Piosenki do tego rozdziału:
__________________________________________
Brooke's POV
- Jak cię traktuje Justin? - zapytała Jessica, a
ja się spięłam.
Co mam jej powiedzieć?
- On jest.. On jest.. Uhm - próbowałam znaleźć
jakieś odpowiednie słowa, przez co Jessica uśmiechnęła się.
- Nie martw się. Nic nie powiem - cieszyłam się,
bo zdobyłam więcej zaufania w stosunku do niej.
- A więc, jest bardzo wymagający, ma swoje
zasady. Uderzył mnie, on nie jest tak fajny jak myślisz, że jest - westchnęłam,
siadając z powrotem na łóżku.
- Jessica! Brooke! Zejdźcie na dół! – głos
Blake'a rozszedł się po całym domu, a Jessica pokiwała gwałtownie głową.
- Nie, proszę. Ja nie chcę iść - zaczęła piszczeć
i chwyciła się mojego ramienia.
Spojrzałam na nią i potarłam uspokajająco.
- Dobrze, pójdę z nimi porozmawiać.
Pobiegłam na dół i zobaczyłam jak Blake i Justin
siedzą na kanapie i przeglądają jakieś filmy. Obaj podnieśli wzrok słysząc moje
kroki. Justin uśmiechnął się ciepło, kiedy Blake zaczął panikować.
- Gdzie jest Jessica? - zapytał gorączkowo,
szybko zeskakują z kanapy.
- Ona jest w pokoju Justina. Zasnęła, a ja nie
chciałam jej budzić. Przepraszam – powiedziałam, patrząc na ziemię.
- Oh - od razu się rozluźnił. - Pójdę po nią,
może spać tutaj.
- Nie! - powiedziałam od razu, a oni popatrzyli
się na mnie krzywo. – Uh, to znaczy ja po nią pójdę - powiedziałam i pobiegłam
na górę po schodach.
Otworzyłam drzwi, a Jessica pokręciła głową. Jej
niebieskie oczy ponownie wypełnił strach.
- Jess przykro mi, ale musisz zejść i usiąść z
nami - wymamrotałam przepraszająco, ale uśmiechnęła się delikatnie.
- Nie, jest w porządku - mruknęła, kiedy
skinęłam i chwyciłam jej zimną, bladą dłoń.
- Kotku! - Justin krzyknął, kiedy zamknął mnie w
uścisku pełnym podekscytowania, marszcząc brwi.
- Dlaczego jesteś taki szczęśliwy?
- Zgadnij, co mi przyszło na maila - on
dosłownie pękał z radość, a ja stawałam się coraz bardziej ciekawa.
- Co? - uśmiechnął się i sięgnął, by coś
chwycić.
- Nasze bilety do Disney! - zawołał, chwytając
mnie mocno dłońmi.
- Nie ma mowy!
- Tak! Jedziemy za tydzień! – powiedział,
całując moją twarz kilka razy, a ja nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
- Miło mi widzieć, jak zachowujesz się, jak
dziecko - uśmiechnął się, zmrużył oczy i pobiegł do pokoju odłożyć bilety.
- Więc Disney, co? - zapytał Blake, ciągnąć Jess
na swoje kolana. Jęknęła, a on posłał jej twarde spojrzenie.
- Uhm- tak
- Justin naprawdę się dla ciebie zmienia,
Brooke. Nie wiem czy na lepsze, ale się zmienia - odgarnął włosy Jess i zaczął
bawić się jej końcówkami.
- No cóż myślę, że na lepsze - odchyliłam się do
tyłu. On był ekstremalnie niegrzeczny, co mnie wkurzało.
Blake zmrużył oczy, patrząc na mnie.
- Justin powinien prowadzić Cię na krótszej
smyczy. Zbaczasz z toru, Brooke
- warknął moje imię, jakby go brzydziło.
- Może Justin powinien pożyczyć smycz na ciebie.
Gdy ostatni raz sprawdziłam, to ty pracujesz dla niego - wstałam i skrzyżowałam ramiona na piersi.
- Uważaj na siebie, Santilli.
