Piosenki do rozdziału:
~Brooke POV~
Płakałam z bólu, który wywołała igła wbita głęboko w moje
ciało. Zaczęłam się wić, próbując uciec od Justina. To było psychopatyczne.
- Przestań się ruszać! – Justin warknął, jego ręka
docisnęła mój nadgarstek.
W końcu puścił igłę ze mnie i zwaliłam się na ziemie,
oddychając nie równo.
Justin uklęknął przede mną i tańczył swoim palcem po mojej
twarzy.
- To dla Twojego dobra.
Dobrze dla niego, że nie miałam siły się kłócić. Po prostu
leżałam, a jego palec znajdował się na moich ustach.
-Boże, jesteś piękna – wyszeptał, podnosząc mnie i kładąc
na łóżko.
Pocałował moje czoło i powędrował do wyjścia z pokoju,
zamykając go na klucz od zewnątrz. Muszę znaleźć jakieś wyjście stąd. Justin
jest szalony, kurewsko szalony.
Usiadłam na łóżku, moje lewe ramie było zdrętwiałe.
Niepewnie poszłam do łazienki i zamknęłam drzwi, kompletnie gotowa wypłakać
swoje oczy.
Okno.
Moje oczy się poszerzyły i pobiegłam tam, otwierając je moją
jedną dobrą ręką.
-Kochanie?
Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa.
Rzuciłam swoją prawą rękę za okno, po chwili robiąc to
samo z lewą. Usiadłam na krawędzi okna, wciąż gotowa do skoku. Nagle drzwi się
otworzyły.
Justin stał sztywno w rogu drzwi i ja też byłam sztywna.
Skrzyżował ręce na klatce i się uśmiechnął.
Czemu on się uśmiecha?
- Jeśli skoczysz teraz, nawet jeśli pewnego dnia nauczysz
się mnie kochać, nigdy nie pozwolę Ci odejść.
Moje ramiona czuły się luźne przez rozczarowanie i moje
ręce puściły okno, przez co się ześlizgnęłam.
Krzyknęłam ze strachu i słabo złapałam krawędzi okna,
próbując się wciągnąć z powrotem.
- Brooke! – Justin wykrzyczał, pojawiając się i starał się
wciągnąć mnie.
- J-Justin pomóż! – płakałam, a moje palce ześlizgiwały
się uchwytu.
Justin schylił się i złapał moje biodra mocno w swoje
ręce.
- Kotku, musisz mi zacząć ufać i zejdź z okna –
powiedział, wzmacniając jego uścisk na moich biodrach.
- J-ja nie mogę – wyszeptałam trzęsąc głową. Łzy w końcu
zaczęły spływać po mojej twarzy, tworząc nieatrakcyjni szloch.
- Shhh proszę, mam Cię – gruchnął, całując tył mojej szyi.
Pozwoliłam jednej mojej dłoni puścić krawędź okna i się
wyprostowałam. Justin wciąż mnie trzymał.
- Dobra dziewczynka, jeszcze jedna, jeszcze jedna. Mam
Cię.
Szybko puściłam drugą i zamknęłam oczy, ale zostałam w
powietrzu i Justin podniósł mnie z powrotem do łazienki.
Usiadł na dachówce i dał mnie na swoje kolana, lekko
odbijając jego kolano. Mój szloch się nie zatrzymał i Justin próbował mnie
pocieszyć.
- Jesteś bezpieczna kotku, shhh – kołysał nas w tą i z
powrotem, ale potrząsnęłam głową.
- Nie, Justin! Nienawidzę Cię, to- to nie powinno
przytrafić się mnie! – płakałam bijąc go pięścią w klatkę, próbując od niego
uciec.
- To drugi czas jak Cię ratuje skarbie. Jestem tutaj żeby
Cię chronić, nie ranić – wyszeptał – I nie mów, że mnie nienawidzisz. Nie chcę
Ci dawać kary dzisiaj.
- Jesteś szalony – stwierdziłam – po prostu nienormalny.
- Będziesz tak mówić o sobie kiedy zejdziesz na syndrom
sztokholmski* - powiedział, przez co rozszerzyłam swoje oczy.
- Nigdy – nagle wstałam z jego kolan – nie będę cię kochać
lub nawet dbać o Ciebie.
- Zamknij się Brooke, po prostu się zamknij – warknął, a
jego oczy stały się czarne. Również wstał.
