wtorek, 5 maja 2015

Rozdział 23 - This Is Your Fault


Piosenki do tego rozdziału:
Recovery - Justin Bieber
Hold On, We're Going Home - Drake

________________________

Brooke's POV:

Moje oddychanie stało się cięższe i zaczęłam się trząść w ramionach Justina.
Byli w domu.
- Kochanie uspokój się. Oni mogli tak mówić tylko, by nas wystraszyć - powiedział Justin, odbijając swoim kolanem w górę i w dół.
- Nie! Oni-oni wiedzą o żyrandolu, o-oni są tutaj, Justin - szlochałam, a on westchnął i przysunął mnie bliżej siebie. Jego pełne usta znalazły się tuż koło mojego ucha, kiedy szeptał mi uspokajająco.
- Jest okej, jesteśmy bezpieczni, kicia. Obiecuje.
Podskoczyłam, kiedy usłyszałam jakieś trzaski na dole. Położyłam głowę na klatce piersiowej Justina. Brandon i on wymienili spojrzenia, zanim Brandon wstał.
- Justin osłaniaj mnie - skinął i próbował powoli ściągnąć mnie ze swojego uda.
- Zaaaaraz wracam - wyjąkał z długim a.
Skinęłam głową i przeniosłam się do kąta, podkurczając nogi do klatki piersiowej. Jamie i Kiera usiadły po obu moich stronach. Kiera płakała, natomiast Jamie tylko wyglądała na wystraszoną. Brandon pocałował Jamie, teraz oni byli najbliżej. Szybko zamknęłam drzwi zaraz po ich wyjściu i wierzyłam w najlepsze.

Justin's POV:

Niechętnie udałem się za Brandonem, naprawdę nie chciałem zostawiać Brooke samej, beze mnie. W każdym bądź razie nie mogę ryzykować, by ją zobaczyli. Powoli schodziliśmy w dół po schodach, ja trzymając mój pistolet na wysokości biodra, a Brandon swojej klatki piersiowej.
- Wyłaźcie! - krzyknąłem w ciemność. Brandon stał po mojej lewej, błądząc pistoletem wokół nas. Obcasy stuknęły o moją twardą, drewnianą podłogę, zanim ukazała nam się sylwetka postaci.
- Bieber, cóż za zaszczyt - głos mężczyzny rozległ się wokół nas tak cicho, jakby go nie używał od bardzo dawna.
- Powiedz kim jesteś albo nie będę miał skrupułów, by Cię zastrzelić - warknąłem. Mężczyzna zaśmiał się głośno, stając w świetle.
- Zawsze zastraszasz ludzi, czyż nie? - zaśmiał się.
- Shaun - warknąłem. Był liderem East Side.
- Co zrobiliśmy źle Bieber? Moglibyśmy być najpotężniejszym sojuszem w historii! - bełkotał. Moje usta wykrzywiły się w ironicznym uśmiechu, a Brandon wycelował pistolet na wprost Shauna.
- To było zanim twój zachłanny tyłek chciał zostać liderem! - warknąłem. Shaun przewrócił oczami na mnie, pokazując zęby w szerokim uśmiechu.
- Wszyscy wiemy, że byłbym najlepszym liderem - powiedział.
- Słyszałem, że stałeś się miękki przez tę dziwkę, którą nazywacie claim.
- Jestem przekonany, że ty także swoją kochałeś, więc nie będziemy o tym, kurwa rozmawiać - jego oczy poczerniały, a ciało zaczęło się trząść.

