Piosenki do tego rozdziału:
Brooke's POV
Leżałam na kanapie, notes i długopis trzymałam w
obu dłoniach. Głowa Delgato spoczywała na moich kolanach, a Chain leżał u moich
stóp.
- Universal Studios...hmmm - powiedziałam sama do
siebie, przewijając ekran telefonu, który Justin zostawił mi na wszelki
wypadek.
Na telefonie miałam zapisany tylko jeden numer -
jego. Nie mogłam nawet zadzwonić na 911. Jak zaprogramowany był ten telefon?
Przejrzałam rajdy, na które chciałabym iść i którego dnia bylibyśmy w
Universal. Cóż, w zasadzie zaplanowałam wszystko i myślę, że zasłużyłam na
przerwę. Zegar wybił 5 i z wcześniejszych psich doświadczeń wiem, że czekały
one na obiad.
-
Chłopcy
jesteście głodni? - wszystkie głowy wystrzeliły do góry.
Pobiegli do kuchni, a ja powoli poszłam za nimi.
- Gdybym była Justinem gdzie schowałabym jedzenie
dla psów? - wyszeptałam, otwierając wszystkie szafki po kolei.
W końcu je znalazłam i nasypałam do czterech misek
i teraz wszystkie głowy kłaniały się do jedzenia. Nagle na kanapie zaczął
dzwonić mój telefon. Pobiegłam, by go odebrać.
- Halo?
- Jak się trzymasz kochanie?
- W porządku, właśnie karmię psy - wytłumaczyłam,
klikając długopisem.
- Dobrze, dobrze. Będę w domu do 15 minut. Masz już
wszystko zaplanowane?
- Yep - odpowiedziałam, nadal klikając.
- Świetnie. Nie tęsknij za bardzo - powiedział
bezczelnie.
- Nie będę - powiedziałam, przewracając oczami.
- Pa, dziewczyno.
Odłożyłam słuchawkę i udałam się na kanapy, na
której po chwili się rozłożyłam. Killer przybiegł do mnie i zaczął po mnie
skakać.
- Uf, Killer ciężki jesteś! - zaśmiałam się,
klepiąc go z boku.
Delgato zaczął szczekać i merdać ogonem, a po
chwili podbiegł do mnie i zaczął lizać mi twarz. Zaczęłam niekontrolowanie
chichotać, aż w końcu zrzuciłam ich z siebie obu.
- Dobra chłopaki, zabijecie mnie.
Nagle Tank podbiegł do drewnianych drzwi i zaczął
skrobać je pazurami. Myślę, że chyba chce on skorzystać z toalety.
- Cholera, cholera, cholera, cholera - szepnęłam do
siebie, chodzą w tę i z powrotem. Szybko chwyciłam telefon i wybrałam numer
Justina.
- Wszystko okey, kochanie? - zaniepokojony głos
rozszedł się przez telefon.
- Tak, wszystko w porządku - usłyszałam
westchnienie ulgi.
- Więc? O co chodzi?
- Tank chce wyjść na zewnątrz... a ja nie
chciałabym włączyć jakiegoś alarmu - wytłumaczyłam, żując dolna wargę.
- Oooh.. umm wypuść go na podwórko. Tam nie ma
alarmu. Ogrodzenie jest zabezpieczone.
- Dziękuję.
- Będę w domu za 5 minut - powiedział, zanim się
rozłączył.
Zawołałam Tanka to tylnych drzwi i wypuściłam całą
czwórkę na dwór. Zrobiłam krok w stronę ogrodu. Był w nim basen, sauna, taras z
grillem oraz mnóstwo wolnej przestrzeni. W pobliżu zauważyłam kilka leżaków,
więc postanowiłam usiąść na jednym z nim i cieszyć się piękną pogodą.
Nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.
Wyszedł z nich wściekły Justin. Rozejrzał się i gdy mnie zobaczył w jego oczach
pojawiła się ulga. Nim znów stanął w gniewie przytruchtał do mnie i złapał
mocno za ramię, wciągając mnie do środka.
- Kiedy mówiłem Ci, żebyś wypuściła psy na zewnątrz
nie miałem na myśli Ciebie - warknął, kipiąc ze złości.
- P-przepraszam Justin... Nie wiedziałam -
wyszeptałam, próbując podważyć jego palce. - Nie próbowałam uciekać,
przysięgam.
- Nie?
- Nie-e przysięgam! Siedziałam tam ponieważ,
zaczęłam się źle czuć, a świeże powietrze mi pomogło - kłamałam o moim
samopoczuciu, choć powietrze mnie odświeżyło.
- Idź na górę i się połóż - rozkazał, na co szybko
zareagowałam, biegnąc prosto do jego pokoju.
Kilka minut później w pokoju pojawił się Justin ze
szklanką wody w jednej ręce i pigułką w drugiej.
- Tutaj masz – powiedział, podając mi szklankę i
siadając na łóżku.
-
Dziękuję
- wyszeptałam.
