wtorek, 10 listopada 2015

Rozdział pięćdziesiąty drugi

Piosenki do rozdziału: 
The Monster - Eminem ft. Rihanna 
Breakeven - The Script 
Hold On, We're Going Home - Drake 
__________________________________


Justin's POV:
- Wow, jednak mam to coś - zimna metalowa broń została przyłożona do mojej głowy, a ja zostałem popchnięty na ścianę, w którą uderzyłem twarzą. Usłyszałem, jak ktoś głośno wciągnął powietrze. Nie widziałem tej osoby, ale wiedziałem, że to Brooke. 
- Puść mnie, kurwa - jęknąłem, uderzając mężczyznę pięścią w brzuch. Kimkolwiek był ten gość, byłem pewien, że nie był to Paul. Jęknął, gdy poczuł uderzenie i lekko poluzował chwyt. Kopnąłem go w tył kolana przez co upadł na podłogę. Skoczyłem na niego, wyrywając mu broń z dłoni. 
- Conrad, idź po Brooke - rozkazałem, nadal przyciskając kretyna, który mnie zaatakował do ziemi. Uderzyłem go w twarz i usłyszałem satysfakcjonujący dźwięk, a z jego nosa polała się krew. 
- Kim jesteś?- zapytałem - jednym z ludzi Paula?
- Nie, jestem członkiem gangu Red Horns. Szef kazał mi mieć na nią oko, ale nic jej nie zrobiłem!- wykrztusił.
Uderzyłem go mocno w klatkę piersiową, przez co zakrztusił się i na chwilę stracił oddech. - Dobrze, bo gdybyś tylko jej dotknął, już byś nie żył.
- Paul przywiózł tu Brooke, ponieważ miał do nas jakiś biznes. Jesteś gościem, na którym chce się zemścić mój szef - wydusił, próbując jakoś wytoczyć się spode mnie. 
- Czy ten kretyn nie może się pogodzić z tym, że wygrałem?- jęknąłem, wstając z podłogi. Chłopak szybko zrobił to samo, a następnie oparł się o ścianę. 
Odwróciłem się i zobaczyłem Brooke, trzęsącą się w ramionach Conrada. Podszedłem do nich. Kiwnięciem głowy podziękowałem mu, gdy dziewczyna w końcu była bezpieczna w moich ramionach. Przyciągnąłem ją jeszcze mocniej do siebie. 
- Skarbie, wszystko okej?- wyszeptałem, przytulając ją. Szloch wstrząsnął jej ciałem i kolana się pod nią ugięły. Na szczęście udało mi się ją złapać, zanim upadła. Wziąłem ją na ręce, a ona oplotła mnie nogami w talii, nadal płacząc. 
Nie chciałem przypominać jej, że była na mnie zła. Chciałem tylko żeby była bezpieczna i tak się czuła. Obejmowałem ją mocno jedną ręką. Drugą nadal trzymając przed sobą broń żeby zapewnić nam bezpieczeństwo. 
- Wyjdź stąd i upewnij się, że żaden członek twojego jebanego gangu nie będzie za nami szedł - warknąłem do chłopaka. Natychmiast wybiegł z małego pomieszczenia. Wrócił po chwili, sygnalizując, że możemy iść za nim. 
- Jak masz na imię, dzieciaku?- zapytałem, odwracając się lekko, żeby zabezpieczyć swoje plecy. Nadal niosłem Brooke, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. 
- Zayn - wyszeptał, prowadząc nas do wyjścia. 
- Myślę, że jeśli chcesz jeszcze trochę pożyć to powinieneś spierdalać z tego gangu. - Pokręciłem głową, gdy mijaliśmy masę martwych ciał zastrzelonych chwilę wcześniej. Zayn spojrzał na to wszystko, w jego oczach szok mieszał się z przerażeniem. 
To otrzymujesz, gdy zadzierasz z Justinem Bieberem. 
- Gdybym mógł zrezygnować to bym to zrobił, ale potrzebuję tej roboty - westchnął, pokazując palcem w kierunku wyjścia z magazynu. Na szczęście nikt z jego gangu nie próbował za nami iść. 
Najwyraźniej po prostu byli chujowi. 
