Piosenki do rozdziału:
Justin’s POV:
Brandon i ja weszliśmy przez drewniane drzwi do małej
kafejki. Zapach kawy momentalnie uderzył w moje nozdrza, przez co się
zmarszczyłem. Oboje zajęliśmy miejsca przy wolnym stoliku, czekając na kelnera.
-
To relaksujące – westchnął Brandon. Przytaknąłem, przyznając
mu rację. Nie musiałem się martwić o zajmowanie się dziewczyną, ani
uświadamianie ludzi, że jest moja.
Radosna brunetka w końcu pojawiła się przy naszym stoliku, a
za jej uchem dostrzegłem długopis. Wyglądała elegancko, co mnie wkurwiło.
-
Hej. Co mogę wam podać? – uśmiechnęłam się.
Jej głos bym wysoki, na co się wzdrygnąłem. Odkąd poznałem
Brooke, każda inna laska zaczęła mnie denerwować. Przedtem ta dziewczyna po
chwili skończyłaby przypięta do mojego łóżka. Teraz pewnie udusiłbym ją jej
własną koszulką.
-
Ja zamówię mrożoną kawę – uśmiechnął się grzeczniej Brandon.
Moje oczy przejechały, jak laserem po menu. W końcu
zatrzymały się, gdy ujrzałem jakiś karmelowy napój z bitą śmietaną.
-
A ja cokolwiek to jest – wskazałem na obrazek.
-
Karmelowe Mocha Frappachino? – spytała?
Wzruszyłem ramionami, a kobieta odeszła.
-
Jesteś niemiły dla wszystkich, czy to tylko przyzwyczajenie? –
zapytał chłopak.
Wywróciłem oczami, chcąc otworzyć buzię.
-
Zobacz na nią! Wygląda, jakby kurwa, właśnie wyszła z ulicy
Sezamkowej – jęknąłem, sprawiając, że Brandon wybuchł śmiechem.
-
Mówisz to tylko dlatego, że nie jest Brooke – przedrzeźniał
się.
Uśmiechnąłem się delikatnie, wywracając tęczówkami.
-
Oto wasze napoje – podeszła do nas energicznie dziewczyna.
Położyła kawę przede mną, obdarzając mnie ciepłym uśmiechem.
Zmarszczyłem brwi, na co była zaskoczona. To był ten rodzaj dziewczyny, która
myślała, że wszyscy się za nią oglądają.
Brandon wysłał jej uśmieszek i podziękował. Ona zachichotała
– irytująco – i zakręciła pasmo włosów na palcu. Przybliżyła się do stołu,
nachylając się nad chłopakiem.
-
Możesz odejść? – jęknąłem.
Kelnerka wysłała mi sukowatą minę, ale nie odrywałem od niej
wzroku. Oburzyła się, po czym oddaliła się od naszego stoliku.
-
Dziewczyny są tak kurewsko irytujące – wymamrotałem.
-
Jesteś szczęśliwy, że masz Brooke, eh? Jestem pewny, że nie
jest taką wkurzającą suczką – powiedział.
Zgodziłem się i wziąłem łyka napoju.
-
Więc, gadałem z Danielem wczoraj i powiedział, że chyba
znalazł sobie dziewczynę – zacząłem, po czym wyciągnąłem dziennik mojego taty z
kurtki. – W każdym razie ma złe przeczucie, a w tej książce jest napisane, że
dziewczyna może być jego, ale nie jego bratnią duszą. Wiesz, co to znaczy?
Brandon powolnie chwycił ode mnie dziennik, a potem
przeczytał to zdanie.
-
Oh, widzę. Czyli może porwać dziewczynę, ale nie może być jej
bratnią duszą. To się zdarza nielicznym, ale kto wie - może się zakochał –
wyjaśnił. - Ale przez nią on zawsze będzie miał to dziwne przeczucie. To jak
demon w twoim ciele. Ktoś, kto chce dla ciebie dobrze nigdy by ci tego nie
zrobił – kontynuował.
Położyłem palec na brodzie, marszcząc brwi.
-
Więc proponujesz mu zaczekać? – spytałem.
-
Sęk w tym, że to jego decyzja. Ja na jego miejscu bym
poczekał. Siła, jaka przychodzi z tą dziewczyną jest ekstremalnie niebezpieczna
– przeszły mi ciarki.
Próbowałem tylko oswoić się z tą myślą, ale nie było łatwo.