- Ty uważaj - rzuciłam, słysząc jak Justin
schodzi na dół.
- Wszystko fajnie? - Justin zmarszczył brwi
razem, gdy jego wzrok przeniósł się ze mnie na Blake'a.
- Cóż, właściwie-
- Świetnie. Wszystko super! - przerwał Blake,
posyłając mi spojrzenie.
Prychnął, obracając się gwałtownie na pięcie, po
czym zwinął nogi na skórzanym fotelu. Justin potrząsnął głową i wymamrotał
- Dziwne - usiadł koło mnie.
- Jaki film? - zapytał Justin, włączając kanał
„Popyt Na”.
- Dlaczego mamy oglądać film, chodźmy do baru -
zasugerował Blake, a ja pokręciłam głową.
- Nie, jestem zmęczony.
- No dalej Justin. Picie to dobra zabawa, czyż
nie? Dawaj, kilka drinków nic ci nie zrobi - zauważył Blake.
- Nie wiem- - Justin urwał, patrząc prosto na
mnie.
- Tylko na chwilę się tam zatrzymamy - błagał.
Justin zagryzł wargę i spojrzał na mnie
błagalnie, był po mojej stronie.
- Dobrze - powiedziałam pod nosem. - Ale tylko
półtorej godziny.
Blake z Jessicą wstali, wiwatując, a ja
jęknęłam, chowając moją twarz w poduszkę.
- Nie możesz po prostu, mój Boże, choć raz mnie
poprzeć? - westchnęłam na Justina, odwracając się do Blake'a.
- Kotku-
- Nie, nie idę - położyłam nogi na dół.
- Tak, idziesz - zaczął kłócić się ze mną,
podchodząc bliżej.
- Nie! - krzyknęłam, kiedy Blake podszedł do
nas.
- Daj spokój, człowieku! Nie pozwól jej tak do
siebie mówić! Uderz ją! - Blake krzyknął i spojrzał na Justina.
- Brooke daję Ci ostatnią szansę. Idziesz. Teraz
idź na górę się przebrać - powiedział szorstko. Niektórzy by się bali, ale ja
się nie wycofam.
- Nie.
Zanim zorientowałam się, co się dzieje, pięść
Justina znalazła się na moim policzku i spadłam na podłogę. Słyszałam, jak
Jessica zaczęła ciężko oddychać, gdy moje ciało uderzyło o ziemię z hukiem.
Moje przerażone oczy patrzyły na Justina, który wyglądał na tak samo
zszokowanego jak ja.
- Brooke ja -
- Pójdę skorzystać z telefonu - mruknęłam. Nie
chciałam dać mu satysfakcji i pokazać, że dbam o to, co mi zrobił.
- Nie kotek, poczekaj.
Nie usłyszałam niczego więcej, gdy znalazłam się
na schodach. Moje oczy piekły od łez. Nie mogłam uwierzyć, że rzeczywiście
posłuchał Blake'a Spojrzałam w lustro. Siniak zaczął się powoli tworzyć. Moja
szczęka bolała, łzy leciały mi z oczu, nie mogłam ich powstrzymać. Justin pukał
do drzwi, ale nie zwracałam na niego uwagi. Zmieniał się na lepsze.. Zanim
wrócił Blake. Teraz, kiedy wrócił.... Obrócił go z powrotem w tego okropnego,
gorszego Justina, jakiego poznałam.
- Kotku proszę otwórz drzwi. Tak mi przykro -
mruknął, przewracając oczami.
Jazda samochodem do baru przebiegła bardzo
spokojnie. Siedziałam z Justinem na tyle, bawiąc się rąbkiem spódnicy.
- Brooke - Justin zaczął błagalnym tonem, lecz
go zignorowałam i wyjrzałam przez okno. - Brooke proszę, przykro mi -
wyszeptał.
- Nie można żałować czegoś, co zrobiłeś na
własny rachunek - rzuciłam.
Jak śmiał przyjść i myśleć, że mu wybaczę? Muszę
przyznać, że czułam się zraniona. Nigdy nie pomyślałabym, że może wyjść z
siebie i uderzyć mnie w twarz.