- Myślałeś kiedykolwiek żeby dołączyć do West Side?- zapytałem udając niezainteresowanego. Tak naprawdę mój gang potrzebował nowych silnych ludzi. Trochę treningu i mógłby być naprawdę przydatny. 
- T-twojego gangu?- wykrztusił, robiąc zaskoczoną minę. 
- Właśnie to powiedziałem - rzuciłem, otwierając samochód i umiejscawiając Brooke na przednim siedzeniu. - Wsiadaj do tyłu - rzuciłem do Conrada. Wkurzony otworzył drzwi i zajął miejsce. 
- Masz na myśli to, że mógłbym dołączyć do twojego gangu?- uśmiechnąłem się pod nosem w reakcji na jego zaskoczoną minę. 
Wyciągnąłem długopis z tylnej kieszeni moich spodni, a następnie chwyciłem w dłoń jego nadgarstek, na którym napisałem adres miejsca, w którym spotyka się nasz gang. - Jeśli jesteś zainteresowany to przyjedź jutro pod ten adres. 
- Dz-dziękuję - uścisnął mi dłoń (mimo że nigdy mu jej nie podałem) a następnie pobiegł do swojego samochodu. Pokręciłem głową i lekko się zaśmiałem, a następnie usiadłem za kierownicą. Brooke siedziała zwinięta na siedzeniu obok mnie i patrzyła w przestrzeń. Prawdopodobnie nadał była przerażona wszystkim co przydarzyło jej się w ciągu ostatniej doby. 
- Kotku, wszystko w porządku?- zapytałem tonem jakim ludzie zwracają się do małych dzieci, a następnie położyłem dłoń na jej udzie. Jej twarz zmarszczyła się w grymasie i odsunęła się ode mnie. Otworzyła usta aby coś powiedzieć, ale po chwili je zamknęła. Odwróciła się do mnie plecami. 
To było dziwne, ale postanowiłem na razie dać jej spokój. 
- Gdzie mieszkasz, Conrad?- zapytałem po cichu, chcąc przerwać tę niezręczną ciszę. 
- Przy ulicy MapleLodge, to całkiem niedaleko baru, w którym byliśmy - wyjaśnił. 
Wyjechałem z parkingu, celowo zarysowując okropny samochód Paula, powodując, że na jego lewej stronie pojawiła się ogromna biała rysa. Ja bez problemu mogłem sobie pozwolić na pomalowanie samochodu, co do Paula - nie byłem pewien czy ma luźne 15 tysięcy dolców żeby za to zapłacić. 
- G-gdzie jedziemy?- zapytała szeptem Brooke, przytulając kolana do swojej klatki piersiowej. Dlaczego była taka przerażona? Wiedziałem, że była na mnie zła, ale czy nie wiedziała, że przy mnie jest bezpieczna? 
- Jedziemy do domu, kochanie - pochyliłem się żeby złożyć pocałunek na jej policzku, ale odsunęła się ode mnie. 
- K-kim ty jesteś? - zapytała płacząc. - Nie mieszkam z tobą. 
Miałem wrażenie, że mój świat się zatrzymał. Poczułem dziwny ucisk w żołądku i miałem wrażenie, że zaraz się zrzygam. 
Powinienem był wiedzieć. Taka trauma może wywołać amnezję i wygląda na to, że Brooke nie była w stanie poradzić sobie z wszystkim co jej się przydarzyło. 
Spojrzałem na Conrada, w którego oczach można było dostrzec współczucie. 
- T-to ja, Justin. Twój chłopak - wyszeptałem, oddychając ciężko. 
- Nie mam chłopaka - powiedziała, kręcąc głową. Z jej pięknych oczu zaczęło wypływać coraz więcej łez. 
- T-tak, masz. Kochasz mnie, Brooke. Przysięgam, że mnie kochasz - krzyczałem. Czułem, że nie powinienem tego robić, że to ją jeszcze bardziej wystraszy, ale nie mogłem nic na to poradzić. Nie mogła mnie zapomnieć, nie mogła. 
- Nie mam pojęcia kim jesteś!- łkała, ukrywając twarz w dłoniach. Zjechałem samochodem na pobocze. Odpiąłem jej pas i wciągnąłem ją na swoje kolana zanim mogła zaprotestować. Nadal płakała, próbując się ode mnie odsunąć. 