-
Przekażę im – przytaknąłem, sącząc kawę.
W pomieszczeniu znajdował się mały telewizor i oboje
zwróciliśmy uwagę na niego w tym samym czasie. Czarnowłosa dziewczyna oddychała
ciężko przed kamerą, przez co powstrzymywałem się od skomentowania jej ohydnego
zachowania.
„Uwaga, wszyscy mieszkańcy Nowego Jorku, to jest alarm.
Zamknijcie wszystkie drzwi i zostańcie w domach, nieważne gdzie jesteście.
Gangi „East” poruszają się po ulicach, co zwiększa niebezpieczeństwo. Zostańcie
z nami, aby dowiadywać się więcej informacji na bieżąco.”
Brandon i ja szeroko rozszerzyliśmy oczy, zanim pobiegliśmy
do drzwi.
-
Proszę pana! Nie może pan teraz wyjść! Nie słyszał pan alarmu?
– ta sama sukowata kelnerka zablokowała naszą drogę, podczas gdy ktoś inny
zapukał do drzwi.
-
Muszę wracać do domu – warknąłem.
Kobieta wyglądała na wystraszoną, ale próbowała to zakryć
swoim irytującym uśmieszkiem.
-
Proszę pana, to jest niebezpieczne dla normalnych mieszkańców.
Wywróciłem oczami i zacisnąłem pięści, gotowy do uderzenia.
Brandon to zauważył i chwycił mnie za ramię, odtrącając do tyłu.
-
Nie jestem pieprzonym zwykłym mieszkańcem! – rzuciłem się w
jej stronę.
Brandon trzymał mnie i ścisnął ramię, szepcząc:
-
Stary, wyluzuj.
-
Oczywiście – bąknęła kobieta.
Teraz ta suka skończyła.
-
Rusz się, albo rozwalę ci zaraz tę pieprzoną głowę.
-
Justin, przestań! – krzyknął Brandon, ale wyrwałem się z jego
uścisku.
Nie byłem tym, który bił kobiety, więc lekko, ale
zdecydowanie odepchnąłem kobietę. Westchnęła, prawie upadając na ziemię.
Brandon i ja otworzyliśmy samochód i szybko weszliśmy do niego. Przycisnąłem
gaz, desperacko próbując dotrzeć do Brooke.
-
Co, jeśli je znaleźli? – zapytał zmartwiony.
Zacisnąłem szczękę. Przez niego denerwowałem się jeszcze
bardziej.
-
Co, jeśli wyprowadzili je z domu i-
-
Stary, zamknij się! – przerwałam mu, przyciskając klakson, bo
jakiś idiota nie chciał się ruszyć.
-
Wybacz, po prostu się martwię.
-
Myślisz, że ja nie?
Chłopak potrząsnął głową, nie odpowiadając. Wszystko już tak
dobrze szło.
Brooke, kochanie bądź bezpieczna, proszę.
Brooke’s POV:
Kiera poszła na dół do pokoju gościnnego, gdy Jamie i ja
zostałyśmy na górze, malując paznokcie.
-
Tak bardzo się boję – skomlałam.
Widziałyśmy wiadomości i teraz, gdy nie ma tu Justina, żeby
mnie chronić cała się trzęsłam. Zamknęłyśmy wszystkie okna i drzwi w domu.
Jamie była owinięta aksamitnym kocem, a ja krążyłam koło kanapy.
-
Kiera! – krzyknęłam.
Dziewczyna mozolnie weszła po schodach. Miała właśnie
otworzyć buzię i powiedzieć coś brzydkiego na temat budzenia jej, ale gdy
zobaczyła mój wzrok westchnęła i usiadła na kanapie.
-
Chciałam się upewnić, że wszystko z tobą okej – szepnęłam.
Przytaknęła mi, wysyłając uśmiech w moją stronę.
Gdzie był Justin? Byłam pewna, że wie o gangach, więc czemu
nie przyszedł do domu? Jest prawdopodobnie najbardziej chroniącym chłopakiem,
którego kiedykolwiek spotkałam, nie był przy mnie w niebezpiecznych sytuacjach.
Gałązki z przodu ogrodu co jakiś czas waliły o okna i
przysięgam, że za każdym razem dostałam zawału przez to.
-
Możesz do niego zadzwonić? – szepnęła Jamie.
Przytaknęłam i wyciągnęłam swój telefon. Dzwoniłam trzy
razy, zanim ktoś odebrał.
