciekawe, jaka byłaby ich reakcja na wiadomość, że są w jednym pomieszczeniu z mordercą.
Pojazd podjechał do przystanku i jakiś głos oznajmił, że znajdowaliśmy się w Hollywood Studios Park & Resort.
Zapiszczałam z radości, a Justin zaśmiał się ze mnie i objął mnie ramieniem, gdy opuszczaliśmy kolejkę. Wyszliśmy na zewnątrz, gdzie uderzyło w nas ciepłe powietrze.
- Więc która atrakcja tutaj jest najlepsza?- zapytał. Szybko wyjęłam kartkę z kieszeni moich jeansowych krótkich spodenek i przeleciałam po niej wzrokiem.
- Tower of Terror – spojrzałam na niego i zobaczyłam, że się śmieje. - O co ci chodzi?- zmarszczyłam brwi.
- Wzięłaś ze sobą listę – wydusił z siebie przez śmiech, a następnie wyrwał kartkę z moich dłoni i porwał ją na małe kawałeczki. Głośno wciągnęłam powietrze, uderzając otwartą dłonią w jego klatkę piersiową.
- Dlaczego to zrobiłeś? - wyjęczałam. Justin zachichotał, a następnie objął mnie ramionami i podniósł do góry.
- Nie umawiam się z kujonami – szepnął żartobliwie. Wywróciłam oczami i owinęłam swoje ręce wokół jego szyi.
- Więc chyba będziemy musieli zerwać – odpowiedziałam zaczepnym tonem.
- Nie, jesteś za słaba. Potrzebujesz kogoś, kto będzie cię chronił – przycisnął swoje usta do mojego policzka. Jego brązowe włosy otarły się o mój nos, łaskocząc mnie.
Postawił mnie na ziemi i wypuścił ze swoich objęć. Zaczęliśmy iść w kierunku Tower of Terror, gdy nagle mały chłopiec zaczął ciągnąć za nogawkę moich spodenek.
- N-nie mogę z-znaleźć mojej mamusi – wychlipał, mocniej obejmując moją nogę.
- Odczep się, dzieciaku – krzyknął Justin. Westchnęłam i uderzyłam go pięścią w ramię, a następnie ukucnęłam i podniosłam małego chłopczyka.
- Pomożemy ci ją znaleźć, co? A jego po prostu zignoruj, nie dostał dzisiaj rano słodyczy – zażartowałam, a chłopczyk zachichotał.
- Brooke, jak do diabła mamy znaleźć jego mamę? - wyjęczał Justin. Spojrzałam na niego, a następnie ponownie skupiłam całą swoją uwagę na dziecku.
- Pochodzimy trochę dookoła, a ty powiesz nam jak zobaczysz swoją mamę, okej?- zaproponowałam. Chłopczyk przytaknął, więc ruszyłam wolnym krokiem z Justinem zaraz za mną.
- Jak masz na imię? - zapytałam.
- Connor – powiedział, nie odrywając wzroku od ludzi nas otaczających.
- Ja jestem Brooke – spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- To baldzo ładne imię.
Zaśmiałam się lekko, zanim odwróciłam go, mówiąc mu aby dobrze się rozejrzał.
Ktoś złapał za moją rękę. Spojrzałam w tamtą stronę i zauważyłam Justina, idącego koło mnie i trzymającego mnie i Connora bardzo blisko siebie.
- Tam jest – krzyknął chłopiec. Kobieta podniosła wzrok. Jej oczy najpierw spotkały Connora, a następnie moje. Odstawiłam go na ziemię, a on natychmiast pobiegł w jej kierunku. Kobieta złapała go w biegu i mocno przytuliła, głaszcząc jego głowę.
Justin i ja wolnym krokiem zbliżyliśmy się do nich. Mama chłopca spojrzała na nas.
- Dziękuję wam bardzo – wydusiła z siebie. Uśmiechnęłam się, kręcąc głową.
- Nie ma za co.
- Papa Brooke – krzyknął Connor. Zaśmiałam się, zanim zawróciłam.
Justin złapał moją rękę i odeszliśmy. Mama Connora ostatni raz krzyknęła podziękowanie.
- Byłabyś naprawdę dobrą mamą – rzucił Justin.
- A ty będziesz gównianym ojcem – odparłam. Justin głośno wciągnął powietrze, a następnie ułożył dłoń na swojej klatce piersiowej.
- To nie moja wina, że nie lubię dzieci – prychnął.
- Więc nie chcesz mieć dzieci?- zapytałam, a on przecząco pokręcił głową. Poczułam ucisk w sercu, jak mógł nie chcieć mieć dzieci? Czy to znaczyło, że nigdy nie będziemy ich mieć?
- Spójrz, tam jest wieża!- wykrzyknął, wytrącając mnie tym samym z rozmyślań.
Podbiegliśmy do kolejki, przepychając się przez kilka grupek ludzi, bo nie byliśmy pewni czy w niej stoją.
Niespodziewanie poczułam, że ktoś klepnął mnie w ramię.
- Justin, co za zbieg okoliczności, że cię tu widzę!
- Chyba sobie ze mnie żartujesz – wyjęczał Justin i w tym momencie niesamowicie bałam się spojrzeć w tamtą stronę.
_______________________________
Tłumaczenie:@itsyoungannie
Jak podobał Wam się rozdział?
Czekamy na Wasze komentarze (UWIELBIAMY DŁUGIE!)
Nowy rozdział we wtorek.
Do następnej! :)
Uwielbiam to opowiadanie. Z każdym kolejnym rozdziałem zatracam się w nim coraz bardziej. IDEALNE .
OdpowiedzUsuń@yoursmileeee
kto to jest? Jfjgng @arianatorka
OdpowiedzUsuńIdealna odskocznia od mojej codzienności. Dziekuje bardzo za tłumaczenie 😘
OdpowiedzUsuńKto to był? I znowu czekać do wtorku... Dam radę. <3
OdpowiedzUsuńChce już następny!!!!!!!!! Jak zawsze genialny <3ciekawe kto to jest xD @julie2100
OdpowiedzUsuńno kto to kurcze ? ;o jak można kończyć w takim momencie ? ; o jutro napiszę petycję to autorki <333 :*
OdpowiedzUsuńGenialne♥
OdpowiedzUsuńświetny ghfhjgjktff
OdpowiedzUsuń@kidrawhxo
Świetny jascbsjhasbckajb ! @JuliaLyssowska
OdpowiedzUsuńświetnie !
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
cudny ahadshasdhdashdas
OdpowiedzUsuńZastanawiam się kogo oni tam spotkali...
OdpowiedzUsuń