- Nie mów o niej - warknął. Uśmiechnąłem się, słaby punkcie nadchodzę.
- Cóż spójrz, kto teraz jest miękki? - zaśmiałem się. Shaun zakrztusił się, ale ja nagle odbezpieczyłem pistolet i wycelowałem prosto w jego twarz.
- Kto jeszcze jest w moim domu Shaun? - warknąłem. Próbował się odsunąć, unikając mojego wzroku.
- Tylko ja.
- Nie wierzę ci - krzyknąłem wściekle.
- To prawda - krzyknął. Spojrzałem na niego, ale nie dawał nic po sobie poznać. Westchnąłem, kręcąc głową.
- Dlaczego przyszedłeś tutaj sam, Gordon?
- Nie jestem tutaj dla Ciebie, tak dla pewności - powiedział, a ja przewróciłem oczami. - Jesteśmy tutaj dla niej - zaśmiał się.
- Co masz na myśli-
Moje oczy się powiększyły się kiedy usłyszałem, rozdzierający uszy krzyk dochodzący z góry. Chciałem tam od razu pobiec, lecz chłopak naprzeciw mnie zasłonił mi drogę, celując pistolet prosto we mnie. Rozejrzałem się wokoło. Byliśmy otoczeni.
- Zawsze bezmyślny idiota, nieprawdaż Bieber? - westchnął. Moje nozdrza poszerzyły się. Chwyciłem mocniej pistolet. Przyłożyłem dwa palce do ust i zagwizdałem. Zszokowany Shaun tylko patrzył, kiedy pojawiły się moje psy. Wściekłe zwierzęta odsłoniły kły i zaczęły warczeć. Brandon był pierwszym, który się ruszył i zabrał się za gościa po jego prawej. Psy rzuciły się na drugiego, zostawiając dla mnie Shauna. Chodziliśmy w kółko, ja wciąż trzymając moją jedyną broń.
- Dlaczego to robisz? - zapytałem.
- Dobrze, kurwa wiesz, dlaczego! - pisnął. Przewróciłem oczami, kręcąc pistoletem.
- Nie zabiłem jej! Kiedy mi w końcu uwierzysz?! Nie wiesz, jakie gówno zrobił jej Jack! - wrzasnąłem.
- Widziałem jej martwe ciało, leżące u twych stóp - płakał.
- Nie zabiłem jej! Wybiegła, patrząc z apartamentu i ktoś do niej strzelił. Przyszedłem, żeby podyskutować z gangiem i zobaczyłem jej wyziewające ducha ciało.
- Kochałem ją i wiedziałeś o tym! - krzyknął, popychając mnie na ziemię. Był nade mną.
- I zaufaj mi, Brooke zaboli bardziej niż Emily kiedykolwiek - powiedział, uderzając mnie pięścią w nos. Zaczęła się lać z niego krew, ale nie zwróciłem na to większej uwagi.
- Co ty do kurwy jej zrobisz? - krzyknąłem, odpychając jego ciało na podłogę. Ruszyłem na górę po schodach i zapukałem do drzwi od mojej sypialni. Pochłonęła mnie złość i tym razem nie zamierzałem przestać.
Ciało Brooke leżało na ziemi, a jej policzek był w ciągłym kontakcie z ręką mężczyzny. Połowa jej twarzy była cała we krwi, a jej ciało trzęsło się ze strachu. Rzuciłem się na kolesia, zrzucając jego ciało z niej i przycisnąłem go do ziemi. On wrzeszczał ze strachu i w tej minucie dowiedziałem się, że nie jest wytrenowany. Uśmiechnąłem się, bo takiej zabawy się nie spodziewałem. Moja stopa zdeptała jego twarz zanim usiadłem na niego, uderzając jego głową z całej swojej siły w podłogę. Zignorowałem jego wrzaski i nadal uderzałem. Kopałem go w brzuch, lecz obrócił się bezsilny, ociekający krwią. Postanowiłem go zostawić. Na podłodze było pełno krwi. Nagle do pokoju wszedł Shaun i zobaczył, co się przed chwilą wydarzyło.
- Zbliż się do niej raz jeszcze - powiedziałem, ale mi przerwał.

- Boli kiedy widzisz jak ktoś kogo kochasz cierpi, prawda? - wyszeptał. Skinąłem lekko i westchnąłem.
- Shaun, ja wiem jak bardzo to boli, dlatego nigdy bym nie zabił Emily - odpowiedziałem. On zamknął oczy i wziął głęboki wdech.