- Pojedziemy do szpitala, dobrze kochanie? Wszystko sobie przypomnisz i znowu będzie dobrze - powiedziałem, ale nie byłem pewien czy bardziej starałem się przekonać ją czy siebie. 
Co jeśli niczego sobie nie przypomni i będziemy musieli zaczynać od początku? Brooke znowu będzie mnie nienawidzić, a ja za wszelką cenę będę chciał żeby mnie pokochała. Nie mógłbym przeżywać tego po raz kolejny, nie mogę raz jeszcze przeżywać takiego bólu. 
- Cz-czy zamierzasz mnie skrzywdzić?- zapytała szeptem, odsuwając się. 
- Nie, kotku. Nigdy nie mógłbym cię skrzywdzić. Jestem w tobie zakochany, a ty jesteś zakochana we mnie - wyjaśniłem jej, składając delikatny pocałunek na jej czole. Tym razem pozwoliła mi na to, lekko przymykając oczy. 
- Dlaczego niczego nie pamiętam?- załkała. Jej przerażony głos sprawił, że poczułem ucisk w klatce piersiowej. 
- Nie wiem, księżniczko. Może po prostu jesteś zestresowana. Niedługo wszystko sobie przypomnisz, obiecuję. 
Oddychałem ciężko, nie mogąc poradzić sobie z zaistniałą sytuacją. Brooke wróciła na swoje miejsce i oparła głowę o szybę. Wziąłem głęboki wdech i ponownie odpaliłem samochód. 
Chciałem pojechać z powrotem na Manhattan i umówić się na wizytę z doktorem Piekarskim żeby pomógł Brooke. Można było mu zaufać i znał Brooke zanim straciła pamięć, a to mogłoby ułatwić sprawę. 
Czy to w ogóle ma jakikolwiek sens?
Zdawałem sobie sprawę z tego, że mówiłem od rzeczy, ale byłem przerażony. Ludzie z amnezją nie zawsze odzyskują pamięć. Czasami musisz zacząć budowanie relacji z taką osobą od początku. Nie byłem na to gotowy. Potrzebowałem miłości Brooke i jej wsparcia każdego dnia. Świadomość tego, że nie pamiętała żadnej z naszych rozmów była okropna. Najbardziej bolało to, że zapomniała o tej, w trakcie której wyznała mi miłość. 
***
Po okropnie ciągnącej się trzygodzinnej jeździe w końcu zaparkowałem pod szpitalem. Brooke spała, więc żeby jej nie budzić, podbiegłem do jej drzwi i wziąłem ją na ręce. Conrad szedł zaraz za nami, ale gdy zbliżaliśmy się do drzwi budynku, wyprzedził nas aby je otworzyć. Kiwnąłem mu głową w podziękowaniu i podszedłem do recepcji. Chcąc zwrócić na siebie uwagę, kilkukrotnie uderzyłem w drewniane biurko. 
Kobieta, która do nas podeszła spojrzała na nas z nad swoich okularów. Miała może 45 lat. - Mogę ci w czymś pomóc? 
- Tak, gdzie jest doktor Piekarki?- zapytałem, spoglądając na Brooke aby się upewnić czy nadal śpi. 
- Jest zajęty, ale mogę zawołać jakiegoś innego lekarza - zaproponowała, pisząc coś na klawiaturze komputera. 
- Nie, naprawdę muszę się z nim zobaczyć. Jestem jego starym przyjacielem i mam do niego jedno małe pytanie - powiedziałem, denerwując się coraz bardziej. Nie byłem cierpliwą osobą w ogóle, a co dopiero wtedy, kiedy chodziło o Brooke. 
- Naprawdę chciałabym panu pomóc, ale...
- Niech mnie pani posłucha - warknąłem, pochylając się w jej stronę. - Nie mam czasu na twoje pierdolenie, a teraz powiesz mi gdzie jest doktor Piekarski czy sam mam go kurwa poszukać?
Głośno przełknęła ślinę, a następnie rzuciła okiem na monitor. 
- Szóste piętro, pokój numer 639. 
- I co, to naprawdę było takie trudne?- zapytałem, posyłając jej fałszywy uśmiech, a następnie odszedłem od biurka. Conrad stał już przy windzie czekając na to co powiem. 
