wtorek, 20 stycznia 2015

Rozdział 6 - Vulnerable


Piosenki do tego rozdziału:
Brooke's POV
Leżałam na kanapie, notes i długopis trzymałam w obu dłoniach. Głowa Delgato spoczywała na moich kolanach, a Chain leżał u moich stóp.
- Universal Studios...hmmm - powiedziałam sama do siebie, przewijając ekran telefonu, który Justin zostawił mi na wszelki wypadek.
Na telefonie miałam zapisany tylko jeden numer - jego. Nie mogłam nawet zadzwonić na 911. Jak zaprogramowany był ten telefon? Przejrzałam rajdy, na które chciałabym iść i którego dnia bylibyśmy w Universal. Cóż, w zasadzie zaplanowałam wszystko i myślę, że zasłużyłam na przerwę. Zegar wybił 5 i z wcześniejszych psich doświadczeń wiem, że czekały one na obiad.
-          Chłopcy jesteście głodni? - wszystkie głowy wystrzeliły do góry.
Pobiegli do kuchni, a ja powoli poszłam za nimi.
- Gdybym była Justinem gdzie schowałabym jedzenie dla psów? - wyszeptałam, otwierając wszystkie szafki po kolei.
W końcu je znalazłam i nasypałam do czterech misek i teraz wszystkie głowy kłaniały się do jedzenia. Nagle na kanapie zaczął dzwonić mój telefon. Pobiegłam, by go odebrać.
- Halo?
- Jak się trzymasz kochanie?
- W porządku, właśnie karmię psy - wytłumaczyłam, klikając długopisem.
- Dobrze, dobrze. Będę w domu do 15 minut. Masz już wszystko zaplanowane?
- Yep - odpowiedziałam, nadal klikając.
- Świetnie. Nie tęsknij za bardzo - powiedział bezczelnie.
- Nie będę - powiedziałam, przewracając oczami.
- Pa, dziewczyno.
Odłożyłam słuchawkę i udałam się na kanapy, na której po chwili się rozłożyłam. Killer przybiegł do mnie i zaczął po mnie skakać.
- Uf, Killer ciężki jesteś! - zaśmiałam się, klepiąc go z boku.
Delgato zaczął szczekać i merdać ogonem, a po chwili podbiegł do mnie i zaczął lizać mi twarz. Zaczęłam niekontrolowanie chichotać, aż w końcu zrzuciłam ich z siebie obu.
- Dobra chłopaki, zabijecie mnie.
Nagle Tank podbiegł do drewnianych drzwi i zaczął skrobać je pazurami. Myślę, że chyba chce on skorzystać z toalety.
- Cholera, cholera, cholera, cholera - szepnęłam do siebie, chodzą w tę i z powrotem. Szybko chwyciłam telefon i wybrałam numer Justina.
- Wszystko okey, kochanie? - zaniepokojony głos rozszedł się przez telefon.
- Tak, wszystko w porządku - usłyszałam westchnienie ulgi.
- Więc? O co chodzi?
- Tank chce wyjść na zewnątrz... a ja nie chciałabym włączyć jakiegoś alarmu - wytłumaczyłam, żując dolna wargę.
- Oooh.. umm wypuść go na podwórko. Tam nie ma alarmu. Ogrodzenie jest zabezpieczone.
- Dziękuję.
- Będę w domu za 5 minut - powiedział, zanim się rozłączył.
Zawołałam Tanka to tylnych drzwi i wypuściłam całą czwórkę na dwór. Zrobiłam krok w stronę ogrodu. Był w nim basen, sauna, taras z grillem oraz mnóstwo wolnej przestrzeni. W pobliżu zauważyłam kilka leżaków, więc postanowiłam usiąść na jednym z nim i cieszyć się piękną pogodą.
Nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Wyszedł z nich wściekły Justin. Rozejrzał się i gdy mnie zobaczył w jego oczach pojawiła się ulga. Nim znów stanął w gniewie przytruchtał do mnie i złapał mocno za ramię, wciągając mnie do środka.
- Kiedy mówiłem Ci, żebyś wypuściła psy na zewnątrz nie miałem na myśli Ciebie - warknął, kipiąc ze złości.
- P-przepraszam Justin... Nie wiedziałam - wyszeptałam, próbując podważyć jego palce. - Nie próbowałam uciekać, przysięgam.
- Nie?
- Nie-e przysięgam! Siedziałam tam ponieważ, zaczęłam się źle czuć, a świeże powietrze mi pomogło - kłamałam o moim samopoczuciu, choć powietrze mnie odświeżyło.
- Idź na górę i się połóż - rozkazał, na co szybko zareagowałam, biegnąc prosto do jego pokoju.
Kilka minut później w pokoju pojawił się Justin ze szklanką wody w jednej ręce i pigułką w drugiej.
- Tutaj masz – powiedział, podając mi szklankę i siadając na łóżku.
-          Dziękuję - wyszeptałam.
Justin opadł bliżej mnie, owinął rękę wokół mojej talii i przyciągając na kolana. W końcu wzięłam pigułkę i wypiłam szklankę wody, kładąc je na stoliku nocnym i nieznacznie relaksując się w ramionach Justina.
- Dotykałaś się kiedykolwiek?
Zakrztusiłam się powietrzem. Czy on naprawdę mnie o to pytał?
- Co? – wyjęczałam, nie wierząc własnym uszom.
- Czy kiedykolwiek się dotykałaś, kotku? - ponowił pytanie, kreśląc kółka na mojej skórze.
- Nie.
- Mmmm - zanucił, pozwalając tonąc w tej informacji.
- Jesteś dziewicą?
- Nie - odpowiedziałam, krzyżując ramiona na piersi.
- Kto to był? - jego głos był ochrypły i zły. Odpowiedź, którą otrzymał z pewnością go nie zadowoliła.
- Mój były chłopak, on...cóż, oboje byliśmy pijani.. i w sumie ledwo co pamiętam. - przyznałam, odczuwając niesamowitą niezręczność.
- Z pewnością, ze mną będziesz pamiętać wszystko - warknął ochryple, gryząc moje ucho.