Justin opadł bliżej mnie, owinął rękę wokół mojej
talii i przyciągając na kolana. W końcu wzięłam pigułkę i wypiłam szklankę
wody, kładąc je na stoliku nocnym i nieznacznie relaksując się w ramionach
Justina.
- Dotykałaś się kiedykolwiek?
Zakrztusiłam się powietrzem. Czy on naprawdę mnie o
to pytał?
- Co? – wyjęczałam, nie wierząc własnym uszom.
- Czy kiedykolwiek się dotykałaś, kotku? - ponowił
pytanie, kreśląc kółka na mojej skórze.
- Nie.
- Mmmm - zanucił, pozwalając tonąc w tej
informacji.
- Jesteś dziewicą?
- Nie - odpowiedziałam, krzyżując ramiona na
piersi.
- Kto to był? - jego głos był ochrypły i zły.
Odpowiedź, którą otrzymał z pewnością go nie zadowoliła.
- Mój były chłopak, on...cóż, oboje byliśmy
pijani.. i w sumie ledwo co pamiętam. - przyznałam, odczuwając niesamowitą
niezręczność.
- Z pewnością, ze mną będziesz pamiętać wszystko -
warknął ochryple, gryząc moje ucho.
- A ty się kiedykolwiek dotykałeś? - zapytałam po
czy zaraz szybko klepnęłam się dłonią w usta. - Nie miałam tego na myśli...ja
p-po prostu-
- Tak - przerwał mi. - Ostatnim razem wyobraziłem
sobie twoje malutkie rączki wokół mnie, pompujące i trącące.. potem te malutkie
usteczka, owijające się wokół mnie.
- Przestań, przestań! - błagałam, zatykając uszy.
- Czujesz się nie komfortowo słuchając tego? –
zapytał, przytulając mnie bliżej.
- Totalnie.
- Cóż, może gdy zobaczysz mnie robiącego to, to
poczujesz się lepiej.
- Nie! - powiedziałam, a on natychmiast spojrzał na
mnie z uniesionymi brwiami.
- Nie sprzeczaj się ze mną, kotku.
- Proszę, Justin - wyszeptałam.
- Albo raczej twoimi dłońmi - zaśmiał się, otulając
moją szyję swoim gorącym oddechem.
- N- Nie.
Zaczął ściągać spodnie, zasyczałam zakrywając oczy.
- Otwórz oczy kotku, albo będziesz robić to sama.
Podniósł mnie ze swoich kolan i ściągnął swoje
spodnie, zostając tylko w bokserkach.
- Oczy na mnie cały czas, łapiesz? - rozkazał, na
co słabo przytaknęłam.
Powoli ściągnął swoje bokserki, a mój wzrok
powędrował na jego twarz, nie chcą zjechać poniżej jego bioder.
- Patrz na moje ręce - wyszeptał, a ja przełknęłam
ślinę, patrząc w dół, jak rękoma pompuje swojego kutasa.
Jęknął, a gdy go ścisnął jego oddychanie stało się
o wiele cięższe, pozwalając na głośniejsze jęki.
- Daj ręce - moje oczy rozszerzyły się i pokręciłam
głową, cofając się. Szybko złapał moje ramiona i umieścił dłoń na sobie.
Spoczywała ona teraz na jego klatce piersiowej.
- Dotknij mnie, proszę - prawie błagał.
- Z-załóż z powrotem bokserki - jęknął, ale spełnił
to, moje ręce pozostały na jego piersi.
Gdy jego bokserki znalazły się tam gdzie miały być,
moja ręka wędrowała po jego piersi. Usiadł co ciekawe, lepiej dla mnie.
Palcem przebiegłam przez jego twardy sutek i
jęknął, gdy moja ręka zjechała w dół, śledząc jego linię V.
Moja ręka muskała wyłącznie nad jego twardą
męskością, na co wydawał gardłowy pomruk. Wróciła z powrotem do jego klatki
piersiowej, śledząc wyraźnie jego zarysy mięśni. Były twarde pod moim gładkimi opuszkami palców, a usta Justina
były lekko rozchylone. Wypuścił delikatne jęki i spojrzał w dół, przebiegając
palcami po swoim kroczu. Oglądałam jak jego ruchy stały się szybsze i mocniejsze,
a jęki głośniejsze.
To było całkiem na miejscu zobaczyć Justina w
niesamowitym stanie bezbronności, cieszącego się z przyjemności poprzez "mycie" swojego ciała. Moja dłoń
śledziła jego brzuch, jego oczy rozszerzyły się, nie spodziewając się, że to
zrobię, lecz jego ręka spadła na moją, zachęcając mnie. Oczy Justina szkoliły
moją twarz, gdy pokazywał mi jak mam go dotknąć i rósł bardziej kiedy
stosowałam moje palce.
- Mocniej.
Kładłam większy nacisk na niego, mając przy sobie
jęczącego z rozkoszy Justina. Moje imię i przekleństwa wylatywały z jego ust,
podczas gdy kołysał biodrami pod moim dotykiem. Moja ręka ruszała się w stałym
tempie, a brwi łączyły się w koncentracji.