- Chciałem się tylko dowiedzieć kto i dać mu nauczkę - powiedział, a ja skinąłem. Jeśli ktokolwiek skrzywdziłby Brooke, upewnię się, że nigdy więcej nie ujrzy światła dziennego - zacisnąłem zęby, ale musiałem to powiedzieć.

- Możemy ci pomóc jeśli chcesz, znaleźć tego, kto ją zabił - zaoferowałem.

- Dlaczego? - zdziwiony zapytał.
- Wiem jak to jest i w końcu mam kogoś, kogo kocham - mruknąłem, a Shaun objął mnie ramieniem.
- Wiedziałem, że kogoś potrzebujesz. Ona zapełnia pustkę, co? – pokiwałem głową, uśmiechając się.
- Jesteśmy fajni?
- Dope.
Szybko uklęknąłem obok Brooke. Ująłem jej twarz w dłonie. Na niej widniał tylko strach. Jej piękne niebieskie oczy były nim przepełnione.
- Kotku, tak bardzo przepraszam - wyszeptałem, a ona przerażona tylko unikała mojego dotyku.
- Nie, nie to ja Justin. Nie zamierzam cię skrzywdzić - próbowałem ją przytulić, ale odepchnęła moje ręce i schowała twarz między kolanami.
- To twoja wina - szlochała. Moje serce upadło na ziemię, a strach znalazł drogę do moich oczu. - Ty-ty wyszedłeś! Nie obroniłeś mnie! - płakała. Próbowałem desperacko złapać z nią jakikolwiek kontakt, ale na marne.
- Kochanie, proszę - błagałem, lecz ona tylko prosiła, bym zostawił ją samą. Zszedłem po schodach z oczami przepełnionymi bólem, tylko po to, by znaleźć Brandona.
- Brandon! - wołałem.
Obróciłem się do kąta w kuchni i zobaczyłem Jamie i jego zatroskanego. Nie będę kłamał, to kurewsko boli, kiedy je widzisz. Jamie nie była ranna, a Brooke tak. On posłał mi współczujący uśmiech i powiedział, że oni już pójdą. Skinąłem smutno głową i podreptałem na górę po schodach. Brooke nadal kuliła się w rogu, a jej ciało nadal się trzęsło.
- Kochanie proszę. To ja Justin, nie skrzywdzę cię - szeptałem, a jej głowa uniosła się. Miała zaróżowione policzki i spuchnięte wargi.
- Bardzo mnie boli - szlochała.
- Opatrzę cię - westchnąłem, biorąc ją na ręce. Owinęła ręce wokół mojej szyi. Trzymałem ją delikatnie i powoli niosłem do łazienki. Posadziłem ją na umywalce i wyciągnąłem płyn dezynfekujący i kilka bandaży.
- Trochę będzie szczypać, okej kotku?
Nie spojrzała na mnie nawet, tylko oparła się rękami. Powoli rozsmarowałem jej antybakteryjny krem na twarzy. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku.
- Brooke mnie to też boli, ok? Zaskoczyli mnie, nie wiedziałem, że pójdą na górę - wyszeptałem cicho. Jej piękne oczy przez sekundę złapały kontakt z moimi, zanim znów się popłakała.
- On-on mnie dotykał - miałem wrażenie, że wszystko wokół mnie zamarzło, a moje ciało zaraz wybuchnie, ale nie chciałem straszyć Brooke.
- Co zrobił?!?! - wrzasnąłem. To było dla mnie zbyt dużo, by być spokojnym. Skuliła głowę. Musiałem zbiec w dół i wyjść z domu, by znaleźć tego sukinsyna, ale Brooke się przytuliła do mojej koszulki płacząc.
- Nie zostawiaj mnie znowu - błagała. Byłem wściekły. Dlaczego Shaun kazał ją dotykać? Emily nikt, nigdy nie zgwałcił. Jak on mógł?
- Dotykał cię czy zgwałcił? - zapytałem cicho.
- Tylko dotykał - wyszeptała. Wyobrażałem sobie rozmowę z Shaunem. Pamiętam jak włożył rękę pod dół naszego łóżka. Gwałtownie się zerwałem i pobiegłem do sypialni, by dokładnie sprawdzić łóżko.
23:57:49
Tick,tick, tick, tick.
Shaun mnie całkowicie okłamał. Podłożył mi bombę w domu. Szybko przeciąłem odpowiednie kabelki i  odetchnąłem z ulgą. Shaun mnie, kurwa, okłamał. Wróciłem po Brooke do łazienki, by zanieść ją do naszego łóżka, pocałowałem ją w oba policzki i czoło zanim ją położyłem. Poszedłem na dół wysłać wiadomość o jutrzejszym spotkaniu gangu. Wylogowałem się i wróciłem na górę po schodach, by pójść spać z Brooke. Kiedy objąłem ją ramionami od razu próbowała je zrzucić.
- Shhhhh Kotku to ja - mruknąłem. Obróciła się do mnie i schowała głowę na mojej klatce piersiowej. Westchnęła cicho i chwyciła się mojej koszulki.
- Kocham cię, kochanie - wyszeptałem w jej włosy. Zasnęła spokojnie, kiedy ja wyobrażałem sobie jej piękną twarz całą we krwi.