-
Brooke?!
-
Justin? Justin, gdzie jesteś? – rozpłakałam się.
-
Jestem tak blisko domu. Jesteś bezpieczna? – próbował mnie
uspokoić.
-
Tak, jesteśmy wszystkie w dużym pokoju.
-
Ok, kicia. Pójdź do mojego pokoju i zamknij drzwi. Nie
otwieraj dopóki ktoś nie zapuka pięć razy, potem przestanie i zapuka kolejne
pięć razy – rozkazał.
Jamie chwyciła Kierę i pobiegłyśmy do pokoju, od razu się
zakluczając.
-
J-Justin, pospiesz się – marudziłam.
-
Będę za pięć minut – powiedział.
-
Tak się boję – wyznałam.
Jamie umieściła dłoń na moich plecach i potarła.
-
Kocham cię, kicia. Do zobaczenia za chwilę – jego głos był
przyjemny i uspokajający.
Zamknęłam powieki, wzdychając do telefonu.
-
Pa – szepnęłam.
Oboje odłożyliśmy słuchawkę, a ja przytuliłam się do Jamie i
Kiery. Kiera była jeszcze zaspana. Miała głowę na moim ramieniu, więc wzięłam
pasmo włosów sprzed jej oczu.
Nagle usłyszeliśmy, jak ktoś otwiera drzwi na dole. Jamie i
ja zerknęłyśmy na siebie wielkimi oczami i nawet Kiera wyglądała na
przestraszoną.
-
Chodźmy do szafy – powiedziałam rozpaczliwie.
Wszystkie się zmieściłyśmy. Wcisnęłam się jako ostatnia i
zamknęłam drzwiczki, patrząc przez szparkę. Ciężkie kroki były coraz bliżej nas,
na co Jamie zaczęła szlochać. Przykryłam jej usta ręką, próbując ją uspokoić.
Kroki się zatrzymały i ktoś zapukał do drzwi. Uważnie zaczęłam liczyć, mając
nadzieję, że to Justin.
1. Puk
2,
3,
4,
5.
Potem była krótka pauza i kolejne pięć puknięć. Chciałam
wyjść z szafy, ale Kiera mnie przytrzymała.
-
Co robisz?
-
To melodia, którą Justin mi powiedział – szepnęłam.
Podeszłam do drzwi. Strasznie dyszałam z nerwów i umieściłam
dłoń na klamce.
-
Brooke? – ktoś szepnął z zewnątrze.
Nie umiałam dokładnie powiedzieć, kogo to był głos, przez co
z trudem połknęłam ślinę.
-
Kicia, to ja.
Moje oczy się powiększyły. Tylko my wiedzieliśmy, że mnie
nazywał kicia. Otworzyłam drzwi i ujrzałam obtatuowaną rękę, zakrywającą moją
buzię.
Dwie osoby wepchnęły się do pokoju, a ja upadłam na ziemię.
Facet, które zakrył mi buzię objął mnie wokół talii. Wiłam się w jego uścisku,
próbując nie krzyczeć.
-
Kicia, csssi, to ja – odezwał się.
Nie byłam pewna, czy chciałam płakać, czy się śmiać w tej
pozycji.
-
Justin – odetchnęłam.
-
Wszystko w porządku?
Pokiwałam głową, a chłopak przycisnął mnie do siebie.
Brandon dotarł do swojej Jamie, a Kiera na pewno rzygała w tym momencie
miłością.
-
Nikt nie przyszedł, tak? – zapytał.
Skinęłam głową, na co Justin wypuścił powietrze. Pocałował
mnie w policzek i jeszcze bardziej przytulił.
-
Kocham cię tak bardzo, kicia – szepnął.
W końcu pozwoliłam moim łzom spłynąć po moich policzkach i
zmoczyć Justina koszulkę. Próbował mnie uspokoić, mówiąc, że nie chciał, żeby
ktokolwiek nas znalazł.
-
P-przepraszam.
Justin tylko potrząsnął głową, poprawiając moje włosy.
Podszedł do szafy, po czym zamknął drzwi od środka. Usiadł pod ścianą, a
następnie przyciągnął mnie do siebie. Oplótł mnie rękoma, a ja oparłam się o
niego.
Nagle telefon Brandon’a zaczął dzwonić. Szybko odebrał,
zanim melodia stałaby się jeszcze głośniejsza.
-
Halo? – szeptał.