- Czemu powinnam? – odpowiedziałam, umieszczając swoje
ręce na biodrach.
- Nie jestem w nastroju do zabawy, kotku – jego ręce
zacisnęły się w pięści, a oddech stał się cięższy.
- Dawaj Bieber, dawaj i pobaw się ze swoim kotkiem –
uśmiechnęłam się, mimo że to było ryzykowne. Lubiłam go denerwować.
Jego oczy zamieniły się ze złości do pełnego pożądania i
spojrzał na każdy centymetr mojego ciała.
- To kara, zdecydowanie ją polubię – Justin warknął i
zaczął się zbliżać w moim kierunku.
- Chcesz mnie ukarać? – zapytałam, a on pokiwał głową,
biorąc mały krok. – Cóż, Justin, musisz mnie najpierw znaleźć – wystartowałam w
dół korytarza, gorączkowo szukając pokoju w tym domu.
Minęłam przez domową siłownię i wbiegłam do niej, robiąc
dużo hałasu przez włączenie maszyny. Niech myśli teraz, że tu jestem. Pobiegłam
w dół pomieszczenia i wbiegłam do szafki, mając nadzieję na najlepsze.
- Dziewczynko? – Justin zawołał – wychodź gdziekolwiek
jesteś.
Wstrzymałam oddech, kiedy usłyszałam jak wyłącza maszyny i
otwiera drzwi.
- Bardzo mądry kotek, teraz, zrobię Ci niewielki drobiazg
w porządku?
- Jeśli wyjdziesz teraz, Twoja kara nie będzie taka zła
jaką chciałem.
Eh, nie mam nic do stracenia. Po około dwóch minutach ciszy
Justin się odezwał.
- W porządku, nadchodzę skarbie.
Stopy Justina znowu dotknęły podłogi, a echo rozeszło się
po całej rezydencji. Drzwi do pokoju się otworzyły.
- Kotku? Wychodź.
Wstrzymałam swój oddech ponownie i podciągnęłam kolana do
klatki modląc się, że nie otworzy szafki.
- 5
- 4
- 3
- 2
- 1!
Drzwi od szafki się otworzyły ukazując lekko wkurzonego
Justina.
- Jeśli myślisz że możesz się przede mną schować –
podniósł mnie i przerzucił przez ramię – To jesteś w błędzie.
Przyniósł mnie znowu do swojej sypialni i położył na
podłodze.
- Idź do łazienki i przynieś moją najchudszą tubkę żelu do
włosów – rozkazał, a ja spojrzałam na niego zmieszana. - Idź – zażądał, wskazując na
łazienkę.
Poszłam tam i otworzyłam białą szafkę, łapiąc najcieńszą
butelkę produktu do włosów, jaką znalazłam.
- T-tą? – zapytałam trzymając przed nim
- Mmhmm.
Położyłam na jego otwartą dłoń i czekałam na kolejny krok.
- Usiądź na moich kolanach - powiedział i posłusznie
usiadłam.
Przyciągnął mnie bardziej do tyłu, więc dotykałam jego
klatki.
- Teraz, chcę żebyś pokazała mi jak dobrze będziesz to
robiła pewnego dnia.
Podniosłam brwi, nie rozumiałam co miał na myśli. Aż do
momentu kiedy wepchnął tubę do moich ust aż do gardła. Chciał żebym to miała głęboko w
gardle. Wsunął to
dalej do mojego gardła, powodując mój odruch dławiący się, Justin lekko jęknął.
- O Boże skarbie, pokaż mi co będziesz mi robić wkrótce –
wyszeptał, mocno dotykając mojego tyłka.
Po pięciu minutach Justina jęków i moich odruchów
dławienia się, wyjął to z mojej buzi i westchnął.
- Masuj moją głowę – powiedział, tryskając trochę żelu na
moje dłonie.
Położył mnie na łóżku, rozszerzył nogi i położył się
między nimi. Jego głowa leżała na mojej klatce, potarłam swoje ręce, żeby obie
były w żelu.
Wkręciłam je w jego włosy, moje paznokcie lekko drapały
jego skórę głowy.
- Mmm oh, nie mogę się doczekać aż będziesz to robiła,
kiedy będę Cię mocno pieprzyć – Justin jęknął, a ja pozwoliłam minąć temu
biadoleniu, nigdy nie chcąc żeby to się stało.
Położyłam drugą rękę na głowie i lekko masowałam nasadę,
przejeżdżając jego miękkie, brązowe włosy moimi palcami.