- A ty się kiedykolwiek dotykałeś? - zapytałam po czy zaraz szybko klepnęłam się dłonią w usta. - Nie miałam tego na myśli...ja p-po prostu-
- Tak - przerwał mi. - Ostatnim razem wyobraziłem sobie twoje malutkie rączki wokół mnie, pompujące i trącące.. potem te malutkie usteczka, owijające się wokół mnie.
- Przestań, przestań! - błagałam, zatykając uszy.
- Czujesz się nie komfortowo słuchając tego? – zapytał, przytulając mnie bliżej.
- Totalnie.
- Cóż, może gdy zobaczysz mnie robiącego to, to poczujesz się lepiej.
- Nie! - powiedziałam, a on natychmiast spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami.
- Nie sprzeczaj się ze mną, kotku.
- Proszę, Justin - wyszeptałam.
- Albo raczej twoimi dłońmi - zaśmiał się, otulając moją szyję swoim gorącym oddechem.
- N- Nie.
Zaczął ściągać spodnie, zasyczałam zakrywając oczy.
- Otwórz oczy kotku, albo będziesz robić to sama.
Podniósł mnie ze swoich kolan i ściągnął swoje spodnie, zostając tylko w bokserkach.
- Oczy na mnie cały czas, łapiesz? - rozkazał, na co słabo przytaknęłam.
Powoli ściągnął swoje bokserki, a mój wzrok powędrował na jego twarz, nie chcą zjechać poniżej jego bioder.
- Patrz na moje ręce - wyszeptał, a ja przełknęłam ślinę, patrząc w dół, jak rękoma pompuje swojego kutasa.
Jęknął, a gdy go ścisnął jego oddychanie stało się o wiele cięższe, pozwalając na głośniejsze jęki.
- Daj ręce - moje oczy rozszerzyły się i pokręciłam głową, cofając się. Szybko złapał moje ramiona i umieścił dłoń na sobie. Spoczywała ona teraz na jego klatce piersiowej.
- Dotknij mnie, proszę - prawie błagał.
- Z-załóż z powrotem bokserki - jęknął, ale spełnił to, moje ręce pozostały na jego piersi.
Gdy jego bokserki znalazły się tam gdzie miały być, moja ręka wędrowała po jego piersi. Usiadł co ciekawe, lepiej dla mnie.
Palcem przebiegłam przez jego twardy sutek i jęknął, gdy moja ręka zjechała w dół, śledząc jego linię V.
Moja ręka muskała wyłącznie nad jego twardą męskością, na co wydawał gardłowy pomruk. Wróciła z powrotem do jego klatki piersiowej, śledząc wyraźnie jego zarysy mięśni.  Były twarde pod moim gładkimi opuszkami palców, a usta Justina były lekko rozchylone. Wypuścił delikatne jęki i spojrzał w dół, przebiegając palcami po swoim kroczu. Oglądałam jak jego ruchy stały się szybsze i mocniejsze, a jęki głośniejsze.
To było całkiem na miejscu zobaczyć Justina w niesamowitym stanie bezbronności, cieszącego się z przyjemności poprzez  "mycie" swojego ciała. Moja dłoń śledziła jego brzuch, jego oczy rozszerzyły się, nie spodziewając się, że to zrobię, lecz jego ręka spadła na moją, zachęcając mnie. Oczy Justina szkoliły moją twarz, gdy pokazywał mi jak mam go dotknąć i rósł bardziej kiedy stosowałam moje palce.
- Mocniej.
Kładłam większy nacisk na niego, mając przy sobie jęczącego z rozkoszy Justina. Moje imię i przekleństwa wylatywały z jego ust, podczas gdy kołysał biodrami pod moim dotykiem.  Moja ręka ruszała się w stałym  tempie, a brwi łączyły się w koncentracji.
Pod moim dotykiem zaczęłam się tworzyć wilgoć, a jęki Justina stawały się coraz głośniejsze i częstsze. Twarz Justina była zrelaksowana i wypisana była na niej przyjemność. Wywrócił do tyłu głowę, a ja w dalszym ciągu pracowałam nad jego wybrzuszeniem. Jego palce wbiły się w moje biodra, a kciukiem śledził energicznie wzory. Głęboki jęk wyszedł z głębi gardła, rozbrzmiewając echem na cały pokój.
Stłumiony, głośny jęk opuścił usta Justina, gdy mokre ciepło rozprzestrzeniło się przez jego bokserki, głowa upadla na moje ramiona, gdy przez jego cialo przeszła kolejna fala. Jego ręce owinęły mnie ciasno, trzymając w miejscu, gdy wierzgał biodrami, które były zdesperowane na więcej kontaktu.
- Brooke - jęknął, kiedy umieściłam dłoń na jego kroczu, relaksując go.
Jego głowa pozostała na moim ramieniu podczas gdy próbował opanować oddech, przytulając twarz do mojej szyi. Jego oddech wrócił wkrótce do normalności. Usiadł, składając gorący pocałunek na moich ustach. Justin wstał, a ja byłam zaskoczona jak bardzo widoczne były jego mięśnie na plecach. Chwycił najbliższą, czysta parę bokserek, śpiesząc do łazienki. Prysznic został włączony, a ja wzięłam to za czas,  aby zejść na dół po kubek herbaty.
Po mimo, ze była to jedna z najbardziej niezręcznych, intymnych chwil, to była jedną z moich ulubionych. Nie z powodu, że to było " zboczone", ale z powodu, jaki podatny był. Jego biodra kołyszące się pod moim dotykiem, rozpaczliwe dla twardszego kontaktu.
Podłączyłam czajnik i czekałam na wrzącą wodę, kiedy poczułam jak silne ramiona, owijają się wokół mojej talii.
- Dziękuję za ten wspaniały prezent - wyszeptał, całując mnie wielokrotnie w policzek. - Oh i nie martw się - przerwał, przekręcając mnie tak, że uderzyłam o jego pierś. - Planuję oddać przysługę.
 ________________________________
 