Przez chwilę była cisza, ale potem chłopak odłożył
słuchawkę.
-
To byli ludzie z East. Używali mojego telefonu do znalezienia
naszej lokacji. Na szczęście rozłączyłem się w porę – wypuściłam powietrze z
ulgą.
-
Kiedy przestanę? – zapytałam Justina.
Pocałował mnie w czoło.
-
Wyjadą stąd do rana. Nie mogą ryzykować, że ktoś ich znajdzie.
Pokiwałam głową, oplatając ramionami jego talię. On
przyciągnął mnie i delikatnie pocałował w wargi.
-
Uchronię cię – szepnął.
-
Wiem – odpowiedziałam.
Uśmiechnął się, chowając głowę za moja szyją. W pokoju było
coraz ciemniej, a za oknem można było zobaczyć zachodzące słońce. Kiera
przyczołgała się do mnie i chwyciła za rękę. Wysłałam jej zmęczony uśmiech i
ścisnęłam dłoń.
-
I uchronisz Kierę też, prawda? – trąciłam go łokciem.
-
Tak, Kiera, nikt cię nie skrzywdzi – jęknął bez wykazania
żadnych emocji.
Jej wargi się rozszerzyła, a ona szeroko się uśmiechnęła.
-
Dziękuję, Justin.
Chłopak powiedział pod nosem „cokolwiek”, ale mogłam śmiało
powiedzieć, że ukrywał uśmiech. Nagle jego telefon zawibrował, na co odchyliłam
się, żeby zobaczyć wiadomość. Moje źrenice się powiększyły, gdy zobaczyłam, co
jest tam napisane.
„Ładny dom, Bieber. Lubię diamentowy żyrandol.” _______________________________
Tłumaczenie: @FolllowMeJB
Jak Wam się podoba rozdział?
Czekamy na Wasze komentarze! (UWIELBIAMY DŁUGIE KOMENTARZE!)
We wtorki nowe rozdziały.
Do następnej! :)
Supcio. No i znowu byle do wtorku :D
OdpowiedzUsuńczekam niecierpliwie na nastepny rozdzial *,* @impolishollg
OdpowiedzUsuńświetny xx
OdpowiedzUsuń@kidrawhxo
Boski
OdpowiedzUsuńCzy oni ich znajdą?
OMGG
@arianatorka
Jejuś cudowny, omg jeszcze ta końcówka>>>
OdpowiedzUsuńByle do wtorku. @janolouex
Oni są tacy *.* Świetny rodział <3. Byle do wtorku. @JuliaLyssowska
OdpowiedzUsuńomomomo co za akcja! :o czemu zakrył jej buzię lol : o przecież to mogło ją dodatkowo wystraszyć ;ooo
OdpowiedzUsuń♥♥♥
OdpowiedzUsuńCoś się święci, mówię Wam. ONA SIĘ JUŻ W NIM ZAKOCHAŁA ❤️ Dziekuje za tłumaczenie i jak zwykle do zobaczenia we wtorek, miłego dnia.😘
OdpowiedzUsuńI wy myślicie, że po tym rozdziale wytrzymam tydzień do następnego? Nie ma mowy. Będę cały czas myśleć o tym co dalej się wydarzy. Więc mam nadzieję, że jakoś może uda się dodać nowy rozdział wcześniej, hm? Bo ja naprawdę mogę nie wytrzymać haha
OdpowiedzUsuńAkcja coraz bardziej się rozkręca, z czego jestem bardzo zadowolona. :) Uwielbiam to ff x /@bizzlessmile
Świetny:)
OdpowiedzUsuńJustin jest taki słodki w stosunku do Brooke. Ale to że ktoś jest w ich domu mnie przeraziło
OdpowiedzUsuńoby nic im nie było, genialny !
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
uwielbiam❤❤
OdpowiedzUsuńajsdajsdnhsdsja jezu jaki cudowny anmasnjadasd dajcie następny no
OdpowiedzUsuńJezu czuję się tak jakbym była tam z nimi w tym pokoju, taka przerażona i przez następne kilka dni nie będę wiedziała co się ze mną dzieje.
OdpowiedzUsuńOby nic im się nie stało... Pff w sunie o co ja się martwię, tam jest Justin Bieber i obroni wszystkich.
Uwielbiam to opowiadanie i obecnie jest moim fav.
Nie mogę doczekać się wtorku ajdnajdks
Pozdrawiam @sweetheartjus xx