- Kotku to wszystko, dlatego, że nie chcę
pokazać, Blake'owi, że jestem miękki - wyszeptał ostro.
- To nie znaczy, że musiałeś mnie uderzyć -
zaśmiałam się. - Justin po prostu zapomnij, to nie sprawi, że znienawidzę Cię
bardziej lub mniej.
Jego brązowe oczy napełniły się bólem, a mnie dopadły
wyrzuty sumienia. Nie, nie, nie czuje się winna.
- Myślałem, że robimy postępy - zacisnął usta w
cienkiej linii. Był zraniony, więc ja też.
- Więc źle myślałeś - powiedziałam opadając do
tyłu i kładąc jedną nogę, na drugą.
W końcu dotarliśmy do baru, Blake miał ramię
mocno owinięte wokół Jessici. Justin próbował owinąć swoją wokół mojej talii,
lecz ją odtrąciłam.
- Wiem, że jestem szalony, ale to nie znaczy, że
pozwolę, żeby stała Ci się krzywda w porządku? - Justin powiedział, owijając
rękę wokół mojej talii i przyciągając mnie do swojej klatki piersiowej.
Prychnęłam, tworząc między nami tak dużo miejsca, na ile Justin pozwolił.
Bar był zapchany. Pełno pijanych tańczących
wokół siebie ludzi. Chłopak przyciągnął mnie bliżej, tak, że już nie mogłam się
mu wyrwać. Szliśmy z Blake'iem i Jess przez tłum, by znaleźć jakieś puste
miejsca i bar. Blake zamówił po cztery shoty dla siebie i Jess, a Justin skinął
na mnie bym powiedziała, co chcę.
- Uhm- ja wezmę jabłkowe martini - barman skinął
głową i uśmiechnął się przed pójściem przygotowania mojego drinka.
- Aye, gówniarzu! - rzucił Justin w jego stronę,
a moje oczy natychmiast się poszerzyły.
Barman obrócił się, spojrzał na nas i wrócił
się, pytając, czego potrzebuje.
- Byłeś tak bardzo zajęty marzeniem o mojej
dziewczynie, że zapomniałeś zapytać o moje zamówienie, yep? - warknął i młody
chłopak kiwnął przed tym, jak Justin zamówił.
- Tylko piwo. Najlepsze, jakie macie – mruknął,
siadając na taborecie.
Moje martini zostało umieszczone na wprost
przede mną. Podziękowałam barmanowi z małym uśmiechem i zaczęłam powoli sączyć
zielony płyn.
- Brooke wiesz, że moje uderzenie boli Cię tak
bardzo jak i mnie." Justin szepnął.
Chwycił moją dłoń, splatając nasze palce.
Przyłożył nasze dłonie do swoich ust i dmuchnął w nie słodko.
- To mnie nie boli. I nie obchodzi mnie, co dla
mnie robisz. To nie jest tak, że mi na tobie zależy ani nic – warknęłam,
wyciągając swoją rękę niechętnie od niego.
Wzięłam kolejny duży łyk swojego martini i
wstałam ze stolika.
- Idę do łazienki.
Odeszłam od Justina, zostawiając go za sobą w
kurzu. Gdybym została przy nim choć sekundę dłużej na pewno rozpoznałby, że
kłamię. Nie wiedziałam w sumie, dlaczego czułam się zraniona, ale wiedziałam,
że jestem. Nie mogłam pozwolić by Justin się dowiedział, on musiał myśleć, że
mnie nie obchodzi i, że nigdy się w nim nie zakocham.
Umyłam sobie ręce w letniej wodzie, by się
trochę zrelaksować.
- Brooke - zagrzmiał głos Justina z zewnątrz. -
Brooke wyjdź tu teraz.
Westchnęłam, patrząc w lustro nad umywalką, a na
twarzy umieściłam fałszywy uśmiech. Pchnęłam drzwi, po to by zobaczyć stojącego
przed nimi Justina. Jego ręka wędrowała niebezpiecznie w górę i dół jego
brązowych włosów. Odchrząknęłam.
- Tak, Justin?