Justin przesunął się i przewrócił na swoją stronę, jego
policzek położył się na skórze pod moim obojczykiem i zamknął oczy, relaksując
się moim dotykiem.
- Nie przestawaj – wymamrotał i przeczesałam znowu jego
włosy i robiłam tak kilka razy przed masowaniem jego skroni, mając nadzieję że
zaśnie.
Justin skończył tym, że zasnął. Wciąż leżał między moimi
nogami i przytulał się do mojego brzucha. Westchnęłam w końcu widząc
wartościową stronę u niego. Jego ręce słabo ściskały mojej koszulki, jego
kostki były wokół moich goleni.
Trzymał się na mnie.
Jakby był
przestraszony, żeby kiedykolwiek pozwolić mi odejść.
___________________________________
Hej! Dzisiaj rozdział, bo udało Wam się dobić do 35 komentarzy pod ostatnim.
Tłumaczenie: @opshxmmings
Czekamy na Wasze komentarze!
We wtorki nowe rozdziały.
Obserwujcie nas na twitterze @ClaimedPl
Tłumaczenie Claimed na wattpadzie.
Do następnej!
Ahahgqggahj boski <3 @yoursmileeee
OdpowiedzUsuńBieber to chuj i żyję w przekonaniu że to chuj i w ogole jest mega chujem że ją więzi... No co za chuj no...
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, czekam na next ♥
Xx
Pierwsza ! BOZE JAK JA KOCHAM TWOJE FF 😍😍😍
OdpowiedzUsuńO matko,ludzie błagam,nie możecie kończyć w takim momentach.Ah.Rozdział dobry.Nadal uważam,że powinny być ciut dłuższe,ale to już nie ode mnie zależy.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem,czemu Brooke nie zastąpi prób bezsensownej ucieczki rozmowami z Justinem w celu lepszego poznania osoby,z którą ma doczynienia.Chętnie poczytałabym też bardziej rozbudowane opisy przeżyć wewnętrznych bohaterów.Mimo wszystko,jak już wspomniałam,rozdział jest dobry.Podoba mi się.Czekam na kolejne :)
Świetny rozdział. Ten Justin mnie wkurza. Co za typ.
OdpowiedzUsuń@PattieM96
Aaaaaa cieszę się że tak szybko pojawił się nowy bo uwielbiam to czytać!Super rozdział no i oczywiście czekam na następne ❤❤❤Chyba nie muszę mówić jak bardzo się od tego uzależniłam?!
OdpowiedzUsuń@LoliszkaXD
Doskonałe! Świetne! Długo by tak wymieniać :D Kocham twojego bloga ♥
OdpowiedzUsuńJezu, Justin w tym ff to taki słodki psychol, jestem strasznie rozdarta! Nie wiem czy mam go lubić, czy nienawidzić, bo ughhh, to co on robi Brooke jest trochę obleśne, a ja nie lubię takich rzeczy, ale z drugiej strony- jest mega troskliwy (przynajmniej tak mi się wydaję) i słoooodki, jeny, to trudne, rozumiesz mnie?! Mega Ci zazdroszczę, bo Ty już wiesz jak to się skończy, a my musimy czekaaaać. Omg.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba, ale czuję niedosyt i czekam na kolejny!
Życzę weny, kocham x
PS. Zmieniłam user, więc teraz informuj mnie pod tym:
@glamourmattdrew
idk czemu, ale jakoś nie podobają mi się te rozdziały. to nie wina tłumaczenia, tylko chyba brakiem akcji. mam nadzieję, że się rozwinie a nie ciągle to samo....
OdpowiedzUsuńzajebiste ! :D Zapraszam na www.fighteverysecond-fanfiction.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie, acz kolwiek on z tymi karami jest pojebany haha ������
OdpowiedzUsuńAkurat w tym momencie? Ostatnio tylko myślę o tym ff. Czekam na więcej @arianatorka
OdpowiedzUsuńow czekam na kolejny shbsksdkdbjd
OdpowiedzUsuń@JB_Angel0
♥♥♥
OdpowiedzUsuńZajebisteeeeeeeeeeee o boze kocham to ff Justin niby taki zły ale jednak troskliwy i opiekuńczy nie wiem co o nim myśleć
OdpowiedzUsuńAaaa zakochałam się w tym ♥♥♥
@__CanWeDance__