__________________________________
Tłumaczenie: @_Little_Vamp_
Jak Wam się podoba rozdział?  

Pytanko: czy puszczacie sobie zawsze muzykę do rozdziałów podaną na górze?
Czekamy na Wasze komentarze! (UWIELBIAMY DŁUGIE KOMENTARZE!)   
We wtorki nowe rozdziały.
Do następnej! :)

30 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ W PIĄTEK

13 komentarzy:

  1. Jedno mnie zastanawia, co z jej siostra? Była i nagle jej nie ma 😂 Moze bedzie w następnym jakaś wzmianka o niej, dziekuje bardzo za tłumaczenie ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny i pełen akcji <3. Boze biedna Brooke :(((.
    Czekam na następny i trzymam kciuki za jak największą ilośc komentarzy <33. @JuliaLyssowska

    OdpowiedzUsuń
  3. Brooke zaczyna mnie już wkurwiać i to tak na maxa. No cóż... Mimo to, kocham to tłumaczenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. O boziu, cudowny. Biedna Brooke :c, Jak ja kocham to tłumaczenie i dziekuje ze je tłumaczysz misiu, jesteś niesamowita <3 I czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  5. cudnowny bjdwebdbwehbf xx
    ily

    OdpowiedzUsuń
  6. o Boże ! jak dobrze, że nic poważnego jej się nie stało, jak zwykle. genialny!
    uwielbiam tą historię.!
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  7. o matko, nie spodziewałam się tego wszystkiego
    mam nadzieję, że Brooke poczuje się lepiej i Justin teraz będzie cały czas przy niej, on naprawdę ją kocha ♥ czekam na kolejny wspaniały rozdział ;)
    zapraszam do mnie
    fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Coś czułam, że ten gang spotka się z nimi, ale nie spodziewałam się, że tak szybko nadejdzie. Ale cieszę się z tego. :) Jestem ciekawa kiedy Brooke wyzna do Justina swoje uczucia. Już się nie mogę tego doczekać. :)
    Świetny rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny. xx /@bizzlessmile

    OdpowiedzUsuń
  9. też się zastanawiam, co z Kierą ;o wiedziałam, że to musiał być podstęp ; p to całe "przepraszam, musiałem się tylko dowiedzieć, kto"
    Ja nie włączam muzyki, bo jestem zbyt leniwa hah

    OdpowiedzUsuń
  10. super rozdzial x

    OdpowiedzUsuń
  11. Boze Święty ten rozdział jest przecudowny ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Boze Święty ten rozdział jest przecudowny ♥

    OdpowiedzUsuń