Pod moim dotykiem zaczęłam się tworzyć wilgoć, a
jęki Justina stawały się coraz głośniejsze i częstsze. Twarz Justina była
zrelaksowana i wypisana była na niej przyjemność. Wywrócił do tyłu głowę, a ja
w dalszym ciągu pracowałam nad jego wybrzuszeniem. Jego palce wbiły się w moje
biodra, a kciukiem śledził energicznie wzory. Głęboki jęk wyszedł z głębi
gardła, rozbrzmiewając echem na cały pokój.
Stłumiony, głośny jęk opuścił usta Justina, gdy
mokre ciepło rozprzestrzeniło się przez jego bokserki, głowa upadla na moje
ramiona, gdy przez jego cialo przeszła kolejna fala. Jego ręce owinęły mnie
ciasno, trzymając w miejscu, gdy wierzgał biodrami, które były zdesperowane na
więcej kontaktu.
- Brooke - jęknął, kiedy umieściłam dłoń na jego
kroczu, relaksując go.
Jego głowa pozostała na moim ramieniu podczas gdy
próbował opanować oddech, przytulając twarz do mojej szyi. Jego oddech wrócił
wkrótce do normalności. Usiadł, składając gorący pocałunek na moich ustach.
Justin wstał, a ja byłam zaskoczona jak bardzo widoczne były jego mięśnie na
plecach. Chwycił najbliższą, czysta parę bokserek, śpiesząc do łazienki.
Prysznic został włączony, a ja wzięłam to za czas, aby zejść na dół po kubek herbaty.
Po mimo, ze była to jedna z najbardziej
niezręcznych, intymnych chwil, to była jedną z moich ulubionych. Nie z powodu,
że to było " zboczone", ale z powodu, jaki podatny był. Jego biodra
kołyszące się pod moim dotykiem, rozpaczliwe dla twardszego kontaktu.
Podłączyłam czajnik i czekałam na wrzącą wodę,
kiedy poczułam jak silne ramiona, owijają się wokół mojej talii.
- Dziękuję za ten wspaniały prezent - wyszeptał,
całując mnie wielokrotnie w policzek. - Oh i nie martw się - przerwał,
przekręcając mnie tak, że uderzyłam o jego pierś. - Planuję oddać przysługę.________________________________
Tłumaczenie: @_Little_Vamp_
Czekamy na Wasze komentarze! (UWIELBIAMY DŁUGIE KOMENTARZE!)
We wtorki nowe rozdziały.
Obserwujcie nas na twitterze @ClaimedPl
Tłumaczenie Claimed na wattpadzie.
Do następnej!
Mogłam bym czytać te opowiadanie w kółko i w kółko
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego rozdziału :)
@JB_ANGEL0
Najlepszy rozdział
OdpowiedzUsuńczekam na więcej @arianatorka
Omg świetny rozdział. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. @arianatorka
OdpowiedzUsuńTen rodział- o jezu! Nie do opisania! Shippuję Brooke i Justina, ale moje zdanie na jego temat się nie zmieni. Justin-to-psychol! :D (Oczywiście jeśli Jus zacznie zachowywać się normalnie będę uważała go za normalnego faceta)
OdpowiedzUsuńNie zauważam błędów w rozdziałach, co jest ogromnym plusem, bo wprost ich nienawidzę. Świetnie tłumaczycie, kocham to ff.
Czekam z niecierpliwością na kolejny wtorek!
~ @glamourmattdrew
WOW
OdpowiedzUsuńpozytywnie zaskoczona :D
I JAK TU CZEKAĆ CAŁY TYDZIEN? DZIEKUJE BARDZO!!❤️
OdpowiedzUsuńJej, swietny rozdział.
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest slkajoqjouhw! Teraz znowu " "BYLE DO WTORKU!"
OdpowiedzUsuńBOSKIE *-*
uuuuuuuuu ... xd
OdpowiedzUsuńJezuuu! Te ff jest takie boskie ! *-*
OdpowiedzUsuń@bieberekx
Jejuuu ja rozumiem ze macie swoje zycie i wgl XD ale caly tydzien czekania na rozdzial to dla mnie meczarnia ;_;
OdpowiedzUsuńWracając do rozdziału to jest idealny *o*
Jak ten rozdział mógł być przerwany w takim momencie ?! NO JAK ?! wrrr nienawidze was za tooooo
końcówka aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! brak mi słów <3
OdpowiedzUsuńhttp://fighteverysecond-fanfiction.blogspot.com
wooow ! genialne !
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
OMG cudowny rozdział nie moge doczekać się kolejnego!!!.❤❤❤❤
OdpowiedzUsuń@LoliszkaXD
Dziwne ze zgodziła się na az takie posuniecie! Ale zobaczymy jak dalej to się potoczy
OdpowiedzUsuńJezu to jest zajebiste ♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuń@__CanWeDance__