Jego głowa zwróciła się w moją stronę, a on
podbiegł do mnie miażdżąc mnie w swoim uścisku.
- Kotku, tak mi przykro nie zostawiaj mnie
samego w tym milczeniu. - wyszeptał w moje włosy, a ja czułam, że burzy moje
mury obronne.
- J-ja myślałam, że się zmieniasz – płakałam,
chwytając jego koszulę piąstkami.
- Wiem, kochanie. Wiem, że mam problemy z
gniewem i wiele więcej, ale staram się dla ciebie, Brooke.
Spojrzałam mu w oczy, na co uśmiechnął się.
Pochylił się i potarł swoim szorstkim nosem o mój, a ja pomyślałam, że się
rozpuszczę.
- Co zapomniałaś już? Zapomniałaś, że kochasz
to? – zapytał, wysyłając mi krzywy uśmiech. Roześmiałam się, patrząc na niego.
- Daj spokój, chodźmy tańczyć.
_______________________________
Tłumaczenie: @_Little_Vamp_
Nowy rozdział wyjątkowo dzisiaj, bo było pod ostatnim 30 komentarzy :)
Czekamy na Wasze komentarze! (UWIELBIAMY DŁUGIE KOMENTARZE!)
We wtorki nowe rozdziały.
Obserwujcie nas na twitterze @ClaimedPl
Tłumaczenie Claimed na wattpadzie.
Do następnej! :)
Tłumaczenie: @_Little_Vamp_
Nowy rozdział wyjątkowo dzisiaj, bo było pod ostatnim 30 komentarzy :)
Czekamy na Wasze komentarze! (UWIELBIAMY DŁUGIE KOMENTARZE!)
We wtorki nowe rozdziały.
Obserwujcie nas na twitterze @ClaimedPl
Tłumaczenie Claimed na wattpadzie.
Do następnej! :)
Niesamowity rozdzial, jak wszystkie @arianatorka
OdpowiedzUsuńświetny xx @kidrawhxo
OdpowiedzUsuńJest mega.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba. Jak zawsze zresztą, ale to szczegół. Kocham twgo bloga i cieszę się, że tłumaczycie to ff ;*
OdpowiedzUsuńa to skurwysyn jak on śmiał na nią rękę podnieść
OdpowiedzUsuńCzekam, az on w końcu przestanie nawet myślec, zeby ja uderzyć. Świetny, czekam na kolejny ! ❤️
OdpowiedzUsuńcoo?!Jak on mógł, nie wierzę !cudownie,!
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Jejku jak slodko. Kocham 😁
OdpowiedzUsuńCudowny! O mój boże ale jak mógł posłuchać Blake'a i uderzyć Brook? OMG on musi się zmienić.. wydaje mi się jeszcze, że Brook za szybko mu wybaczyła eh ale zobaczymy co pójdzie dalej, do następnego!
OdpowiedzUsuń@PALVMCCANN
ojeeej jaka słodka końcówka :3 ale dupek, że ją uderzył ;/
OdpowiedzUsuńhttp://fighteverysecond-fanfiction.blogspot.com/
Jejku rozdział meeeega :D i jeszcze ten noski *-*
OdpowiedzUsuńCzekam nn
Kocham <3
OdpowiedzUsuńOho! Nie sadzilam, ze taka tematyka moze mi sie spodobac, ale jest naprawdę niezle! :D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwoscia czekam na nn :*
X.O.X.O
PS. Your forever
Jaki kochany rozdzial, mimo tego że ją uderzył :( <3. @JuliaLyssowska
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial :) @impolishollg
OdpowiedzUsuńLove it <3
OdpowiedzUsuńcudny❤❤
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Awards :) Więcej informacji tutaj - http://areyoujealousyet-tlumaczenie.blogspot.com/p/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńmatko nie wierzę, że Justin znowu uderzył Brooke :/
OdpowiedzUsuńich znajomość jest taka poplątana...
jednak rozdział jak zawsze świetny
czekam z niecierpliwością na nn ♥
zapraszam do mnie ;)
fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl
Boski :***
OdpowiedzUsuń