Tłumaczenie: @_Little_Vamp_
Czekamy na Wasze komentarze! (UWIELBIAMY DŁUGIE KOMENTARZE!)
We wtorki nowe rozdziały.
Obserwujcie nas na twitterze @ClaimedPl

Tłumaczenie Claimed na wattpadzie.
Do następnej!

16 komentarzy:

  1. Mogłam bym czytać te opowiadanie w kółko i w kółko
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)

    @JB_ANGEL0

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepszy rozdział
    czekam na więcej @arianatorka

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg świetny rozdział. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. @arianatorka

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rodział- o jezu! Nie do opisania! Shippuję Brooke i Justina, ale moje zdanie na jego temat się nie zmieni. Justin-to-psychol! :D (Oczywiście jeśli Jus zacznie zachowywać się normalnie będę uważała go za normalnego faceta)
    Nie zauważam błędów w rozdziałach, co jest ogromnym plusem, bo wprost ich nienawidzę. Świetnie tłumaczycie, kocham to ff.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny wtorek!
    ~ @glamourmattdrew

    OdpowiedzUsuń
  5. WOW
    pozytywnie zaskoczona :D

    OdpowiedzUsuń
  6. I JAK TU CZEKAĆ CAŁY TYDZIEN? DZIEKUJE BARDZO!!❤️

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej, swietny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten rozdział jest slkajoqjouhw! Teraz znowu " "BYLE DO WTORKU!"
    BOSKIE *-*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezuuu! Te ff jest takie boskie ! *-*
    @bieberekx

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejuuu ja rozumiem ze macie swoje zycie i wgl XD ale caly tydzien czekania na rozdzial to dla mnie meczarnia ;_;
    Wracając do rozdziału to jest idealny *o*
    Jak ten rozdział mógł być przerwany w takim momencie ?! NO JAK ?! wrrr nienawidze was za tooooo

    OdpowiedzUsuń
  11. końcówka aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! brak mi słów <3

    http://fighteverysecond-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. wooow ! genialne !
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG cudowny rozdział nie moge doczekać się kolejnego!!!.❤❤❤❤
    @LoliszkaXD

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziwne ze zgodziła się na az takie posuniecie! Ale zobaczymy jak dalej to się potoczy

    OdpowiedzUsuń
  15. Jezu to jest zajebiste ♥♥♥♥♥
    @__CanWeDance__

    OdpowiedzUsuń