- Szóste piętro -  przytaknął głową, a następnie wcisnął odpowiedni przycisk. Miałem wrażenie, że winda jedzie tak kurewsko wolno, że szybciej dotarłbym na miejsce schodami. 
Gdy w końcu znaleźliśmy się na odpowiednim piętrze, wybiegłem z windy, chcąc jak najszybciej znaleźć numer 639. Skręciłem w prawo i stanąłem twarzą w twarz dokładnie z tą osobą, której szukałem. 
- Doktor Piekarski - odetchnąłem z ulgą. 
Jego źrenice rozszerzyły się, gdy spojrzał na śpiącą w moich ramionach Brooke. 
- O mój Boże! Co się stało?- zapytał, gestem pokazując, abym poszedł za nim do pokoju, który opuszczał jego poprzedni pacjent. 
- Brooke przeszła przez sporo traumatycznych wydarzeń i teraz ma amnezję. - Kiedy w końcu powiedziałem to głośno, z moich oczu popłynęły łzy. Rzeczywistość uderzyła mnie w twarz i to mocno. 
Moje nogi były jak z waty, gdy kładłem Brooke na szpitalnym łóżku. Poruszyła się lekko i otworzyła swoje piękne zielone oczy. Rozejrzała się dookoła po niewielkim pomieszczeniu. Widać było, że czuje się zagubiona. Doktor Piekarki uśmiechając się do niej ciepło, usiadł na skórzanym obrotowym krześle. 
- Cześć Brooke, jestem doktor Piekarki, pamiętasz mnie?- cieszyłem się, że otaczała go przyjacielska aura. Brooke wyraźnie się rozluźniła. 
- Nie stresuj się, kotku - powiedziałem, kładąc drżącą dłoń na jej ramieniu. 
- Jason, czy masz coś przeciwko, żeby zostawić nas na chwilę samych? Jesteś strasznie zestresowany, a to w niczym nie pomaga. 
Wziąłem głęboki wdech, a następnie odwróciłem się i wyszedłem z pomieszczenia. Wzdychając z bezradności, oparłem się plecami o ścianę. Moje kolana były jak z waty. Usiadłem na zimnej twardej podłodze, a Conrad po chwili zrobił to samo. 
- Wiesz, jakie jest moje ulubione powiedzenie?- zapytał nagle, odwracając głowę w moim kierunku. 
- Nie, skąd miałbym to kurwa wiedzieć?- warknąłem. 
- To 'nic nie dzieje się bez przyczyny'. Jest nim dlatego, że wierzę, że to prawda. Wszystko złe co dzieje się w twoim życiu dzieje się z jakiegoś powodu. Z dobrymi rzeczami jest tak samo - powiedział patrząc na ścianę naprzeciwko siebie. - Jakkolwiek skończy się ta sytuacja z amnezją Brooke - dobrze czy źle - skończy się tak z jakiegoś powodu. 
- Wiesz jakie jest moje ulubione powiedzenie? - Odchyliłem głowę do tyłu i patrzyłem w sufit. 
- Jakie? 

- 'Życie to jedno wielkie rozczarowanie' 
__________________________
Tłumaczenie: @itsyoungannie
Co o tym wszystkim sądzicie? 
Do zobaczenia za tydzień! :D

5 komentarzy:

  1. omg to nie .. jejkus
    @arianatorka

    OdpowiedzUsuń
  2. dlaczego brooke straciła pamieć?! haloooooo :(:(

    OdpowiedzUsuń
  3. czemu do jasnej cholery on płacze? znaczy mówię o tym, że skoro jest takim wielkim maczo ma ten swój gang to czemu do chuja walca płacze
    ugh jak już.wcześniej mówiłam nie pokaże że ma wagine!
    ale rozdział fajny do następnego

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurcze, a już miałam jakąś nadzieję że będzie wszystko dobrze...rozdział świetny!
    @Magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  5. O nie ! Jak to straciła pamięć ?! Nie może tak być ... ;(( niech ją odzyska, proszę! Nie mogę się doczekać nexta < 3

    OdpowiedzUsuń